Sala jadalna

[Tkacz Losu]

Duże pomieszczenie ze stołami i krzesłami. Za barem stoi wilkołak, Sylvan Vulkodlak. Przyjmuje zamówienia jak i rezerwacje noclegów. Posiłki nie są pierwszej klasy ale za te niedużą, kwotę jaką tutaj się płaci, są bardzo porządne.
Można tutaj skosztować domowej roboty mocniejszych trunków jak i za odpowiednią zapłatę spędzić ciekawie noc z kurtyzaną.

Płaci się tutaj za łóżko, nie cały pokój. Można więc nie wiedzieć, a dzielić pokój z kimś.

[Sylvan Vulkodlak]

Ciekawa ta cała rozmowa. Z uwaga przyglądał się i przysłuchiwał ich wymianie słow. Zapamiętał sobie, to, że ten jest tutaj krótko. Dobrze wiedzieć.
-No wiesz... nie każdy jest urodzonym myśliwym czy wojownikiem- No teraz nie wymaga się takich zdolności od młodych. Teraz to raczej coś co może przydać się w innych dziedzinach.
-Nie no z tym strojem to sobie żarty robiłem, dzieciak- No ale ten pewnie to wyłapał. No ale wolał jednak to doprecyzować.
-Zaś ty kolego- Skierował słowa do Jerome- Zdajesz mi się wprawiony w boju, najemnik?- Zapytał lekko unosząc brew. Tak, siwek ma ciekawość we krwi, nie poradzić a i dowiedzieć się czegoś warto. Praca przy barze daje dość dużo możliwości.

[Mephisto Kudo]

- Nom - Mep się tym nie przejmował, bo po co? Nie będzie się dołował z jakiegoś tam nieudanego polowania, uniósł jedną brewkę do góry - No oczywiście, że z jeleniem sobie poradzę - wypiął dumnie pierś. Tym bardziej, że jakoś nie specjalnie się przykładał do polowania a tym bardziej, że w domu ma co jeść ale ścieżynka jest pytach to fakt.
Roześmiał się - No wiem, wiem ale tak sobie pohasać z zajęczymi uszami też fajnie - odparł wesoło, bo czemu nie? Pewno wydaje się na lekko ducha czy ziomeczka, który nie ogarnia życia ale lepsze to niż oznajmiać światu, że jest najemnikiem i już mu się zdarzyło zabić kogoś bez ruszenia brewką. Jak ktoś dobrze płaci to są zbędne pytania a i taka postawa życia daje mu większą przewagę nad tym, jak mają go za idiotę.

[Jerome Brauds]

- Niby ta, ale kurwa no, jesteś wilkołakiem no kurwa. - warknął na to, że młody nie musi być urodzonym wojownikiem, jednak no Jer miał inne doświadczenie w życiu. No nie rozumiał jak Meph może taki być.
- Dobre sobie, chciałbym to kurwa zobaczyć jak jeleń Ci daje wciry. - Zaśmiał się wyśmiewając go, a następnie znowu spojrzał na barmana i zmarszczył nos zastanawiając się. Napił się piwa i dopiero się odezwał.
- Niby ta... niby nie.. głównie byłem gladiatorem. - Odparł spokojnie patrząc w oczy Sylvanowi, aż w końcu wyciągnął do niego dłoń.
- Jerome. - Przedstawił się w końcu.

[Sylvan Vulkodlak]

Nie wątpił w siłę młodego ale nie wiedział czy ten ma jakiekolwiek doświadczenie w tym zakresie.
- W ogóle polowałeś na poważnie na cokolwiek?- No musiał zapytać, bo skoro ten na chrapkę na jelenia, to cóż. Wilki są silne i wytrzymałe ale jelenie też są silne i do tego posiadają poroże, które może nawet zabić najsilniejszego.
-Rozumiem...- no nie jest najemnikiem a nadał by się. Walczył, było to po nim widać. Sam siwek nie miał zamiaru jednak z tego powodu go oceniać.
-Sylvan- Złapał go za dłoń i uścisnął. Przy okazji chciał sprawdzić jak ten ma mocny chwyt. Nie mógł się oprzeć potencjalnemu wojowi. Z młodym już się mierzył ale co innego z doświadczonym a co innego z dzieciakiem z potencjałem. Spojrzał przy tym na niego nadal ze swym spokojnym i takim ne martwiącym się uśmiechem. Spojrzenie miał jednak pewne, mocne i na moment wyzywającego, niczym kiedy spotkają się dwa samce alfa, chcące sprawdzić drugiego.

[Mephisto Kudo]

Popijał piwko a gdy chciał się odezwać patrząc się na staruszków stwierdził, że sytuacja za chwilę może być ciekawsza bez jego wypowiedzi. Chciał zobaczyć jak obaj się zachowają tym bardziej, że wyczuł lekkie napięcie niby nic a jednak coś. Jak taka surykatka spoglądał znad kufla z uśmiechem ciekawiąc się co się zaraz stanie. Gdyby mógł to dorwał by mikrofon zapowiadając zawodników po ringach albo zaczął by komentować cale zajście.

