Strona 4 z 6

Re: Atelier

: wt gru 01, 2020 7:43 pm
autor: Reno Coulter
-Yhm...- Podrapałem się po głowie. To chyba nie wybucha. Wampirzyca by pewnie przeżyła ale niezły byłby hałas.
-Możesz położyć dłoń tu na blacie- Spojrzałem pytająco. chciałem przyjrzeć się tej bransolecie. Na pierwszy rzut oka wyglądała znajomo, hm... Sam wstałem i poszedłem do szafki aby wyciągnąć i zabrać z niej kilka rzeczy.

Re: Atelier

: wt gru 01, 2020 9:52 pm
autor: Lexa Blake
Natychmiast posłusznie podeszła do blatu i bez wahania położyła na nim rękę na której nosiła bransoletkę. W tym samym czasie jej ciepły płaszcz nie był już niczym przytrzymywany, więc rozwiał się na boki odsłaniając jej klatkę piersiową i pokrywającą ją półprzeźroczystą suknię z drogiego materiału. Spojrzała na majstra błagająco. Musiała pozbyć się balastu.
- Dlaczego mówisz na szefa pan? Przecież ty tu pracujesz..? - podłapała wątek jego wypowiedzi, miała już swoją teorię, ale wolała podpytać.

Re: Atelier

: wt gru 01, 2020 10:01 pm
autor: Reno Coulter
Kiedy położyła rękę na blacie dałem jej inne krzesło- siadaj to nie będzie robota na 5 minut- z cala pewnością. Postaram się teraz ale nie mogłem mieć ku temu pełnej gwarancji. Nie robiłem czegoś takiego.
-Co będę miał w zamian za ogarniecie tego?- Zapytałem spoglądając w narzędzie, które wyglądało trochę jak lupa przymocowana na jakimś stelażu. Po jej pytaniu uniosłem wzrok na nią.
-Bo jestem jego własnością- W trakcie mówienia tych słów podciągnąłem chustę lekko w dół, ukazując moja oborzę.
-Jestem niewolnikiem, kupił mnie- Co za tym idzie, nie płacił, bo po co. Darmowy pracownik w pewnym sensie. Wróciłem do przyglądania się bransolecie.

[mention]Lexa Blake[/mention]

Re: Atelier

: wt gru 01, 2020 10:18 pm
autor: Lexa Blake
Poczekała z odpowiedzią na formę zapłaty do momentu aż potwierdził jej obawy. W Cross City panowało niewolnictwo. Zresztą czego ona się spodziewała, sama nosiła kontrolującą bransoletę na dłoni... To miasto było złe, przesiąknięte tym całym cholerstwem, cokolwiek się tu działo kiedyś i dzieje aktualnie.
- Może mogłabym cię wykupić i dać wolność, tak jak ty dasz mi. - rzekła siadając jednocześnie na krześle, które mężczyzna jej wskazał. - Jeśli chcesz czegoś innego mów śmiało. - była gotowa go porwać, zabić właściciela, zapłacić mu, przemycić coś dla niego. Naprawdę cokolwiek. I jaka z niej była teraz święta odkupująca się osoba? Żadna.

Re: Atelier

: wt gru 01, 2020 10:31 pm
autor: Reno Coulter
-Nie jest ci zimno?- Jakoś tak z automatu mi się wymskło widząc jej cienkie odzienie. Zapomniałem, ze wampirom nie jest zimno eh.
-Wiesz...- Zacząłem kiedy wróciłem do sprawdzania bransolety. Ten metal. Nie jest zwykły. Ciekawa sprawa.
-Na co mi wolność?- Zapytałem jej biorąc jedno z narzędzi i kładąc Davida na blacie. Będzie mi potrzebny w tym wszystkim.
-Nie pamiętam jak to jest byc wolny, ciągle z rąk do rąk trafiałem, z tego co mi powiedziano- Zabrałem się za zdejmowanie. Nie byłem pewny czy dezaktywacja nie będzie problematyczna dla niej i dla mnie. Kto wie czy nie maja już jej namiaru, że tu jest.
-Po badaniach lekarz stwierdził, że miałem jakaś kontuzje, uraz, cos tam z łbem i muszę brać leki inaczej znowu będę zapominał- Nie wiedziałem czy umiałbym żyć jako ktoś wolny, czy nie skończyłbym an ulicy znowu wracając do narkotyków i sprzedawania swojego ciała.

