Uliczki między budynakmi

[Tkacz Losu]

Nie są tak bezpieczne jak główna droga. Prowadzą miedzy budynkami, magazynami i fabrykami. Często tutaj walają się jakieś większe lub mniejsze śmieci. Po tych uliczkach zwykle kręcą się osoby, z "towarem" nie zalegalizowanym w mieście...

[Nari Orecev]

- Na prawdę nie rozumiesz? - zapytała spoglądając na niego. Nie wierzyła w to co słyszy, jak on może nie rozumieć? Dlaczego on nie rozumie, ona już sama go nie rozumie. To było dla niej za dużo dzisiaj. Pokręciła głową niedowierzając, szła dalej nie wiedząc czy ma się śmiać czy płakać. Wybrała pierwsze, co jakiś czas z jej ust wyrywał się cichy śmiech.

[Takaro]

-No tak, bo o co chodzi, nic się tego no nie stało to za co to?- Nie przypominał sobie aby coś wymagało przeprosin. Co ma udawać, że wie o co jej chodzi skoro nie wie. Zaśmiał sie i pokręcił lekko głowa. Wyciągnął dłoń z kieszeni i poklepał ja po głowie.
-Oj nie zamartwiaj się, szkoda głowy- No nie wiedział czemu ale czuł sie rozbawiony tym.

[Nari Orecev]

Zmierzyła go wzrokiem po tym jak zaczął klepać ją po głowie co też pokazała próbując odgonić jego rękę. Że tam menda musi być taka wysoka. Chociaż ona sama do małych kobiet też nie należała.
- Taaaak, Twojej najbardziej - po czym się roześmiała pokazując mu język i sama podbiegła do klubu - Ostatni to zgniłe jajo - nie będzie mówiła, że zrobiła to fair play. Tak nie było, szczerze wątpiła aby chłopak się przyłączył do tego wyścigu.

2zt

[Los]

Ulice miasta zostały zalane przez szeregi strażników, wyglądało to tak jak po wybuchu bomby sprzed paru lat. Na każdym kroku można było się natchnąć na jednego z nich. Pracownicy praca dokładnie sprawdzali każdy skrawek miasta zaglądając w każdy zakamarek, proszą niektórych o udostępnienie przestrzeni jak ogrody. Na mieście zostały rozwieszone listy gończe za niewolnikiem o numerze CC4425Z, każdy kto go zobaczy ma pilnie powiadomić główną siedzibę straży. Zakazane jest wchodzenie z nim w interakcje a każdy kto mu pomoże zostanie oskarżony o przestępstwo.

[Nari Orecev]

- A skąd to wiesz? - zapytała się tuląc do pleców wierzchowca. Nie mogła się doczekać opuszczenia straży, nie miała ochoty tutaj wracać ale znając fakty tak niestety się nie da.
- Oczywiście, że galopem! Muszę się przygotować do pracy - nie wie ile jej nie było. Najwidoczniej góra dwa trzy dni jak tak szybko postawiono ją na nogi.

[Takaro]

-Bo wiem- no bardzo logicznie rozegrane podejście! Wie, bo wie i tyle. Tak logika pełną gębą.
Za strażą przyspieszył ale nie biegł z pełną mocą. Nie chciał się gdzieś wywalić czy coś takiego. Bo jeszcze z bagażem to hohoh. No więc byli bardzo szybko przy domku, bo no. Ten nie zatrzymywał sie po drodze bo po co.

2zt.

[Takaro]

No i co on ma myśleć. Jest przytłoczony tym wszystkim. Myślał, że ... Nie powinien myśleć. Był przybity. Mu zależało bardzo na rudej. Była pierwsza która no stała sie dla niego tak ważna. Chciał by z nia po prostu mieć to czego nigdy nie miał, po prostu no stworzyć taką no rodzinne czy coś. Jest głupi. Szedł nie patrząc przed siebie i z dłońmi w bluzie,

[Mephisto Kudo]

Tak se biegałem bez celu, znaczy się cel był ćwiczyłem swoją formę bo no trzeba ją mieć tym bardziej w warsztacie. Nie mogę przecież mieć takiej sflaczałej oponki jak Helek. Oooo nie tak nie można. No i widząc kogoś przede mną chciałem go no ten wyminąć ale no jakoś kojarzyłem ten zapach. No i złapałem go za ramiona i hop przez zimeczka później się obejrzałem kto to właściwie jest. Zatrzymałem się - Oooo Blodynek od Ognistej - wyszczerzyłem kiełki - Możesz tak chodzić samopas? - zapytałem nie sprawdzając jaki ma humor czy coś w ten deseń - A może wyszedłeś na łajzy? - zasłoniłem dłonią usta podśmiechując.

[Takaro]

No szedł tak zamyślony cos tam mamrocząc pod nosem.
-No kurwa spierdalaj- warknął bo co to ma byc, że ktoś o tak będzie go dotykał i no. Warknął słysząc jego słowa.
-A chuj cię to obchodzi- Warknął na niego, bo co to go obchodzi co robi i jak se chodzi.
-Na co? Spierdalaj chuju pierdolony- warknął na niego i ruszył przed siebie.

[Mephisto Kudo]

Pomlaksałem - W sumie mógłbym ale nie gdy widzę Ciebie - poruszyłem brwiami zalotnie.
- Boooo jestem dość ciekawski - przyznałem bo no, nie wiem czy ktoś taki jak on może no tak chodzić samo pas - Po za tym co tam u was słychać? - no postaram się być miły. No jak nigdy ale wolałbym go powkurzać.
Zaśmiałem się - No łajzy - poklepałem go po plecach - Nie wiesz co to znaczy? - roześmiałem się. No ja myślałem że każdy wie co to jest.