regulamin i zapis | FAQ | kompendium | poszukiwania | nieobecności |
== Ogłoszenia ==
== Media == | == Fabuła == Wiosny czar... Atak bombowy! Zima, 45 lat po Kataklizmie | ==Faza Księżyca== |
wyprawa
- Urd Svartulv
- Punkty Przygody: 1,13
- Posty: 119
- Rejestracja: ndz lut 06, 2022 3:16 pm
- Poziom Zdrowia: 110 + 10 (120)
- Poziom Mocy: 150
- Karta Postaci:
- Statystyki:
25
18
25 +5 (10)
22
5
29 + 10 (39) - Stan portfela: 5690
- Jeśli tak się do tego palisz, to z pewnością przyjmą cię z otwartymi rękoma do działalności charytatywnej. - Powiedziała to patrząc mu prosto w oczy. Dopóki uśmiech na jego obliczu nie utwierdził jej, że jednak nie o to mu chodziło. Nie zrozumiała aluzji ale zmiana tematu była wystarczająco trafna by nie zapadła niezręczna cisza.
Nawet jej to odpowiadało, że tyle mówił o sobie, choćby to miały być przechwałki albo przekoloryzowane sprawy. Będąc wyłącznie skupiona na sobie i przetrwaniu, zapomniała jaka to przyjemność porozmawiać z kimś swobodnie. Z kimś kto nie patrzy na ciebie krzywo a jej sposób mówienia jak i mimika nie przysparzały jej towarzystwa, wręcz działała odpychająco na innych.
Zmarszczyła lekko czoło zastawiając się, jak mogłaby zaskoczyć takiego weterana walk. Bezpośrednie starcie odpadałoby, prędzej musiałaby go rozproszyć albo wziąć z zaskoczenia. Choć i ta ostatnia opcja odpadałaby, próby wyglądałyby dość komicznie i prędzej sama sobie zrobiłaby krzywdę niźli go chociażby drasnęła. To jakby wystawić do walki wróbla z orłem.
- Jeśli miałoby mnie to czegoś nauczyć i przydać się w życiu, to tak. - Odparła zdecydowanie. - Kwestia tego czy masz czas i cierpliwość, nawet do trudnych przypadków. - Zaakcentowała ostatnie słowo.
- Primeval
- Punkty Przygody: 1,69
- Posty: 306
- Rejestracja: pn lut 22, 2021 12:58 am
- Poziom Zdrowia: 253/315
- Poziom Mocy: 55/75
- Karta Postaci:
- Statystyki:
20
70
15
45
20
20 - Stan portfela: 6490
- Yhm... Już widzę oczami wyobraźni jak stoję obok lekarza i mówię do pacjenta "Bądź grzeczny, bo kiełki wybije" - Zaczął luźnym i raczej ironicznym tonem, nawet nie wysilając się, aby serio pomyśleć, co miałby tam robić. Poza tym miał działać charytatywnie?! NIE!!!
- Zdecydowanie wolę zarabiać pieniądze w tym czasie - Stwierdził, wyrzucając przy okazji irracjonalną dla niego myśl. A w świecie, gdzie czas równa się pieniądz... I jeszcze musisz pracować mądrze, bo każdy chce jak najwięcej zabrać dla siebie? Nie w tym życiu! Poza tym, bohaterowie chodzą głodni! Na jego stwierdzenie, odpowiedziała mu cisza. Być może Urd nie chciała nic więcej na ten temat mówić, i nawet nie musiała. Aż za dobrze wiedział, jaką moc daje Elodoth swoim Dzieciom Półksiężyca. Ile razy boleśnie odczuł ją na sobie. Dlatego również uznał, że nie ma co drążyć tematu...
- To ile z tej lekcji wyniesiesz zależy od ciebie - Stwierdził w odpowiedzi na jej słowa, po czym znowu na krótko pojawił się u niego uśmiech - Cierpliwość straciłem już dawno temu, a spora część z tych których dane było mi trenować zostawiło wysoką poprzeczkę. Przebicie jej zdecydowanie będzie wyczynem - Stwierdził z nutką pogardy i wyraźnego znudzenia. - Aczkolwiek świadomość swoich ograniczeń to dobry początek... - Dodał, mimo wszystko po tylu latach, zauważył, że była to dobra cecha.
