Wizard's World

-Zapamiętam sobie- W kwestii kiedy chłopak ma wolne.
-Dobrze, wyślę jak tylko będę wiedział kiedy mam trochę więcej wolnego- Spróbowała sobie ciasta. Było całkiem dobre. Karteczkę chwyciła i schowała ją sobie do kieszeni. Jak nie zapomni to wyśle.
Chłopakowi widać było, ze zależy an tej zdolności. ciekawe.

A co miało mi nie zależeć, pewnie że zależało i będzie. Nie tylko na samej nauce ale na razie nie łudzę się na coś więcej to było by głupie i naiwne.
- Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz - puściłem do Piękności oczko. Hymmm… Tak to jest plan! Nie dam o sobie zapomnieć ale też nie mogę być natarczywy. Tak stanowczo tak zrobię.

-Postaram się nie- Dopiła kawę i kończyła jeść ciasto-Nie nauczałam nikogo i będę musiała po prostu przemyśleć sposób w jakim mogłabym cię tego nauczyć- Sposób, który byłby efektywny. Przecież nie będzie kazała mu się skupiać nad zapłonem czy skakać w ogień czy coś.
-Wiesz, nie chciałbym cię zawieść, przystojniaku- Puściła mu lekki uśmiech.

No ja mogłem to zrozumieć, nie jestem chyba toporny goście, prawda? No dobra, trochę jestem ale no dam z siebie wszystko - Aaaa teraz rozumiem ale spoko, myślę że jakoś sobie poradzimy - wyszczerzyłem kiełki. Nie będzie źleeee, mógłby się nad tym zastanawiać ale nie będę a to dlaczego? Bo im człowiek o czymś myśli tym na głupsze pomysły wpada. W każdym razie ja tak miałem.
Uhuhuhuhu no obrosłem trochę w piórka kiedy Piękność rzuciła w moją stronę komplementem ale no ogarnij się, nie chciałem tego po sobie pokazać ale no w środku byłem szczęśliwy - Wątpię aby tak było - ponownie puściłem oczko do Blondynki z jeszcze weselszym głosem niż wcześniej. Ach, jak ja się już nie mogę doczekać naszej wspólnej zabawy.

Przekąszała ciasto słuchając go. Dobrze, ze ten rozumiał jej punkt widzenia. Będzie to dla niej jakieś wyzwanie. Nie poleganie, jeśli się nie podda.
-Miłe jest to, jaka posiadasz w to wiarę- Nie mogła ukrywać tego faktu
-A jak minął ci dzień w pracy?- Zagaiła aby temat jakiś podtrzymać.

- Wiara potrafi zdziałać cuda - mówiłem radośnie, trochę w tym prawdy a trochę nie. Nie zmienia to tego, że na serio wierzę, w to że nam się uda.
- A bardzo fajnie, nie wiem kiedy zleciał mi czas - No trochę roboty było ale byłem zadowolony z efektów - Będę chciał wziąć nadgodziny, aby nadgonić pracę. Tym bardziej, że szef zamierza wziąć udział w tworzeniu wynalazków a miejsce na pewno się przyda - ooo no właśnie, muszę nadgonić lekturę. Jakoś ostatnio po zdaniu książek nic nie wypożyczyłem to tak jakbym się zatrzymał. Tak, tak muszę o tym pamiętać.

Brzmiało to dośc ciekawie. Blondynka nei bardzo wiedział co się w takim miejscu robi.
-Co ty w warsztacie ogóle robisz? Znaczy- Skupiła się aby ując słowa odpowiednio- Znaczy jaki macie zakres, co robicie, bo nei tylko naprawiacie?- Spoglądała na niego spokojnie i z zaciekawieniem.

Łykłem herbatki słuchając pytania - Przeważnie naprawiamy ale też robimy kontrole, konserwujemy, wymieniamy olej, malujemy maszyny i wtedy wyglądamy jak potworki z takimi maskami - próbowałem Piękności jakoś jakoś pokazać kształt - A nosimy je wtedy, żeby nie nawdychać się farby i przypadkiem nie zatruć - No tego szef pilnuje. I dobrze bo nie raz zapominałem o tych maskach.
- A jeszcze musimy wypełniać dokumenty - to chyba nikogo nie ominie.

-To widzę, że posiadacie dość spory zakres tego co robicie, kiedy zdołałeś opanować tyle rzeczy?- Pewne rzeczy na pewno potrafił od młodych lat. Wątpiła jednak aby wszystko.
-W pracy miałeś szkolenia czy samodzielnie, na własną rękę takie robiłeś?- Nie ukrywała zainteresowania ta kwestią. Nie uważała też aby były to nachalne pytania.

- Coś tam potrafiłem za nim mnie zatrudniono, zaczynałem od utrzymywania porządku w warsztacie i ten no robiłem drobne rzeczy. A reszty się uczyłem obserwując czy pomagając szefowi czy kumplowi - tak byłem dobry w te klocki, znaczy teraz jestem. A właśnie nie wspomniałem o czymś jeszcze - A i uzupełniam wiedzę czytając różne książki o mechanice - no jak chcę się piąć wyżej to no. Nie mogę tylko zaprzestać na praktyce czy coś. Niektóre rzeczy jakie wyczytałem się no ten przydały.
- Po części sam ale też bardzo dużo mi pokazywali jak coś zrobić kiedy nie wiedziałem - co mam ukrywać, orłem nie jestem i chyba nie będę ale no. Mogłem też nie mieć predyspozycji do takiej pracy przez patrona ale mi to wisiało, nie będzie mi narzucał co mam robić a czego nie tak jak mama.