Strona 8 z 11

Re: Korytarze

: wt sty 09, 2024 11:21 pm
autor: Los
Zdzich po słowach maga uniósł jedną brew do góry - A jest Pan umówiony? I zaczyna się od przywitania, prawda? - uśmiechnął się szeroko wciąż z miłym głosem. Nie lubił upominać ludzi ale jednak zwroty grzecznościowe wypada znać bez względu na pozycję.
Jacek był zszokowany po wypowiedzi Blondyna - Co Pan powiedział? - z niedowierzaniem patrzył na kolegę - Słyszałeś to? - wskazał na wilkołaka palcem - On mi kaz.. - w tym momencie przerwał mu Zdzichu - Słyszałem - widocznie był rozbawiony sytuacją - I jeśli Panowie tak chcą to. Do widzenia - odpowiedział sympatycznie zabierając rozjuszonego Jacka - Już nie będziemy się narzucać - strażnicy wymienili między sobą kilka zdań ciszej. Ten co miał spierdalać mocno gestykulował dłońmi co chwilę zarzucając dłonią zza plecy wskazując na Blondyna. Zdzich poklepał towarzysza po plecach. Strażnicy zaczęli się oddalać w głąb korytarza.

Re: Korytarze

: wt sty 09, 2024 11:51 pm
autor: Reginald
Co? Chyba go poje*ało! Od przywitania? Z kim mam się witać? Z jakimiś podrzędnymi pracownikami?
- Jestem szlachcicem i czarodziejem! - odpowiedziałem mu na pytanie o bycie umówionym. To chyba oczywiste, że ktoś na mojej pozycji społecznej nie potrzebuje się umawiać! A już na pewno jakiś plebejusz nie powinien mi zwracać uwagi! Na szczęście wilkołak się na coś przydał i powiedział to, co sam sobie pomyślałem, ale byłem odrobinę za uprzejmy by samodzielnie to wyartykuować. Niech mi pokażą drogę... i niech wypi*dalają, jak im mój niewolnik subtelnie zasugerował! Nawet dobrze udało mi się powstrzymać, by się nie uśmiechnąć.
- Co? - wyrwało mi się gdy oni... zaczęli się oddalać! Bo gdzie czerwony dywan? Czemu mnie nie zaprosili do jakiegoś pokoju z wygodnymi fotelami, bym mógł w wygodny sposób poczekać? Co tutaj się działo? - Ale... ale... - zawahałem się - Mam ważną sprawę! - szybko krzyknąłem za nimi, bo przecież nie będę im mówił, o czym chcę rozmawiać z ich szefem! Zrobiłem parę kroków za nimi, nawet jeśli uważałem, że to poniżej mojej godności biegać za jakimś proletariatem, zwykłymi wyrobnikami, którzy byli zbyt biedni, by mieć jakiekolwiek znaczenie.

Re: Korytarze

: śr sty 10, 2024 11:14 am
autor: Takaro
o był zadowolony z reakcji strażnika. No i świetnie. Zatkało kakao, hehe. Na odchodne jeszcze mu pokazał środkowy palec.
-Ta straż to brak tego, kultury- No. Rzucił te słowa do swojego pana. no ale ten miał jakąś tam sprawę. Może ktoś bardziej odpowiedni podejdzie i tego, weźmie do niego pana i zajmie się nim, o. Tak, to dobry plan. Włożył dłonie do kieszeni bluzy i pociągnął nosem. Meh, nudy tutaj same.

Re: Korytarze

: śr sty 10, 2024 11:41 am
autor: Los
Słowa maga nie zrobiły na mężczyznach żadnego wrażenia - I co z tego? Jest Pan tak samo traktowany jak inni, nie ma wyjątków - powiedział rozbawiony Zdzichu. W straży nie było podziałów na zamożnych czy biednych, każdy z nich był traktowany tak samo. Dowódca nawet nie pozwalał na faworyzowanie kogokolwiek.
Strażnicy nie zareagowali na słowa czarodzieja, każdy ma ważną sprawę bardziej lub mniej istotną dla innych. Jacek dalej przeżywał zachowanie Blondyna, los chciał że w momencie pokazywania środkowego palca przez wilkołaka ponownie się odwrócił zauważając gest. Szarpnął Zdzicha za ramię mówiąc coś do niego, byli jednak na tyle daleko że obaj mężczyźni nie mogli tego usłyszeć.
Strażnicy zniknęli za pewnymi drzwiami.

Z. T.

Re: Korytarze

: śr sty 10, 2024 12:57 pm
autor: Fenrir Labdakid
Mężczyzna przemierzał korytarz wypatrując wzrokiem wskazane osoby przez pracowników. Zachowywał się normalnie a napotkanym przez siebie pracownikom przekazał, że przez najbliższy czas mają go nie tytułować dowódcą. To był rozkaz a nie posłuchanie go będzie groził naganą, mieli to przekazać innym aby czasem podczas rozmowy z nieznajomymi nie wyszło to na światło dzienne. On sam był ubrany w typowy strój strażnika bez większego wyróżnienia, przebrał się w biurze nim wyszedł. W ten sposób chciał sprawdzić czy osoba, która ma do niego ważną sprawę przynajmniej wie jak wygląda.
Dostrzegł dwóch mężczyzn z czego jedna na pewno był magiem zaś drugi niewolnikiem. Westchnął bo jak widać strażnicy nie zauważyli obroży na szyi wilkołaka. Podszedł do osobników przelotnie spoglądając na Blondyna - Dzień dobry - rzekł spokojnie - Co Pana tutaj sprowadza? - zapytał kierując słowa do czarodzieja.