- Urd Svartulv
- Punkty Przygody: 1,13
- Posty: 119
- Rejestracja: ndz lut 06, 2022 3:16 pm
- Poziom Zdrowia: 110 + 10 (120)
- Poziom Mocy: 150
- Karta Postaci:
- Statystyki:
25
18
25 +5 (10)
22
5
29 + 10 (39) - Stan portfela: 5690
Sadząc po tym jak materialistycznie podchodzi do wykonywanych czynności, przez chwilę zastanawiała się czy pomógłby jej gdyby nie zarobił na tym ani centa czy przeszedłby obok nie zwracając uwagi na biednego żebraka. Te myśli jednak zachowała dla siebie.
Opcja nauki samoobrony nie zapowiadała się optymistycznie, jeśli pójdzie jej fatalnie albo Primeval ewidentnie będzie się irytował lub męczył to sobie odpuści. Nie musi być dobra w każdej dziedzinie, w zupełności satysfakcjonuje ją to co wykonuje aktualnie dobrze.
- Mhm- Zamyśliła się przez co jej wzrok stał się na moment nieobecny, wpatrzony w dal. Mimowolnie przytknęła przy tym końcówkę ołówka do ust. Nie ignorowała go umyślnie choć mogłoby to tak wyglądać, po prostu czasami odpływała w swoje myśli nawet w środku konwersacji.
- Primeval
- Punkty Przygody: 1,69
- Posty: 306
- Rejestracja: pn lut 22, 2021 12:58 am
- Poziom Zdrowia: 253/315
- Poziom Mocy: 55/75
- Karta Postaci:
- Statystyki:
20
70
15
45
20
20 - Stan portfela: 6490
- Czyli koniec pytań. Także jesteśmy ugadani na trening. Zaczniemy dzisiaj po rozbiciu obozu - Stwierdził zdecydowanie, że sprawa już załatwiona. W końcu nie usłyszał żadnego słowa sprzeciwu.
- Khazad Athis
- Punkty Przygody: 0,30
- Posty: 34
- Rejestracja: wt kwie 04, 2023 11:58 pm
- Poziom Zdrowia: 220
- Poziom Mocy: 180
- Karta Postaci:
- Statystyki:
21
15
30
25
21
24 - Stan portfela: 550 myntów
Skrzywił się lekko słysząc co prawda przestawioną warunkowo, acz ledwie zawoalowaną groźbę - tego typu teksty nie szczególnie robiły na nim wrażenie, w każdym razie inne, niż jedynie wzbudzenie niechęci i irytacji, dodatkowo zaś z perspektywy pojedynczej osoby, będącej dwa dni drogi od swojej okolicy, a prawie na pewno przynajmniej ładną chwilę od jakiejkolwiek cywilizacji wydawała się być raczej średnio inteligentna, zwłaszcza w doraźnym rozpatrywaniu.
Opanował jednak niechęć, a przynajmniej jej widoczne wyrazy, i chwilę później skinął głową, przyjmując do wiadomości o znajdującej się gdzieś na zachodzie Wielkiej Wodzie - najpewniej oceanie. Rzecz jasna w dalszym nie powiedziało mu to w zasadzie nic - mogli być w zasadzie wszędzie, od którejś z większych wysp gdzieś pod Azją po okolice Ziemi Ognistej... zakładając oczywiście, że historyczne mapy miały jeszcze w ogóle jaką wartość, i świat wyglądał przynajmniej w przybliżeniu tak, jak kilkadziesiąt lat temu. Mapy globu po Kataklizmie rzecz jasna nie widział, i prawdę mówiąc, miał poważne wątpliwości czy taka istnieje - a jeśli tak, to czy nie składa się przypadkiem w dwóch trzecich z białych plam.
- Haik. - zakomenderował wierzchowcowi, spinając go lekko piętami, lejce jednak w dalszym ciągu pozostawił przywiązane do łęku, pozwalając zwierzęciu samodzielnie wybierać drogę w ślad za przewodnikiem. W między czasie sam skupił się na słuchaniu okolicznych rozmów, szczególną uwagę poświęcając indagującemu przewodniczkę Primevalowi. Konkretów jednak i tym razem nie było i jedyne co faktycznie przyciągnęło jego uwagę, to wzmianka o ruinach poprzedniej cywilizacji, szczególnie w połączeniu z kryształami zapewniającymi jakiś rodzaj maskowania, i to na znacznym jak widać obszarze - wyglądało na to, że mogą tu mieć do czynienia z jakąś archeotechnologią, najpewniej technomagiczną, bądź też jej odpowiednikiem.
