Wizard's World

Plac podzielano na kilak część:
-centralną z wielką choinką dookoła której latał w małych saniach Mikołaj. Sam była ozdobiona różnorakimi światełkami i bombkami. Po choinką mnożyła się niezliczona ilość prezentów. Każdy może poczęstować się ale tylko jednym i tylko w okresie od świąt do nowego roku.
-Część z jarmarkiem: Tutaj jest dużo stoisk z różnym jedzeniem i trunkami.
-Część z zabawami: Różne mini gierki w budkach a nie daleko dość spore lodowisko podzielona na część dla uczących sie i tych lepiej jeżdżących.

Mimo tego, że cała imprezę jest pilnowana, uważajcie na złodziei i innych typów.


---
Aby wybrać prezent rzućcie tutaj kod: 1d10
Każdy rzucać może tylko raz. Numer jaki wypadnie oznacza jaki prezent będzie ukryty pod choinką.
1. 5000 myntów
2. Kostur intelektu
3. Kamizelka
4. Spodnie
5. 3 dowolne eliksiry poziomu czeladnika lub 1 poziomu mistrza (tutaj)
6. Róg Jednorożca
7. Zwierzątko domowe sowokot podgląd można sprzedać w sklepie za 100myntów
8. Zabawka mechaniczny kot
9. Roczny karnet na saunę w tawernie
10. 1000 myntów

(przedmioty tutaj )

-Brzmi to całkiem interesująco- Przyznał, nie wiedział o takich rzeczach i ciekawe było dowiedzieć sie o nich.
-Na prawdę masz duża wiedze na różne tematy- No bo tyle mu już powiedział i tyle dała informacji. No wstyd, że on sam nie może niczym takim ją obdarować.
-Masz pewnie racje- To jak z psami czy patkami. Te tez są różne. Idąc tak dotarli ani arenę.
-Gdzie chcesz iść?- Zapytał i spojrzał na nią.

Dotarli na plac i lisica rozejrzała się zaciekawiona
-Większość tego co wiem nie przydaje się w codziennym życiu. Nie posiadam też zdolności które pomogły by mi to wykorzystać, ale jak ktoś lubi słuchać to mogę opowiadać-
Przyznała posyłając uśmiech wilkołakowi.
-Możemy coś zjeść, takie miejsca mają często dania z różnych regionów więc może znajdzie się coś ciekawego do zjedzenia.-

-Lubię słuchać- Tak słuchaczem był chyba nawet dobrym. Oczywiście jeśli ktoś mówił jakieś ciekawe rzeczy.
-No to chodźmy, to chyba tam- Wskazał kierunek- Ja tam liczę na jakieś mięso- Dodał śmiejąc sie, bo sam nie ma wielkich wymagań, nawet żywieniowych- Ponoć całkiem dobrze gotuje- Pozwolił sobie na pochwalenie sie swoimi umiejętnościami.

-To dobrze, większość kobiet lubi mówić i być słuchaną. Pewnie masz powodzenie-
Stwierdziła i posłała mu uśmiech idąc między stragany
-Nie samym mięsem się żyje. Może mają słodycze-
Zaśmiała się lisica rozglądając się po straganach
-Hmm jak dobrze gotujesz to chciałabym spróbować twojej kuchni w takim razie-

-Zaskoczę cię ale nie- może lubi słuchać ale jak widać charakter jest zbyt obciążający.
-Nie uciekniesz mi- Zażartował idąc za nią tak by nie zgubić w tłumie.
-Słodycze tez dobra sprawa ale lubię kawał dobrego mięsa jeszcze odpowiednio przygotowanego- o tak już sie lekko w tej łepetynie rozmarzył. Wiedział jednak, ze jarmarki bywają różne i można się rozczarować lub zaskoczyć.
-Jasne ale uprzedzam, że część dań jakie znam może być inna trochę w smaku niż te w restauracjach czy u mistrzów tego fachu- No wolał uprzedzić, aby nie było, ze przygotuje cos jej znanego i będzie inne niż oczekiwania.

-Wiesz tam skąd pochodzę kuchnia jest przyprawiana mocno pikantnie. Tutaj nie zdarza się poczuć dania dwa razy-
Powiedziała żartobliwie i zatrzymała się przed jednym ze stoisk
-Za to wybór suszonych owoców macie bardzo duży , no i więcej gatunków mięsiw. Tam za to więcej kuchni rybnej było-
Stwierdziła i popatrzyła na dostępne dania
-hmm może polecisz jakiś owoc-

-Ja tam lubię ryby, morskie bardziej niż słodkowodne ale różnie bywa z dostępnością- No ale nie ma tragedii. Na targu można znaleźć coś konkretnego.
-No trochę jest- Przyznał jej bo i dziczyzna różna a owoce tez sprowadzane.
-A suszone czy takie zwykłe?- Zapytał spoglądając na targowisko- Próbowałaś kompotu z suszu?- Spojrzał na nią pytająco. Jest tutaj rok to może nie miał jeszcze okazji.

-Wiesz tu większość ryb jest raczej przetworzonych. Tam były dania przygotowywane z świeżych ryb, z ryżem i specjalną odmianą glonów. Niestety tutaj nie ma tej odmiany ryżu, a o specjalnych glonach zapomnij i jeszcze sos sojwy... jakbym go robiła sama to pewnie sąsiedzi zgłaszali by za uciążliwy zapach-
ZAśmiała się i pomyślała chwilę
-W sumie to nie miałam okazji pić kompotu z suszu-

-Tego typu ryba- Skinął głową i słuchał dalej. Potrawa brzmiał ciekawie. nie jadł glonów i nie wiedział, że można. Tutaj nikt czegoś takiego nie robi. Możliwe, ze te nasze nie są jadalne.
-Jakąś potrawę ze świeżej ryby mogę ci kiedyś przygotować- Zaproponował, nie byłaby to taka co ona u siebie jadła. Do tego nie miał pojęcia jak wyglądała ale poradziłby sobie.
-Jak będziemy u ciebie mogę przygotować ale musielibyśmy podejść do innego stoiska, bo to nie są zwykłe suszone owoce tylko taki wędzone, smakują takim wędzonym i dymem- No i parę innych produktów by kupił do takiego kompotu.
-Na święta nie raz robi się coś takiego- W sensie taki kompocik.