Męski wypad

[Sylvan Vulkodlak]

-To dobrze- Po śmierci też będzie mu dupe truł jak go przeżyje. Nie ma że boli!
-Ej, ej wypraszam sobie-Rzucił niczym urażony- Naiwny może tak ale nie głupi dobra?- No i wszystko jasne? Sam się też żarciem poczęstował. Nie będzie gorszy, a co tam.
-wiesz równowaga musi być, ty masz kija w dupie a ja jestem ten miły i wesoły nie?- sypnął w niego śniegiem. No ostatnio zluzował poślady ale no. Takie mógł robić wrażenie na innych- Zawsze miałam, bardziej lub mniej widoczny- szturchnął znowu go w bok- Wiesz ma się ten wdzięk osobisty, ty moja ruda zapałko- No nie może przywyknąć do tego koloru włosów.
-Może masz racje- Będzie musiał przestać o tym tak rozmyślać-No cóż na to wygląda, zawsze byłem romantykiem i nimfomanem ale jakoś na stare alta odczuwam braki bliskości emocjonalnej- Czy to przez dzielenie ciała z żmijem? może. Czuł braki emocjonalne w sobie i to go też męczyło.

[Fenrir Labdakid]

Podniósł obie dłonie - Dobrze, przepraszam. Naiwny - z naciskiem na naiwny.
- Właśnie tak, uzupełniamy się nawzajem - nie ważne jak to zabrzmiało, było prawdziwe. Zawsze ze sobą się dobrze bawili nawet w tych gorszych czasach. Nie wiedział już który raz dzisiejszego poranka się zaśmiał - No tak, Ciebie zawsze otaczał wianuszek fanów - tego też nie dało się ukryć. Nie ważne gdzie się pojawiał, zawsze zyskiwał nowych sprzymierzeńców - No tak, tak masz to coś w sobie - poklepał przyjaciela po plecach.
- To teraz widzisz, zamiast się zamartwiać tym czy ona jest Ci pisana czy nie. Zając się nią i nadrobić to czego Ci tak brakuje. Skup się na tym a będzie dobrze - nie chciał mu powiedzieć, że jak tak będzie dalej męczył oto sprawę to nie wie czy Erin się na niego nie zdenerwuje i nie zerwie z nim.

[Sylvan Vulkodlak]

-Jest to pewna różnica- No ale przywykł to różnego nazywania go więc co tam.
-No tak ale ty też masz fanów i w szczególności mnie, Neil zapominaj- No niby Neil da się zapomnieć ale lepiej powtórzyć dla jasności.
-No dobra dobra stary- Przeciągnął się i zjadł co miał.
-A co z twoimi zwykłymi fanami? bo wiadomo kto jest numer jeden- No on o swoich poopowiadał. Dają mu zacne naturalne prezenty.

[Fenrir Labdakid]

- Zgodzę się z Tobą, źle wcześniej dobrałem słowa - czasem mu się zdarza.
- Taaa bombowych fanów - uśmiechnął się lekko - Spokojnie nie zapomnę o tym - rzekł dokańczając posiłek.
- Zwykłych to raczej nie posiadam - stwierdził ale przy takiej pracy nie ma co się dziwić. Do tego sam nie jest towarzyski więc wszystkok mówiło za siebie.

[Sylvan Vulkodlak]

-Bardzo bombowych- Zaśmiał się- a wiesz..- zaczął trochę z innej beczki- Czemu na początku tylko się broniłeś?- Spojrzał na niego pytająco-Znasz mój styl i trochę mnie to zastanawia, plus musze potrenować trochę walki w ludzkiej formie ale musiałem sobie pohasać, w mieście się nie da- No może i jakoś czas na to znajdzie- No i może tez pomógłbyś mi się rozejrzeć za jakimś lokum, co?- Spojrzał na niego lekko wyzywająco.

[Fenrir Labdakid]

Zgadza się, Fenrir znał sty walki Sylvana i wiedział co go będzie czekać podczas potyczki - Chciałem sprawdzić ile Twoich ciosów wytrzymam i czy jestem na tyle szybki aby przed nimi uciec - okazało się, że nie wszystko do końca się sprawdziło. Będzie musiał jeszcze popracować nad rzeczami. To był dobry test aby sprawdzić co trzeba jeszcze podciągnąć.
- Jak chcesz to w mieście też możemy potrenować, nawet w wilczej formie - rzekł spokojnie, przy nim może ćwiczyć jak chce. Ludzie wiedzą, że jest jego patronem i nie będą się wtedy mieszać.
- Pewnie, tylko powiedz czego będziesz oczekiwał od mieszkania. Wtedy szybciej coś się znajdzie - jak może przypuszczać ten nie będzie miał jakiś szczególnych wymagań. Zapewne wystarczy mu aby było łóżko i łazienka.

[Sylvan Vulkodlak]

-Rozumiem- No skoro Feniek tak to sobie w głowie opracował to nie mu to oceniać- Ja muszę nad wytrzymałością trochę poćwiczyć, bije spoko ale też szybko zejdę-No cos za cos niby ale jednak coś tam potrenować może, bo i czemu nie?
-Wolałbym bardziej w ludzkiej, wilcza to tak zabawa i tyle- Może i fajna zabawa ale i w innych formach warto by było się ogarnąć.
-Nie mam wymagań byle się nie sypało i można było kogoś na kawę zaprosić- Bo i on spać może i na ziemi, nie wadzi mu to ale no.

[Fenrir Labdakid]

Pogładził się dłonią po brodzie - To może zacznij biegać z samego rana - zaproponował przyjacielowi. To jest dobre ćwiczenie na wzmocnienie wytrzymałości, znaczy się jedno z wielu ale od tego najlepiej zacząć a i przy okazji prędkość poćwiczy.
- Jak chcesz, tylko zaproponowałem - dowódcy obojętnie w jakiej formie będzie trenować. A i chętnie poćwiczy z przyjacielem a nie tylko z Bjorn, nie miał nic do kobiety. Była silna, nie tylko na duchu.
- Rozumiem, to po powrocie możemy czegoś poszukać jak będziesz miał wolny czas - na pewno nie prędko tak się stanie, dlatego na pewno rozejrzy się za jakimiś mieszkaniami i pokaże mu ciekawe niedrogie propozycje.

[Sylvan Vulkodlak]

Takiej odpowiedzi to się nie spodziewał-Bieganie? Ty tak serio?- Trochę niedowierzał- Chyba w nocy bo ja z rana mam robotę- Dodał rozbawiony ale perspektywa biegania nie była dla siwka dobra. Zważywszy na tryb pracy.
-Muszę pomyśleć nad czymś innym- Sam sobie po części odpowiedział. Nie miał pojęcia jak to załatwić ale będzie myślał.
-Jasne, dam ci znać, tylko by to było też w rozsądnej cenie- Sam w końcu jakoś nieszczególnie ma kasę. Owszem oszczędzał ale nie był pewny czy to by starczyło co ma.

[Fenrir Labdakid]

Skinął głową - To by Ci dobrze zrobiło nie tylko na ciało - widział jak on sam się nęka myślami a to jest dobre na orzeźwienie, sam się o tym przekonał.
- Arena jest dobrym miejsce ma ćwiczenia - podsunął mu pomysł. Jak nie chce trenować z nim to może sam na kukłach będzie coś robił.
- Wziąłem to pod uwagę - rzekł spokojnie, wiedział że ten na pewno nie ma zbyt dużo pieniędzy ale na pewno coś mu znajdą.