- Przydatne towarzystwo... - skomentował jedynie w pewnym momencie słowa [mention]Urd Svartulv[/mention], gdy ta wspomniała o prowadzonej praktyce. Medyk w drużynie zawsze był osobą cenioną, zwłaszcza, że najpewniej przyjdzie im działać na obszarach oddalonych od centrum cywilizacji, cokolwiek ją tutaj reprezentowało. Sam potrafił co prawda zająć się doraźnie ranami, część z nich całkiem skutecznie nawet połatać i zasklepić, ale jego umiejętności ograniczały się w zasadzie głównie do typowej urazówki - dobrze było więc mieć w okolicy kogoś, kto znał się na tych kwestiach w trochę szerszym kontekście.
Gdy rzecz zeszła na kwestię omawiania treningu przestał się skupiać na ich rozmowie, zamiast tego obserwując otoczenie, chcąc zaznajomić się z tutejszą topografią i florą, czy też ewentualnie fauną, jeśli ich kawalkada jeszcze wszystkiego nie wypłoszyła. Bądź co bądź renifery nie należały do zwierząt powszechnie występujących w okolicach Coss, były więc spore szanse, że trafią tu na więcej różnych nowości. Przyglądając się otoczeniu, bawił się również drobnymi iskierkami puszczanymi po powierzchni skóry dłoni, i pomiędzy palcami - rzecz nie była jednak jakoś bardzo widoczna, bo nie o pokazówkę mu w tym momencie chodziło. Po prostu co by nie powiedzieć, znajdowali się w obcym terenie, najpewniej też na odludziu, i choć przewodniczka wyglądała na kogoś, kto jest w stanie odpowiednio wcześniej wykryć zagrożenie, wolał nie polegać jedynie na niej, i w razie czego być już rozgrzanym do ciśnięcia ewentualnym wyładowaniem. Przynajmniej na razie, dopóki nie wyczuje obcej bądź co bądź na razie okolicy i nie nauczy się rozróżniać jej naturalnych odgłosów od wszelkich dźwięków oznaczających coś nietypowego.
- Los
- Punkty Przygody: 0,90
- Posty: 688
- Rejestracja: wt paź 06, 2020 12:09 pm
-Nie ufaj nikomu, tak w skrócie. Nigdy nie wiesz z kim możesz rozmawiać- Kolejny powód czemu od miast trzymać się z daleka. Nie dało się uniknąć takiej wizyty ale kobieta jak tylko mogła, to tam nie zachodziła.
-Król cóż.. o władcy nie powinno mówić się źle- Zaśmiała się lekko- Na pewno na krótką cierpliwość i lepiej jej nie nadwerężać. Trzyma krainę mocnym chwytem ale zarazem dba o bezpieczeństwo i nie obawia się wyjścia do ludu- Nie wiedziała jacy są władcy w innych miejscach ale tak określała tego tutaj.
W trakcie rozmów trafiliście do lasu sekwojowego. Droga była szeroka a w głębi lasu rosły różne roślin od paproci czy nie duże krzewy. W końcu jednak dotarliście do Drewnianego domu, który posiadał jedną główną salę złączoną z kuchnią. Tuż obok było pomieszczenie, dla ptaka gromu.
Pokoi było cztery i były dwuosobowe. Obok budynku zaś była stodoła dla reniferów z zagrodą.
-Dotarliśmy- Rzekła kiedy w końcu dotarli do miejsca. Akurat słońce już zachodziło i na niebie pojawiały się piękne kolory.
-Mam nadzieję, że droga nie była trudna. Jutro z rana ruszymy w dalsza drogę, odpocznijcie- Spojrzała czy wszyscy są i czy ktoś gdzieś się nie zagubił.
-A i są tutaj cztery pokoje po dwie osoby to się jakoś dobierzcie- Nie będzie przecież dorosłych ludzi dobierać w pracy. Powinni sobie z takim wyzwaniem poradzić...
-Jakieś pytania?- Dodała schodząc z renifera-Jak coś jestem do dyspozycji, tylko najpierw zajmę się kudłaczami- Dała jabłko swojemu zwierzakowi.
