Pole Walk

[Takaro]

-Nie? to o co?- Niech się kobieta jaśniej wypowiada, bo on nie rozumie no...
-A to ja nie wiem, co ja jestem, jego niańka?- Nie miał pojęcia jak ten sie zachowa- Ale pewnie będzie zdegustowany albo hm.. ucieknie, nie wiem- Nie wiedział, nie znał swojego pana aż tak. wiedział tylko, ze to takie typ co dużo gada a mało co umie, o. Prawie jak blondyn.
-Może, a co?- Miał tylko ten komplet ubrań. Od właściciela to nie ma czego się spodziewać.

[Nari Orecev]

Nie dowiedziała się nic konkretnego, w myślach jednak zacierała ręce. Będzie ciekawie to na pewno - Niańka to nie ale pomocnik? - zaśmiała się pod nosem.
Uniosła jedną brew do góry - No wiesz Ty co? - udała lekkie oburzenie - Mógłbyś czasem normalnie odpowiedzieć na pytanie - pokazała mu język zaznaczając słowo czasem. Westchnęła pokazując mu drzwi jakiś kawałek od nich - Tam są rzeczy, które należały do dawnych gladiatorów albo ktoś znalazł a nikt się po nie, nie zgłosił - jednak wątpiła aby wiedział co ma na myśli. Wskazała głową na czarodzieja - Jeśli Twój opiekun nie miałby nic przeciwko mógłbyś sobie coś wybrać - zastępcy nie będzie się pytać to rzeczy chyba wszystkich a jak nie to najwyżej w końcu straci pracę - Chyba, że później coś dostaniesz od niego - wskazała na rekruta.

[Takaro]

-Sługa bardziej- Poprawił ją- Nie znam go, nie wiem dokładnie o nim nic. Nie rozmawiamy za bardzo. wiem, że to szlachcic co nie widział w życiu sklepu czy w nim nigdy nie był. Zdechniemy z głodu jak lodówka całkiem zrobi się pusta, bo on nie wie nawet, że jedzenie czy ubrania się kupuje. Uważa, ze te się same magicznie pojawiają- No ręce chłopakowi opadają. Może wyśle go na zakupy czy coś ale teraz, eh... Nie wiedział co go czeka czy zostanie przy nim czy odbiorą go twemu typowi. Wszystko było możliwe.
-Bez zgody pana nie mogę nic sobie wziąć- Nawet jakby chciał, a z chęcią wziąłby sobie coś na taką pogodę-Pamiętaj, ze jestem takim samym przedmiotem jak te rzeczy- Przypomniał jej o tym jaki posiada status w tym miejscu.

[Nari Orecev]

- Szlachcic? - wytrzeszczyła oczy słyszą całą resztę starając się na sam koniec nie roześmiać. Ledwo utrzymując powagę zapytała - Nie uczyli go takich rzeczy? - ledwo mogła w to uwierzyć. Wiedziała, że szlachta jest odklejona od rzeczywistości ale żeby aż tak? To było coś nowego i ciekawego, teraz jeszcze bardziej się zastanawiała po co ten gość chce dołączyć do straży.
- Rozumiem - zastanowiła się chwilę - Jako taka "rzecz" - ostatnie słowa ujęła w cudzysłów robiąc go z placów - Nie możesz na mnie krzyczeć, bić czy mi się sprzeciwiać? - na samym końcu ujęła to jako zapytanie. Wolała się upewnić nim coś zrobi - I jak to nie będzie z Twojej winy to... - to nic, bo pewnie i tak uznają go za winnego przez status albo lepiej jego Pan dostanie za to ale prędzej czy później Takaro poniósłby konsekwencję. Musi się porządnie zastanowić.

[Takaro]

- no szlachcic- Tak mu ciągle to wypomina, że jest szlachcicem i takie tam. eh.
-Pewnie uczyli, kwestia tego czy ten w ogóle słuchał tego co do niego mówiono- Bo wnioskował, ze nie- Zresztą mnie tez niczego nie uczono i jakoś no ten.. żyje, nie?- No jakoś tak, jak widać na przedstawionym obrazku.
Spojrzał na nią trochę zmęczonym spojrzeniem- No nie mogę a co do sprzeciwu, to też nie chyba, ze szkodziłoby to interesom mojego pana- Nie zrozumiał jej przepływu myśli- Nie rozumiem- Eh ile razy on już to powiedział...
-Jestem zmęczony- mruknął do siebie kierując spojrzenie na arenę. Nie był pewny swego losu jako niewolnik tego typa i w ogóle tego co będzie dalej.

[Nari Orecev]

Nie mogła się nie zgodzić Blondyn jeszcze żyje, chociaż życiem tego nazwać nie może. Bardziej przypomina osobę bytującą niż cokolwiek innego. Zaśmiała się - No nie uczona ale wiesz gdzie co możesz znaleźć czy kupić - skwitowała, zastanowiła się chwilę czy wilkołak jej nie nabiera z tymi rzeczami albo czy szlachcic go nie testuje robiąc i mówiąc pewne kwestie.
Stanęła przodem do chłopaka - Zrób tak - poleciła rozkładając ręce na boki wyglądając teraz jakby ktoś ją ukrzyżował. Nie chciała go dotykać o ile to nie będzie potrzebne, pamiętała co jej powiedział w cieplejszych dniach.

[Takaro]

-No wiem- W końcu powinien wiedzieć, nie? no. W tym mieście może nie do końca jeszcze wiedział co i gdzie. No ale wiedział, ze to nie roślinie na drzewach w sensie nie wszystko, o.
-Po co?- Uniósł jedna brew ku górze. Nie wiedział co ta chce zrobić. Mimo to uczynił to co do niego powiedziała. Nie widział w tym sensu ale cóż. No pewnie zaraz mu powie po co on coś takiego robi.

[Nari Orecev]

Nie mogła powiedzieć, że nie. Chłopak coś tam wiedział jak na osobę niewykształconą na prawdę dobrze sobie radził. A co do maga to się okaże jak go pozna.
Poczekała aż zrobi o co go poprosiła a później się nieco przybliżyła, nie dotykając go. Dokładnie się mu przyjrzała - Zaraz zobaczysz - uśmiechnęła się i podbiegła do wcześniej wskazanych drzwi. Trochę tam posiedziała wracając z kilkoma rzeczami.
Wyciągnęła skórzaną kamizelkę z ociepleniem w środku - Przymierz to - powiedziała podając mu bez palcowe rękawiczki - Chcę zobaczyć czy to będzie dobrze leżeć na kimś innym - nie była pewna czy załapie gdy tylko puści do niego oko.

[Takaro]

No stał tak jak jakiś strach na wróble czy coś. Za dużo oczekiwała, bo nie załapał. Owszem ubrał to co ona mu dała. Zaraz potem spojrzał na nią trochę nie pewnie. Nie kwestionował niczego. Jedynie czekał na jej opinie.

[Nari Orecev]

Przyglądał się mu jak to założył, udawała że się zastanawia - A weź się teraz przejdź - powiedziała dodając szeptem tak aby tylko wilkołak ją usłyszał nim się odezwał po co - Udajemy abyś mógł później wziąć te ciuchy, że niby o nich zapomnę czy coś podobnego ale jeszcze się nad tym zastanowię - nie zmieniła pozy dalej grając swoją grę.
- Jak się w tym czujesz? - zapytała bo nie wyglądał źle, ważne było jego samopoczucie. Chociaż nie wiedziała czy on na coś takiego zwraca uwagę.