Wizard's World

Tak se myślałem i myślałem i no - Wie Pan co? Chciałbym umieć to wszystko co Szef - zawsze go podziwiałem, to co robił było niesamowite. Przecież nie jeden mechanik w Cross spisał już na straty jakiś sprzęt a Reno go naprawiał bez najmniejszego problemu. Fakt, mi może być trudniej. Nie potrafię się zmieniać w małą ,słodką, puchatą łasiczkę, która prawie wszędzie wejdzie ale no będę się starał.
Tak jak szefu i ja dokończyłem posiłek i picie.
Nie tracąc czasu zabrałem się za naprawę sprzętu ale jeszcze na chwilę się oderwałem - Szefie a ile zajmie przerabianie smoczka? - chciałem wiedzieć abym się co chwilę nie pytał czy skończone. To mogłoby Rudego nieźle zezłościć.

- Mówię serio, chciałbym mieć taką wiedzę jak szef - co prawda to prawda, Reno dużo wie i dużo potrafi to dlaczego nie chciałbym wiedzieć tego co on?
- Tak jest - powiedziałem wesoło salutując i zabrałem się za robotę. Nie chce zostać dłużej bo no Helion miał zrobić obiad a jeszcze zakupy nas czekają to lepiej wyjść o czasie. Zasiadłem do swojej roboty robiąc to co robić powinienem.

Dobrze, że szef nie widział mojej miny bo no ten skrzywiłem się słysząc o czytaniu a grzebać to se mogę przy maszynach to lubię. A no jak trzeba o tym poczytać to będę musiał, ech… Co zrobić? No nic trzeba się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć. To mam plan! Wracając z roboty zajrzę do biblioteki, tam nr pewno mają coś w tym rodzaju do czytania.
Nie miałem pojęcia kiedy czas zleciał a ja byłem w trakcie grzebania w drugim sprzęcie ale już wiedziałem co w nim nie gra także jutro szybciej skończę - Dziękuję Szefie - powiedziałem wesoło porządkując miejsce pracy i nie tylko. Pozamiatałem cały warsztat, podłogi myć nie musiałem bo ostatnio nic nam się nie rozlewało więc była czysta. Pomyłem za to kubki na jutro, powycierałem chowając do szafki. Przed wyjściem pożegnałem się z szefem i pobiegłem do biblioteki. Bo przecież najlepiej zacząć od już, nie?

zt

Przybiegłem do roboty ile miałem sił w nogach, fakt byłem lekko spóźniony. Modliłem się tylko aby szefa nie było już na dole ale to mało prawdopodobne bo odkąd nie ma Helka on prawie non stop jest w pracy. Wziąłem głębszy oddech wchodząc do środka, przywitałem się lub nie z Reno od razu zabierając się do roboty. Na pewno wyjdę później o tyle ile się spóźniłem, po za tym chciałem sprawdzić kilka nowych rzeczy wyczytanych w książkach. Były dość proste do wykonania ale intrygujące czy coś takiego może działać.

Uśmiechnąłem się krzywo do szefa - Przepraszam, wczoraj miałem intensywny dzień i zaspałem - może się próbowałem usprawiedliwić czy coś ale no tak było chociaż powinienem przyjąć to na klatę i tyle. Poczochrałem się po tyle głowy nieco zakłopotany ale no tak też było, nie spóźniałem się do roboty a tu proszę.
Przeprosiłem jeszcze raz zabierając się do pracy. W warsztacie zawsze coś było do zrobienia.