Strona 1 z 1

Chata ogrodnika

: ndz sie 16, 2020 8:45 pm
autor: Tkacz Losu
Obrazek
Ogrodnikiem jest wilkołak o imieniu Artur. Jak na wilkołaka dość młody i ma około 25 lat. Nie jest spaczony skazą, ale aby przeżyć oddał swoje życie Lordowi Dariuszowi.
Na tyłach znajduje się magazyn, w którym znaleźć można wszystko co potrzebne do pielęgnacji ogrodu, pomieszczenie jednak nie zawsze jest otwarte, a klucz do niego posiada ogrodnik.

Re: Chata ogrodnika

: czw paź 29, 2020 3:47 pm
autor: Liadon Ichimaru
Mróz kiedyś w ogóle mu nie doskwierał. Mógł kąpać się w przeręblach i wycierać śniegiem. Te czasy minęły. Kruche ciało jakie mu pozostało miało chłód w kościach, którego nie potrafił przegonić żaden ogień. Odczuwał zimno dużo bardziej ale zamiast czuć kłucie mrozu czuł się wolny. Tak jak jaszczurka wystawiona na zimno.
Gdy dotarli do chaty Liadon otworzył drzwi tak jakby wchodził do siebie i przepuścił Erin.

[mention]Erin Wyrm[/mention]

Re: Chata ogrodnika

: czw paź 29, 2020 5:32 pm
autor: Erin Wyrm
Szła powoli ścieżką w ogrodzie, aż w końcu dotarli do chatki. Pozwoliła mu otworzyć drzwi i weszła do środka. Od razu skierowała się do pomieszczenia, które robiło tu za kuchnię. Przy jednym z okien wbity był haczyk, a na nim wisiał sznur, z przywiązanymi do niego kilkoma niewielkimi martwymi ssakami. Zdjęła go i przełożyła przez ramię.
- To tyle. Możemy iść? - Wróciła do drzwi i spojrzała na chłopaka. Nic więcej z tego miejsca już nie potrzebowała.


[mention]Liadon Ichimaru[/mention]

Re: Chata ogrodnika

: czw paź 29, 2020 10:57 pm
autor: Liadon Ichimaru
Odczuwał lekkie zaciekawienie ale powstrzymał się przed wejściem do budynku. Kobieta szybko wróciła. Nie miał wątpliwości co jest w środku głównie po zapachu.
Możemy. Odpowiedział i znowu pozwolił się jej poprowadzić.

zt do viewtopic.php?f=38&t=41

[mention]Erin Wyrm[/mention]

Re: Chata ogrodnika

: śr lis 25, 2020 4:19 pm
autor: Liadon Ichimaru
Minęło już wiele dni od intensywnej terapii jaką przeszedł pod okiem Erin. Czuł się lepiej. Poruszanie się nie sprawiało mu już takiego bólu rany goiły się powoli ale bez powikłań. Nawet udało mu się przełknąć kilka sensowniejszych posiłków bez zwracania całej zawartości żołądka.
Wraz z powrotem zdrowia a przede wszystkim złagodzeniem wciąż towarzyszącego mu bólu jego myśli coraz częściej swobodnie krążyły. Nie sprzyjało to jednak zdrowiu psychicznemu. Ataki paniki i paranoi następowały kilka razy dziennie. Częściej też ranił się do żywego mięsa byleby oderwać myśli od wspomnień i wizji tego co może mu się przydarzyć.
Najgorsze było chyba to że wraz z powrotem sił odczuwał wręcz niekontrolowaną potrzebę przelania tych cierpień na kogoś innego. Raz nawet zacisnął dłonie na gardle jednego z magów, który przybył go leczyć w chacie ale lekki kop prądem przywrócił go na właściwe miejsce.
No właśnie medycy wzięli chyba do siebie groźby Dariusza bo teraz czy chcieli czy nie odwiedzali go codziennie. tygodnie takich terapii musiały wreszcie przynieść owoce i choć wciąż był poktyty bliznami nie przypominał już żywego trupa.

z/t