Pole Walk

[Tkacz Losu]

Centrum Areny, nieco piaszczyste, ale z twardym podłożem, otoczone wysokim kamiennym murem, który jest niezwykle wytrzymały. Nad nim znajdują się trybuny.
Arena wydaje się typowym miejscem do mordobicia. Może być jednak bez problemu przekształcona w różnego rodzaju tory czy to wyścigowe czy z przeszkodami. Takie "atrakcje" służą do utrudniania walk czy innych rozrywek.

Na arenie również trenują Strażnicy pod okiem byłych łowców.

[Nari Orecev]

Dawała mu się łatwo podpuścić, wkurzył ją jak myślał że nie zauważy jak udawał. Za dobrą spostrzegawczość ma aby to jej umknęło. Przeklęła pod nosem, podparła się o pałkę - Pogłaskać to ja Cię zaraz mogę - nie ukrywała złośliwości a ten najwidoczniej miał z tego niezłą zabawę.
- Tylko który bo jest ich dwóch? - miała się go zapytać czy wstaje ale nie zrobiła tego. Nie powinno się bić leżącego ale wkurzył ją. Kopnęła pałkę tak mocno aby poleciała w stronę boku /27s/ Blondyna trzymając jej trzonek a później poprawiła uchwyt zamachując się rękami tak aby uderzyć go w brzuch /35s/.

[Takaro]

Wkurzył ja i to widział. Chciał by ta swoją złość wyrzuciła i moze poczuje się lepiej.
-Aż dwóch? Dziwne, bo ja jestem akurat zajebisty- Tak też uważał. Tym razem nie bronił się. Poczuł to i to oba uderzenia. Zapewne gdyby nie fakt, że ma wyższy próg bólu i nie raz tka obrywał, to by się tutaj zwijał z bólu. Tak to podniósł się lekko trzymając ręką za bok. Nie powiedział nic. wstając.

[Nari Orecev]

Gdyby wcześniej jej nie wkurzył bardziej to na pewno by się zaśmiała i nie miała akurat go na myśli.
Widząc jak wilkołak nie bronił się przed atakami tylko je przyjął jeszcze bardziej się zdenerwowała - Pojebało Cię? - od razu wyrzuciła kij na bok. Zaczęła szukać w torbie eliksiru, resztka została ale powinno wystarczyć - Pokaż to - poczekała aż odsłoni brzuch - Po co to zrobiłeś? - zapytała a złość zaczynała się przeradzać w troskę. Tak skrajne huśtawki nastroju.

[Takaro]

-Nic mi nie jest- Powiedział do kobiety i nie spodziewał się takiej jej reakcji. Jego odporność była wystarczająco. Tak uważał i nie miał zamiaru narzekać.
-A jak sie, pani, kurwa, czujesz?- zapytał tylko lekko na nią patrząc. Nie był pewny co powinien teraz zrobić.

[Nari Orecev]

- Tak na pewno - powątpiewała - Wiem, że nie jestem silna ale jednak dostałeś dwa razy metalową pałą - kąciki ust zaczęły jej drgać w uśmiech po tym co powiedziała. Dotarło to do niej, może Blondyn nie skojarzy. To na pewno wina Heliona za takie skojarzenia.
- Dziękuję lepiej ale nie zmienia to faktu, że masz się tak podkładać jasne - wskazującego palca prawie przystawiła mu do nosa - A teraz podnoś koszulkę - wyczekiwała wykonania polecenia. Jak na razie nie chce decydować za siebie to ona będzie za niego.

[Takaro]

On totalnie nic nie załapał i nic nie wiedział.
-Ja się nie podkładałem- Powiedział poważnie do niej. No dobra, podłożył ale no. Tak trzeba.
-Dobrze- Zrobił mu powiedziała. Stał tak w milczeniu i oczekiwaniu.

[Nari Orecev]

Spojrzała na niego z przymrużonymi oczami - Jasne, masz mnie za idiotkę? - szybko uniosła rękę do góry aby nie odpowiadał. Znała odpowiedź.
Spojrzała na jego odsłonięte ciało dostrzegając nie tylko co sama mu zrobiła ale i dowódcy, chciała to skomentować. Darowała sobie. Przechyliła fiolkę wylewając na Blondyna resztę jej zawartości, wsmarowała ją w skórę chłopaka czekając aż trochę wsiąknie.
- Dobra możesz opuścić koszulkę - schowała pustą buteleczkę - I mówię poważnie, następnym razem masz tak nie robić. Zabraniam Ci - nie obchodziło jej czy wygra czy nie ale coś takiego nie wchodziło w grę.
- Choć, musimy jeszcze gdzieś zajść - poprawiła przewieszoną przez ramię torbę ruszając ku wyjściu.

2xzt

[Mephisto Kudo]

No to nie zwlekając poszedłem za dwójka a co mi szkodzi, może faktycznie zejdzie ze mnie to wszystko?
Na arenie zacząłem się rozciągać nie ma co marnować czasu. Gość nie wyglądał na słabego to zabawa może być przednia. Nie zawracałem se głowy czy Helion się tym przejmie w tej chwili chciałem się wyżyć czy jakoś tak się to mówi.

[Nari Orecev]

Dziewczyna szła przodem na chwilę zwalniając aby zrównać się z Blondynem - Zwinna z niego bestia - wskazała głową na Zielonego. Nie chciała aby przez swoje lekceważące podejście mógł dać się mu łatwo zajść. Rozumie, że jest silny ale w głowie też powinien mieć pewne rzeczy podczas starcia.
Widząc jak Zielonek się rozgrzewa odeszła na chwilę od nich wracając z bandażami - Daj ręce - poleciła Blondynowi. Nie chciała aby miał obite chrząstki przed pójściem do klubu. Ma się tam ładnie prezentować ale i mieć wzmocnienia. Nie sądziła aby mu to było potrzebne ale na zaś niech ma. Kiedy dał jej dłonie owinęła je w taki sposób aby zrobić mu ala rękawice ochronne nie przeszkadzające w walce.

[Takaro]

-Zwinny- No to chuj mu w dupe. Pewnie nie dorwie go ale walić ten fakt- Dasz mi buziaka jak go powale?- zapytał szczerząc do niej ząbki. Ze zwinnymi przeciwnikami jest trudno, a blondyn nie ma cierpliwości więc.. Będzie ciężko ale trudno. Kiedy wróciła z bandażami dał jej ręce, tak jak mu poleciła.
-Zajebiście- Wyszczerzył sie i sam sie rozciągał trochę. Był gotowy, tka uważał.