Re: Korytarze

: śr sty 10, 2024 8:38 pm
autor: Takaro
Wilkołak może i powinien poczekać na jakieś konkretne polecenie od swojego pana ale widząc nowego typa, no musiał się odezwać. Ten typo jakoś taki postawniejszy to trzeba bardziej uważać.
-Mój wielce miłosierny pan szuka głównodowodzącego tym kurwidołkiem, gdyż to ma coś tam ważnego- Rzekł i niby to skłonił sie niby nie. Tak czy siak sam miał dobrą zabawę. Ciekawiło go jak to jego pan na coś takiego zareaguje. Ciągle go sobie testował.

Re: Korytarze

: pt sty 12, 2024 11:09 pm
autor: Reginald
Spiorunowałem wilkołaka wzrokiem. Może i miał trochę racji, ale… ale to nie tak miało wyglądać! Widząc, że strażnicy odchodzą, ruszyłem za nimi, nawet jeśli to było powyżej mojej godności by uganiać się za jakimś pospólstwem! Zatrzymałem się dopiero gdy usłyszałem słowa tego plebsu. Tak samo traktowany jak inni? Jak on śmiał to powiedzieć! Jak już zostanę szefem tej instytucji to go zwolnię! A później ponownie zatrudnię tylko po to, by go zwolnić drugi raz! Brzmiało jak dobry plan! Nim zdążyłem cokolwiek więcej zrobić, strażnicy zniknęli za jakimiś drzwiami.
- I ja na nich płacę podatki! – wyrwało mi się. To znaczy nie ja płaciłem, tylko tatuś. I znowu tak dużo nie płacił, bo zatrudniał ludzi od unikania podatków. Optymalizacja się to nazywało, różne ulgi, czy jakoś tak. Ale i tak trochę płacił. No nic, zirytowany odwróciłem się, kierując się w stronę wilkołaka, od którego odszedłem, zastanawiając się, co dalej zrobić, gdy w pewnej chwili dojrzałem nadchodzącego kolejnego strażnika. A, czyli kogoś podesłali? Pewnie jakiegoś świeżo przyjętego, bo zawsze takie rzeczy zwalało się na nowicjuszy. Czy to jako taki rodzaj kawału, czy obnoszenie się z większym stażem, czy po prostu dla tego, że początkującym się jeszcze chciało. Może i dobrze, bo kimś takim można łatwiej manipulować. Przynajmniej się zwrócił do mnie prawidłowo, przez „Pan”. I raczej rozpoznał, że wilkołak jest niewolnikiem, skoro zwracał się tylko do mnie, a mojego kundelka zignorował. Zastygłem, słysząc słowa wilkołaka. O nie, tak chyba nie powinien mówić!
-Chciałbym pomówić z szefem – stwierdziłem protekcjonalnym tonem, próbując przerwać wilkołakowi, jakoś go zagłuszyć, jednocześnie chcąc strażnikowi wypomnieć, że jest niski stopniem, a przez to nie jest partnerem do rozmowy dla kogoś o mojej pozycji społecznej. Po czym ugryzłem się w język, bo jeśli i on odejdzie, to znowu będę czekał jak idiota, na środku korytarza. Na dodatek ze szczekającym, bezczelnym wilkołakiem!
- Dzień dobry – dodałem więc trochę bardziej uprzejmym tonem. Nawet teraz zerknąłem na niego! Powinien być dumny, że ktoś taki jak ja zaszczycił go spojrzeniem! - Przepraszam za mojego… pieska. Te kundle są teraz takie… niewychowane – szybko dodałem, by mnie nie wyrzucił. A jednocześnie, by pochwalić się, że jestem właścicielem wilkołaka. Pewnie nigdy żadnego nie widział i coś takiego musiało zrobić na nim wrażenie. Ciekawe, czy w takim miejscu jak straż, ustawiano wodę w misce dla ludzi, którzy przyjdą z psami, jak gdzieniegdzie?
- Mam bardzo ważną sprawę – dodałem, by jednak odpowiedzieć niejako na jego pytanie, ale jednocześnie nie mówiąc dokładnie o co mi chodziło. Bo co będę z jakimś rekrutem rozmawiał?

