Strona 1 z 10

Korytarze i schody

: ndz sie 16, 2020 8:37 pm
autor: Tkacz Losu
Obrazek

Korytarz jak większość tego miejsca jest bogato zdobiony. Na podłodze jest dywan i co kilka metrów jest miejsce, aby móc przysiąść czy to przy oknie czy pod ścianą. Schody są kamienne, ale po środku pokryte dywanem.

Re: Korytarze i schody

: wt paź 20, 2020 4:40 pm
autor: Lucas Blackburn
Dzisiejszego dnia miałem mnóstwo planów, nie wiedziałem co z nich wyjdzie ale coś może się urodzi. Wesołym krokiem nucąc coś pod nosem schodziłem pod schodach. Chciałem coś zjeść dlatego postanowiłem najpierw odwiedzić jadalnie, tam zawsze są jakieś smakołyki. Ostatnie miesiąc siedziałem tutaj co nieco się dowiadując mniej lub bardziej przydatnych informacji. Znając życie moje wścibstwo na pewno nie uszło uwadze Szeryfowi ale jakoś nie specjalnie mnie to obchodziło. Życie jest takie ulotne, zaśmiałem się w myślach nad głupstwem swoich słów.
Ruszyłem dalej korytarzem.

Re: Korytarze i schody

: pn lis 09, 2020 3:08 pm
autor: Liadon Ichimaru
Tutaj by się mocno nie zgodził. W końcu przy pierwszej sposobności chciała podpalić mu twarz. No ale ostatecznie nie było w tym nic złego. Nie odezwał się jednak na głos tylko podążył za kobietą. Miał wrażenie, że sama nie była pewna gdzie iść. Właściwie mógłby się tego spodziewać po kimś kto ma zdolności magiczne w leczeniu. On jednak podejrzewał ją o jakieś nieczyste myśli.
Gdzie teraz?


// xD to znaczy że Fail i leczenia nie będzie?

Re: Korytarze i schody

: pn lis 09, 2020 5:04 pm
autor: Erin Wyrm
Dobrze znała rozkład zamku, lepiej niż mógłby przypuszczać i to wcale nie dlatego, że była tu wysoko. Ale skąd on miał to wiedzieć? Mógłby się domyślać, wciąż jednak brakowało mu wielu elementów tej układanki, a ona nie zamierzała ułatwiać wilkołakowi złożenie jej w całość. Zdecydowanie wolała gdy inni wiedzieli o niej mniej niż więcej. Szła spokojnym krokiem i co jakiś czas uśmiechała się do mijających ich przedstawicieli służby.
- Tędy. - Poprowadziła go głównym korytarzem i przy którymś z kolei rozwidleniu skręciła w prawo. Nie znał tej drogi zapewne, skoro tak uporczywie unikał leczenia.

//No cóż, możemy pisać tu, biorąc pod uwagę jakieś poboczne pomieszczenie, ale jeśli ci zależy to utworzę temat z pomieszczeniem medyczno-eksperymentalny :*

Re: Korytarze i schody

: pn lis 09, 2020 5:24 pm
autor: Liadon Ichimaru
Liadon wlekł się za kobietą tym samym wolnym tempem. W przeciwieństwie do Erin nie miał pojęcia gdzie są. Gdy tylko mógł unikał zamku. Nie wymieniał też uśmiechów z przechodniami. Czuł ich palący wzrok a ilekroć unosił wzrok oni go odwracali. Właściwie spodziewałby się czego podobnego od żony Lorda. Być może nawet bardziej niż po innych. Gdy weszli w jeden z korytarzy rozejrzał się na boki. Było pusto, a gdyby tak pozbył się dziewczyny?
Nie… Nawet gdyby starczyło mu sił widzieli go z nią. Nie tak trudno było go rozpoznać.

//To zależy od eksperymentów, ja bym tam darkowi zepsuł humor jakimś cudzołóstwem. XD

Re: Korytarze i schody

: pn lis 09, 2020 7:37 pm
autor: Erin Wyrm
Niedaleko po pierwszym zakręcie, weszła w drugi, tam minęła ich dziewczyna w białym ubraniu, wyglądało trochę jak fartuch. Skłoniła się przed Erin i ruszyła szybkim krokiem dalej. Tuż przed nimi były spore otwarte drzwi, w środku można było już z wejścia dostrzec kilka pustych łóżek. Nie mieli tu wielu rannych, to też pomieszczenie nie było wielkie, ale pomieściło by kilkunastu, może kilkudziesięciu pacjentów.
Wewnątrz było jasno, ale ściany nie były białe i raczej nie przypominało to typowej sali szpitalnej. Erin weszła do środka i spojrzała na Liadona. Wejdzie? Oby, bo siłować się z nim nie chciała.


// Z mumią? No to nie będzie pokoju :P

Re: Korytarze i schody

: pn lis 09, 2020 9:24 pm
autor: Liadon Ichimaru
Wreszcie zaczęli mijać ludzi odzianych w fartuchy. Ludzi bo Liadon unikał patrzenia na nich jak tylko mógł. Czy ktokolwiek kiedyś zwrócił uwagę na ich buty. Ich krok wydawał specyficzny dźwięk odbijający się głębokim echem od posadzki. Tego chyba najbardziej nie lubił. Nieomylny znak, że się zbliża… Coraz wyraźniej odczuwał gorące świerzbienie skóry a wraz z nim przyspieszał również jego oddech. Teraz już wbijał paznokcie w materiał kłując kościste ramiona. Przed wejściem do Sali zawahał się. Być może tylko dzięki temu, że wnętrze nie przypominało jego celi zdobył się na wejście do środka.

