Wizard's World

Nie chodziło o kwestie nie chcenia czy chcenia. Takaro nie znał znaczeń liter, ich wymowy a co dopiero samodzielnego ich pisania.
Spojrzał na nią jak na kogoś nienormalnego.
-on nie ogarnia życia- A co dopiero papiery czy cokolwiek innego- Myślę, ze nawet nie wie gdzie te dokumenty są. Wiesz pomylił solniczkę z pilotem do obroży- Tak chciał jej zilustrować na kogo on trafił.

Zamrugała kilka razy powiekami - Jak można pomylić solniczkę z pilotem? Przecież to się bardzo różni i w ogóle - tak to się jej trochę nie mieściło w głowie. Jak sam powiedział chłopak, mag był ze szlacheckiego rodu i nie wiedział takich rzeczy? Może podpuszczał Blondyna? A może faktycznie nie wiedział? Ale w takim razie jakby było to możliwie, że nie rozróżnia tak podstawowych rzeczy jak solniczka? Dziewczyna milczała próbując to jakoś zrozumieć lub wytłumaczyć. Chociaż po minie Takaro nie wyglądało na to aby ten żartował a nawet to mu średnio idzie.

-No ja nie wiem- Wzruszył lekko ramionami. Co on miał poradzić na to. Sam nie jest ogarnięty ale to była spora przesada już. Z drugiej strony mógł poczuć się ,lepszym, o. Co z tego, ze sam nie ogarniał wielu rzeczy od co.

To wszystko wydawało się jakieś dziwne, człowiek który miał się zająć niewolnikiem nie wiedział jak wygląda pilot od jego obroży? Albo chłopak ją wkręcał albo to faktycznie było jakieś popaprane. Tym bardziej, że to właśnie mag miał odpowiadać za ich utrzymanie i nie tylko.
Spojrzała podejrzliwie na Blondyna - Na pewno nie żartujesz? - chociaż pytanie było bezsensowne. Na tyle na ile znała Takaro, żartowanie szło mu bardzo topornie.

Nie otrzymał żadnych informacji. Nie spodziewał się w sumie czegokolwiek. Nie ma obowiązku z nim rozmawiać o swoich tam sprawach. Wszedł na arenę i rozejrzał się uważniej po tym miejscu. Nie był zbyt pewny siebie ale nie pokazywał teraz tego. Teraz jest najbardziej zajebisty jaki sie da, od tak. Będzie co będzie i tyle. Był zadowolony z siebie a w domu to tam przeprosi ale to w domu, tutaj nie będzie.

Wkraczając na arenę od razu ruszyła w stronę drewnianych kukieł. Powoli do niej docierało to co się stało, że znowu będzie musiała się dwoić i troić aby zarobić na ratę u Williama.
Będąc już przy manekinach nie dużo myśląc uderzyła w nie z całej siły zapominając, że te oddają. Kukła odchyliła się do tyłu zaś lewe obrotowe ramię grzmotnęło dziewczynę w żebra. Skrzywiła się - Cholera - złapała się za nie i z pół obrotu kopnęła podnoszącego się manekina. Tym razem już pamiętała o tym aby się cofnąć.

Spoglądał na nią i to co robiła.
-może potrenujesz że mną? -zaproponował patrząc na nia- będziesz atakować a ja bronic- był ciekawy jej odpowiedzi i czy będzie chętna jego propozycji.

Zatrzymała się słysząc propozycję, w porę zauważyła nadlatującą "kończynę" kukły uchylając się nad ciosem. Zrobiła krok w stronę Blondyna mrużąc oczy, tak jakby chciała coś wyczytać z niego. Po czym się uśmiechnęła - A nie masz nic przeciwko? - co prawda sam zaproponował. Wolała się upewnić. To na pewno będzie lepsze niż naparzanie w kukłę i bardziej mobilne.

Patrzył na nia- No kurwa przecież mowie- przecież sam by nie proponował tego. Cofnął się o krok aby ustawić się w pozie obronnej.
-dawaj- rzucił do rudej.