Re: Korytarze

: pt sty 12, 2024 11:41 pm
autor: Fenrir Labdakid
Wilkołak spojrzał na niewolnika słysząc jego wypowiedź. Nie pochwalał więzienia innych dla własnej uciechy, jeśli ktoś taki zasłużył na los niewolnika to lepiej aby dokończył swój żywot na arenie. Przeniósł wzrok na czarodziej gdy próbował zagłuszyć podopiecznego. Takie zachowanie było mało wyrachowane i dostojne na kogoś z wyższych sfer. Chyba, że i w tym się strażnicy mylili. A na wspomnienie o „kundelku” uniósł wyżej jedną brew, zastanowił się czy mag mówi tak na wszystkie wilkołaki.
Wysłuchał przybyłego bez przerywania a dopiero później rzekł spokojnie - Rozumiem, że ta sprawa jest bardzo ważna? - zrobił krótką przerwę - Nie mniej jednak muszę Pana zasmucić, bez wcześniejszego umówienia się na spotkanie z dowódcą jest to praktycznie niemożliwie - zaczekał na reakcję maga. Fenrir testował czy to czego się dowiedział jest prawdą. A sam powinien wrócić do siebie dokańczając pracę. Zastanowił się nad pewną sprawą.
Po korytarzu przemieszczali się inni pracownicy straży omijając stojącą trójkę.

Re: Korytarze

: pt sty 12, 2024 11:50 pm
autor: Takaro
Takaro wyniósł się na szczyt swojej elokwencji i.. no nie wyszło. Po zachowaniu swojego pana... No cóż, wiedział, ze nie wyszło mu eh. No i bądź tutaj no. Przydatny. Blondyn rozglądał się lekko po miejscu ale nie łapiąc kontaktu wzrokowego z nikim. Nie był kimś kto zrobił cos złego, po prostu miał pecha i tak skończył gdzie jest.
-Ej, ej mów za siebie, ja to kulturę swoją mam- Mruknął mając dłonie w kieszeni. Może nie powinien się odzywać ale taka natura- pyskata.
No a słysząc, że trzeba się umówić aż przewrócił oczyma.
-Zlituj się dziadzie, będę musiał go znowu tutaj znowu przyprowadzić, a zimno na dworze jak chuj- Rzucił do drugiego wilkołaka.

Re: Korytarze

: sob sty 13, 2024 11:27 pm
autor: Reginald
No ku*wa! Kretyn! Kompletny kretyn! Jakiś tępy trep bez szkoły, wieśniak oderwany od pługa, albo idiota, którego wysłano do Straży, bo nie inny nie chciał go zatrudnić, będzie mnie pouczał, czy moja sprawa jest ważna! Jestem szlachcicem, moja rodzina utrzymuje to miasto, a tutaj jakiś debil marnuje mój czas! Nawet jeśli nic nie powiedziałem, to po mojej minie można się było domyślić, że nie byłem zachwycony pytaniem, które usłyszałem.
- Owszem, jest dość pilna – odpowiedziałem zimnym tonem, z jednej strony próbując ukryć irytację, z drugiej strony starając się brzmieć w miarę uprzejmie. Ktoś dobry w odczytywaniu emocji z łatwością by zauważył, że było to średnio udane sprawianie wrażenia uprzejmego. To znaczy po co się starać dla jakichś nizin społecznych? Ale mimo wszystko trochę próbowałem, bo nie chciało mi się szukać kolejnego trepa. Straż samych takich idiotów zatrudnia? Pewnie tak. I ja będę musiał nimi wszystkimi dowodzić! Miałem ochotę usiąść w kącie i płakać, jak sobie o tym pomyślałem! Ale zamiast tego jedyne co zrobiłem, to spiorunowałem wilkołaka wzrokiem, gdy zaczął coś mruczeć. Co on powiedział? Dziadzie? Zrobiłem się lekko czerwony na twarzy.
- Zaraz Cię zaknebluję! Skończysz w kagańcu! – syknąłem do swojego wilkołaka cicho, aby się zamknął. Chociaż ktoś mający dobry słuch, na pewno by to usłyszał. Zastanawiałem się, czy go tłumaczyć. Że „dziadzie” to wyraża u kundli szacunek wynikający z doświadczenia i że nie miał nic złego na myśli, ale uznałem, że może lepiej szybko wrócić do rozmowy, bo trep pewnie lada moment o tym zapomni.
- Domyślam się, że Dowódca jest bardzo zajętym człowiekiem i nie może sobie pozwolić na marnowanie czasu, na spotykanie się z byle ludźmi z ulicy. Ale myślę, że dla mnie znalazłby czas – odpowiedziałem mu, wyraźnie akcentując „byle ludźmi z ulicy”, by mu zasugerować, że ja się do nich nie zaliczam. Przynajmniej się dowiedziałem, że tytułują go „dowódcą”. Może powinienem mu wyraźnie powiedzieć, że jestem szlachcicem i czarodziejem? Ale jeśli ten trep miał chociaż odrobinę oleju w głowie, to powinien się tego domyśleć, że jak mam wilkołaka to nie jestem kimś, kogo można po prostu zbyć! Serio ku*wa, ktoś powinien zaorać tę Straż! Jak już przejmę nad nimi władzę, to zrobię porządek! A stojący przede mną trep, to co najwyżej będzie mógł latryny czyścić!