Re: Korytarze i schody

: pn lis 09, 2020 11:22 pm
autor: Erin Wyrm
Posłała mu pocieszający uśmiech, widząc, że się waha. Ruszyła do jednego z łóżek, nie przy wejściu, tu kręciło się więcej ludzi. Chwyciła za parawan i przesunęła go tak, by zakryć łóżko.
- Siadaj i zdejmuj te szmaty z pleców. - Rozkazywała, ale ton nie był bardzo rozkazujący, starała się by tak nie brzmiał. Niech sam zdejmie te prowizoryczne bandaże, skoro tak bardzo nie chciał by go dotykano. W tym czasie wychyliła się i poinformowała cały personel, ze potrzebuje albo maga, specjalizującego się w wodzie i energii, albo zmiennokształtnego z dobrymi umiejętnościami leczenia. W sumie najlepiej obu, ale tego już nie dodała. Co za dużo to Liadona wystraszy.

[mention]Liadon Ichimaru[/mention]

Re: Korytarze i schody

: wt lis 10, 2020 1:51 pm
autor: Liadon Ichimaru
Mężczyzna wszedł za parawan i usiadł na łóżku. Chwilę nic nie robił tylko oddychał. Stopniowo wyrównał oddech choć wciąż odczuwał irracjonalny strach i lęk. Póki co jednak nic mu nie robili. Sięgnął za krawędź koszuli i ściągnął ją przez głowę.
Był strasznie wychudzony. Można było policzyć wszystkie kości a niektóre wystawały krzywo. Skóra wydawała się w niektórych miejscach sfałdowana, jakby miał ją po większym bracie. Szczególnie tam gdzie kiedyś napinały ją mięśnie.
Ciało przechodziło wiele blizn, niektóre były wyraźnie poparzeniami a inne zadało ostrze. Inne zarosły dziko mięsem przywodząc na myśl jakąś mutację. Nie wszystkie z ran wydawały się jedynie bestialską torturą. Niektóre były precyzyjnymi, chirurgicznymi wręcz, nacięciami. Nie pozostawało wątpliwości, że ktoś dokładnie badał jego narządy. Jeden z boków był też bardziej zapadnięty. Zdobiła go blizna wyraźnie zaszyta byle jak bo splątane szwy wciąż z niej wychodziły. Brakowało mu ostatniego żebra. Takie rany zdarzały się tu i ówdzie ale większość była zabliźniona.
Gorsze wydawały się te blisko zgięć łokci czy pod pachami. W miejscach gdzie skóra wciąż się poruszała rany nie zagoiły się a zestrupiały w nieprzyjemny sposób. Sączyła się z nich również wydzielina jasno wskazująca na zakażenie.
Dużo, rzadziej zdarzały się świeże rany które mógł równie dobrze sam sobie zadać. Były raczej małe i niezbyt groźne a strupy wciąż miały krwawy kolor. Choć może te skazy ginęła w morzu innych bardziej naglących problemów.
Najgorsze były jednak rany na plecach. Gdy szmaty służące za opatrunki stopniowo opadały odsłaniały coraz to więcej śladów tortur również na plecach. Największą ich część pokrywało jednak kilka nieregularnych dziur ziejących czernią. Teraz bez „bandaży” zapach rozkładu wyraźniej się rozszedł. Przypominał zapach śmierci. Martwa tkanka odleżyn sączyła się a resztki materiału przykleiły się do zaognionych miejsc.
Na świeżą pościel łóżka skapała mieszanina zakażonej krwi. Znalazła się tam nawet larwa, która najwidoczniej zadomowiła się w którejś z ran.

[mention]Erin Wyrm[/mention]

Re: Korytarze i schody

: wt lis 10, 2020 2:38 pm
autor: Erin Wyrm
Przyglądała się jego plecom i z każdą chwilą była bardziej przerażona. Przeszedł ją dreszcz, gdy ostatnie opatrunki opadły, odsłaniając właściwie jedną wielką ranę. Zawahała się, chcąc podejść bliżej.
- Jak ty możesz to wytrzymać. - Nie sądziła by brał jakiekolwiek leki, nawet głupie przeciwbólowe. Machnęła ręką i wszystkie stare opatrunki jak i jego koszulka wylądowały w pojemniku przy łóżku. Poleciała zabrać je i spalić. W tej chwili dołączył do nich młody chłopak, zmiennokształtny. Chyba nawet lepiej, magowie potrafili leczyć, ale zmiennokształtni byli w te dziedzinie bardziej wszechstronni.
Poczekała na miskę z ciepłą wodą i zestaw świeżych opatrunków.
- Spróbuj się wyprostować. - Gdy tylko wykonał polecenie, zaczęła dłońmi zbierać wodę z postawionej za jego plecami miski. Uniosła ją i jakby rozłożyła na jego plecach. Nie była to dziedzina będąca jej specjalnością, ale radziła sobie. Pozwoliła by woda przylgnęła do jego pleców i poruszała dłońmi powoli, powodując że ta wisząca kałuża poruszała się i obmywała rany. Nie było to pewnie przyjemne uczucie, ale przecież trzeba było je wszystkie oczyścić. Po chwili przerwała zaklęcie i woda na nowo znalazła się w misce, którą ktoś od razu zabrał. Ruda nie potrafiła na tyle długo zapanować w tak dokładny sposób nad wodą, by zrobić to na raz, więc zaraz dostarczono też drugą miskę wody. Powtórzyła te czynność, jednocześnie zerkając na reakcje wilkołaka.


[mention]Liadon Ichimaru[/mention]