[mention]Lexa Blake[/mention]

Re: Atelier

: śr gru 02, 2020 12:11 am
autor: Lexa Blake
Na uwagę o zimnie zachichotała pod nosem. Później jednak poczuła się głupio, bo to co jej powiedział miało sens, a ona tak jak on nie powinna zapominać kim jest. W zdobyciu celu byłaby zdolna na naprawdę wiele, a to znaczyło tylko tyle, że nie różniła się niczym od złej części społeczeństwa.
- Nie wiem co mogłabym w takim razie dla ciebie zrobić... - wzruszyła ramionami zrezygnowana.

Re: Atelier

: śr gru 02, 2020 2:25 pm
autor: Reno Coulter
-Nie oderwać mi głowy- zaśmiałem się pod nosem grzebiąc przy bransolecie. chciałem powiedzieć cos jeszcze. Może zapytać ja o Garreta, jednak powstrzymałem się od tego. Czas odpuścić w końcu i tyle. Zresztą i tka nie rusze się z tego miejsca, wiec co mi tam.

Re: Atelier

: czw gru 03, 2020 12:40 pm
autor: Los
Szef nie mogąc się doczekać na sprawozdanie dzisiejszego dnia od Rudowłosego z warsztatu zszedł do niego. Wiedział, że chłopak zawsze tam siedzi po godzinach ogarniając miejsce pracy na następny dzień.
Mężczyzna widząc to co robi jego pracownik nic nie mówiąc podszedł do niego i kobiety - Mam wezwać straż? - zmierzył wzrokiem oboje - W tej właśnie chwili udasz się do siebie czekając na konsekwencje nielegalnego czynu a Ty - mówił do Reno a później wskazał palcem na Lexy - Nigdy więcej tutaj nie przyjdziesz - zaczął gestykulować dłonią na której pojawił się ogień. Szef był rozczarowany zachowaniem dobrego pracownika a do tego, że chciał narazić na szwank dobre imię jego atelier. Mężczyzna zmarszczył brwi patrząc na Lexy - Myślisz, że ludzie w Cross nie spostrzegli by się, że jesteś wampirem? Mylisz się, strażnicy od razu złapali by Cię widząc, że nie masz bransoletki - szef przybliżył ogień do kobiety - Wyjdź stąd i nie wracaj. - powiedział stanowczo bez żadnego zawahania, że wampirzyca mogłaby mu coś zrobić.

Re: Atelier

: czw gru 03, 2020 2:36 pm
autor: Reno Coulter
No i tak się kończą dobre chęci... Nie spodziewałem się, że szef zejdzie. Kurde i no.
-Tak, już idę- Powiedziałem wstając i zabierając Davida ze sobą. posłałem wampirzycy jeszcze przepraszające spojrzenie. Nie miałem żadnej siły czy mocy aby teraz cokolwiek zrobić. Nie wiedziałem też jak pan to wszystko ogarnie eh... W swym pokoju siedziałem przy oknie czekając.

Re: Atelier

: czw gru 03, 2020 6:58 pm
autor: Lexa Blake
Ok w jednym momencie wszystko szlag trafił, a oni nie byli nawet blisko celu swojej misji. Westchnęła rozczarowana, teraz to dopiero będzie miała prawdziwe kłopoty. Wstała z krzesła na bosych stopach, czuła zimno ciągnące po nogach, ale nie przeszkadzało jej to. Spojrzała na Reno i przegryzła dolną wargę. Z pewnością będzie miał przez nią problemy... tak bardzo nie chciała by ktokolwiek na tym ucierpiał, że wyszło jak zwykle.
- Ja już sobie idę... zmusiłam tego młodzieńca, odmówił... a ja mu zagroziłam. Nigdy więcej się tu nie pojawię, masz moje słowo. - obróciła się na gołej pięcie i ruszyła pośpiesznie w stronę drzwi.


z/t