- Morten Karsten
- Punkty Przygody: 3,74
- Posty: 387
- Rejestracja: sob lis 19, 2022 11:04 pm
- Poziom Zdrowia: 145/145
- Poziom Mocy: 100
- Karta Postaci:
- Statystyki:
25
23
20
26
25
40 - Stan portfela: 6337
- Whoa - wydał komendę swemu wierzchowcowi po czym wypuścił głośno powietrze z płuc. Nie to, że źle mu się jechało na zwierzaku ale ewidentnie potrzebował jeszcze czasu by się do niego przyzwyczaić. Dlatego też kiedy tylko stanęli zszedł z renifera, może nieco pokracznie ale tym razem sam. Nie wiedział jednak co po tym zrobić więc wyciągnął z torby przypiętej do siodła drugie z jabłek i dał Argowi w nagrodę. W międzyczasie oczywiście słuchał tego wszystkiego co mówiła Sara więc wiedział już, że to właśnie w tym drewnianym domu spędzą noc. Nie było lecz w komunikatach dziewczyny tego co zrobić z rogatymi koleżkami więc chwycił znowu za lejce zwierzęcia, które jakoś samoczynnie podeszło bliżej przywódcy i Sary ciągnąc za sobą chłopaka.
- A gdzie... gdzie one śpią? - nie wiedzieć czemu jakoś tak się zawstydził a, że nie miał pojęcia co powiedzieć nawiązał do słów o noclegu.
Cholera, z kim on w ogóle ma dzielić ten pokój? Właśnie to pytanie pojawiło się w jego głowie gdy czekał na odpowiedź przez co też zaczął wypatrywać Nari i Helliona. Bo owszem znał jeszcze Panią Erin ale przecież nie odważy się być z nią w pokoju. Jeszcze gdyby był tu Sylvan to okej ale nie sam na sam.
- Primeval
- Punkty Przygody: 1,69
- Posty: 306
- Rejestracja: pn lut 22, 2021 12:58 am
- Poziom Zdrowia: 253/315
- Poziom Mocy: 55/75
- Karta Postaci:
- Statystyki:
20
70
15
45
20
20 - Stan portfela: 6490
A skoro Sara udzieliła im miejsca na odpoczynek, to najpierw chciał się upewnić czyje on są.
- Twoje włości? - Zapytał, oglądając jeszcze dom z grzbietu renifera nim zeskoczył z niego. Naprawdę ładne domostwo, może w przyszłości sobie również takowe ogarnie, jak go będzie stać. Ciekawe, czy w tej krainie również jest bieda? A może sama, bądź z kimś zbudowała to? Choć na razie nie zapowiadało się na to, albo mieli do czynienia z kimś bogatym. W końcu Sara nie zdradziła zbyt dużo o sobie. Swoją drogą Liliannie na pewno by się spodobał taki domek.
- Mam się kogoś spodziewać poza nami? - Zadał drugie pytanie, nie chciałby z premedytacją pieprznąć kogoś nieznajomego, kto mógłby być drugim właścicielem, jakimś gościem czy coś... Wolał utrzymywać pozory. Jeszcze... Pogładził renifera po karku, po czym wyciągnął jabłko i rzucił zwierzęciu na pożarcie. Niech ma coś z noszenia go przez ten dzień. Następnie udał się jako pierwszy zobaczyć dokładniej jak wygląda środek jak i pokoje które im udostępniła Sara. Wybrał sobie jedno z pomieszczeń z oknami skierowanymi ku wchodowi (jeśli była taka opcja i rozmieszczenie pokoi). Rozejrzał się po pokoju (tutaj bym jakiś dokładniejszy opis poprosił) Miał nadzieję, że przynajmniej przytulnie było, a na pewno lepiej niż aktualnie przeciętne warunki życia w Cross. Gdyby nie fakt, że był tutaj nie jako gościem i najemnikiem, który podjął się zlecenia, to pewnie by nawet się nieco ucieszył. Cóż... Zaklepał sobie pokój, rzucił plecak na łóżko, a teraz zostało mu zaczekać i pewnie dowiedzieć, się kto był na tyle odważnym, aby mieć z nim pokój. Nawet na jedną noc. W sumie jak o tym pomyślał, to nawet zaczęło go to ciekawić.