[Jerome Brauds]

Jerome może i by chciał i pewnie jakby miał taką propozycję to by skorzystał, bo czemu nie. Więcej kasy by się znalazło. Na imię mężczyzny tylko skinął głową i uścisnął go mocno, bo jak tu nie pokazywać swojej siły między wilkołakami. Już w sumie myślał, że przejdą do dalszej rozmowy, jednak mężczyzna dalej utrzymywał z nim kontakt wzrokowy. Jerome nie miał zamiaru pierwszy odwrócić wzroku, więc dalej mu się gapił w gały, a jego uśmieszek zszedł mu z twarzy. Widać po nim, że chętnie by od razu stanął do walki by zmierzyć się z wilkołakiem, dalej ściska mocno jego dłoń w swojej siłując się z nim. /siła -59/

[Sylvan Vulkodlak]

Może jakieś napięcie było, może i nie. Sylvan nie często ma do czynienia z kimś kto jest wprawiony w boju i nie takim współczesnymi. Czysta wilcza siła, nie bronie i wynalazki. Jerome miał siłę w łapie i nie można było mu tego odmówić./s21/ Sam nie użył całej siły ale i nawet gdyby to miałby problem. Idealnie, taki przeciwnik to coś. Wewnętrznie aż się radował, no ale spokojnie. Siwy uśmiechnął się i trzymał kontakt wzrokowy. Sam jednak odpuścił pierwszy nie chcąc dalej go prowokować, nie w tym miejscu. Ale tak z chęcią by powalczył z kimś takim, no ale nie teraz, nie tu, w robocie jest.
-Mocną masz tę łapę- Posłał mu lekki uśmiech puszczając mu dłoń całkiem już.
-Odpuszczam i masz za to jedno piwko na mój koszt- no i tak oto siwek nadal nie dorobił się chaty, pracując tutaj już kilka bitych lat.

[Mephisto Kudo]

Mephisto bacznie obserwował jak to się dalej potoczy, kufla jednak nie odłożył. Nachylił się do przodu patrząc się co to będzie, co to będzie. Gdyby miał mikrofon to zapewne zacząłby od "Panie i Panowie oto dwa potężne samce chcące pochwalić się swoją siłą ale kto wygra? Kto będzie zwycięzcą a kto przegranym? Kto? No kto? Siwy ma moc i Jerome też ale który da z siebie wszystko? Który okaże się silniejszy? Chwila napięcia i już wiemy. Oto wygrał Pan nowy! Hura! Bijmy mu brawo za dobrze rozłożone siły". Może ewentualnie by coś pozmieniał, więcej dodał zbudował większe napięcie. A tak to łyknął piwko w końcu odstawiając kufel - Brawo stary - poklepał kolegę po plecach z uśmiechem na twarzy.

[Jerome Brauds]

Z jego gardła wydał się cichy pomruk niezadowolenia, kiedy ten jednak zabrał rękę.
- No kurwa. - Odparł, z pewnością siebie, bo miał takie przeczucie, że siwek nie da mu rady, spuścił wzrok na kufel i na nim położył swą dłoń, by zimno na niech trochę go uspokoiło. Widać było, że jeden fałszywy ruch i by mógł na prawdę zaatakować z chęcią mordu. Strzelił z karku, kiedy Meph go poklepał po plecach i zaraz też zerknął na niego jeszcze z chłodnym spojrzeniem. Wrócił jednak wzrokiem na piwo i wziął znowu jednego łyka nie odzywając się jeszcze, bo musiał się wyluzować. Skinął mu tylko głową, a następnie wypił duszkiem piwo stawiając pusty kufel na barze.
- To dawaj kolejne, za to se już zapłace. - Odparł uśmiechając się już normalnie do Sylvana i klepnął też Mephista przy tym po plecach z wyczuciem, jednak pokazując mu że ma siłę co by go zmiotła z tego krzesełka.

[Sylvan Vulkodlak]

Obserwował go i dostrzegł... niezadowolenie kiedy siwy odpuścił? nie komentował jednak tego. Zainteresował go ten wilkołak i z cała pewnością będzie chciał się z nim zmierzyć ale może. Jerome zdawał mu się być podobny do niego samego pod pewnymi względami. Nie wyglądowym. Siwek jednak po wszystkim bardziej siadł an dupie i wrzącą krew uspokoił przez te alta i wydarzenia.
-Się robi- Lekko skinął mu głową i sięgnął po czysty kufel aby zaraz napełnić go ciemnym piwem.
Postawił przed nim świeże piweczko.
-Jak będzie możliwość, chce się z tobą poprać po mordach- Bez ogródek mu to oświadczył.