- Khazad Athis
- Punkty Przygody: 0,30
- Posty: 34
- Rejestracja: wt kwie 04, 2023 11:58 pm
- Poziom Zdrowia: 220
- Poziom Mocy: 180
- Karta Postaci:
- Statystyki:
21
15
30
25
21
24 - Stan portfela: 550 myntów
Gdy dojechali, zsiadł ze swojego rena nieco sztywny - generalnie na kondycję czy wytrzymałość nie narzekał, nie mniej jazda wierzchem była specyficzną odmianą aktywności, jako że nie był zaś do niej przyzwyczajony, kilka godzin w siodle zrobiło swoje. Bez większych problemów stanął jednak na glebie po czym poklepał lekko zwierzę po boku i zmuszają zastałe mięśnie do ruchu podszedł do juków po jabłko, którym następnie nakarmił wierzchowca.
- Gdzie mamy je zostawić? - zwrócił się do przewodniczki w kwestii renifera, po czym postąpił zgodnie z jej odpowiedzią. Następnie wysłuchał odpowiedzi na obydwa pytania zadane przez Primevala, pozbierał swoje bagaże i powędrował do budynku. Wewnątrz rzucił przelotnie okiem na łączoną z główną izbą kuchnię po czym wdrapał się na górę i wszedł do pierwszego na lewo od schodów, na ten moment wciąż jeszcze pustego pokoju, rozglądając się po wnętrzu. Drzwi pozostawił otwarte - osiłek o fizjonomii najemnika wyglądał co prawda na faceta, przy którym lepiej mimo wszystko się pilnować, zniknął on już jednak wcześniej na górze, zakładał więc, że rozgościł się już gdzie indziej. Jeśli chodziło o całą resztę grupy, to jeśli któreś chciało dzielić z nim pokój, nie widział przeciwwskazań.
Wybrał dla siebie łóżko położone (w miarę możliwości) bardziej w głębi pokoju i rzucił na nie swoje bagaże, po czym zabrał się za przegląd otrzymanego od organizatorów wyprawy plecaka. Jego zawartość nie szczególnie go zachwyciła - w praktyce w zasadzie dublowała już to, co i tak ze sobą zabrał, a choć jego rzeczy w większości nie były już najnowsze, mimo wszystko sprawiały lepsze wrażenie, niż otrzymane wyposażenie. Dla przykładu, patelnia wyglądała jak wyklepana z najtańszej blachy w jakimś cygańskim, przydomowym warsztacie... i biorąc pod uwagę, jak wyglądały rządowe metody obniżania kosztów, wcale by się nie zdziwił gdyby rzeczywiście taka była jej geneza. Jedyną na prawdę interesującą rzeczą był symbol Cross, który bez większych przemyśleń wpiął sobie w połę kaftana - resztę gratów rozłożył na łóżku i zaczął porównywać je z zawartością swojej torby, rozważając, czy opłaca mu się cokolwiek przepakowywać.
- Urd Svartulv
- Punkty Przygody: 1,13
- Posty: 119
- Rejestracja: ndz lut 06, 2022 3:16 pm
- Poziom Zdrowia: 110 + 10 (120)
- Poziom Mocy: 150
- Karta Postaci:
- Statystyki:
25
18
25 +5 (10)
22
5
29 + 10 (39) - Stan portfela: 5690
Gdy zsiadła czuła odrętwienie w mięśniach nóg, podejrzewała, że na drugi dzień będzie odczuwała zakwasy.
Wyciągnęła jeszcze jabłko, które zostało w sakwie i nakarmiła nim renifera, w podzięce za przewóz i przekazała lejce Sarze.
- Jak się nazywają te drzewa? -Zapytała przewodniczki a potem podeszła do pnia i przyłożyła dłoń do kory. Znała sporo gatunków roślin, ale jednak ta tutaj była jej obca. Zeskrobała kawałek kory tyle co na opuszka palca, powąchała ją, posmakowała czubkiem języka. Chciała zapamiętać jak najwięcej detali. Takie jej "zboczenie zawodowe".
Kwestia noclegu była dla niej obojętna, z kim będzie dzielić pokój. Na razie była zaabsorbowana otoczeniem, ponadto wolała rozchodzić zastałe mięśnie przez siedzenie.