Kwiaciarnia "Niezapominajka"

[Helion Kanavar]

-Hmm..- Zamyślił się nad tym czy miał jakies pytania ale zdawałol mu się, że wszystko jest jasne.
-Myślę, ze to co najważniejsze to zostało powiedziane- Wyszczerzył lekko ząbki- A o mam, jak sprawa z weekendami i dniami wolnymi- No to też ważne by wiedział co i jak ma planować.

[Sigrun]

- Twoja praca jest od poniedziałku do piątku, w soboty zazwyczaj robię głównie wiązanki i ewentualnie podlewam kwiaty bo krótko jest otwarty sklep. Wcześniej pracowałam z mamą ale odkąd odeszła to jest mi po prostu ciężko samej a się nie rozdwoję. - powiedziała po krótce nie chcąc zbytnio smęcić czy wprowadzać smutną atmosferę. Brakowało jej bardzo matuli ale taka była kolej rzeczy.
- Jeśli będzie więcej pracy, zaproponuję ci płatne nadgodziny jeśli będziesz chciał. - Jak nie to sama też ogarnie, w końcu przywykła do pracy i tego, że prowadzenie biznesu potrafi zająć mnóstwo czasu. - Jeśli będziesz chciał wolne to postaraj się mnie poinformować trochę wcześniej. No chyba, że wypadnie coś ci nagle to zrozumiem. - Nie widziała jakiegoś specjalnego problem by odebrał jakiś dzień wolny by pozałatwiał swoje sprawy a potem ewentualnie odrobił to zostając trochę dłużej. I tak widziała, że główne obowiązki by zamówienia były na czas ogarnięte należały do niej. Mimo to byłoby jej miło gdyby był z nią szczery i ie kantował oraz nie olewał zbytnio obowiązków.

[Helion Kanavar]

Słuchał z uwagą. No i zasady zdawały mu się być dość jasne. Właścicielka zdawała się też być w porządku. Może w tej pracy uda mu się jakoś ustabilizować mentalnie? Przydałoby się. Nigdy by nie pomyślał, ze będzie bawił się kwiatkami. Jest to dość zabawne.
-Wszystko chyba ustalone- Tak mu się zdawało. Kupi tutaj płatki, kupi kwiatka i potem kupi se garnik i pochwali sie zilonemu, a niech wie, co tam!

[Sigrun]

Podniosła się z krzesełka.
- To widzimy się jutro Helionie. - Uśmiechnęła się, śmiało mogła stwierdzić, że dzisiejszy dzień należy do udanych. Powstrzymała się by z zachwytu nie klasnąć w dłonie. Gdy chłopak wyjdzie lub wstanie, odstawi drugie krzesło na miejsce i zajmie się wiązankami, które zaczęła robić. Nie będzie miała nic przeciwko jeśli ten zamierza się rozejrzeć.

[Helion Kanavar]

Był zadowolony. Nie sądził, ze to pójdzie tak gładko. Wstał pożegnał się, a i kupił te kwiatka bez kolców i wyszedł.
-To do widzenia -Pomachał i wyszedł z kwiaciarni. Jest zadowolony. Wszystko poszło fajnie.

zt

[Sigrun]

Również mu pomachała na do widzenia. Przez chwilę przez głowę przebiegła jej myśl, że osoba dla której kupił kwiatka musi być szczęściarzem, że ktoś tak zabiega o względy. Blondyn tez był niczego sobie, rozmarzyła się wymyślając różne scenariusze i warianty. Lubiła romantyzm i pofantazjować. Większość osób, które coś tu kupowały to kupowały z miłości do drugiej osoby. Czy to przyjaciół, rodziny czy kochanka. Z tego wszystkiego za krótko przycięła wstążkę i musiała dać kolejną.

[Helion Kanavar]

Przyszedł do pracy punktualnie. Chciał pogadać z szefowa ale będzie musiał wybrać jakiś spokojniejszy dla niego dzień. Dzisiaj nie miał do tego głowy. Całkowicie. Robił to co zawsze. No do tego jeszcze się uczył. Chce robić dobrze swoją robotę. W końcu nie chciałby jej stracić tak szybko po tym jak udało mu się ją zdobyć. Nie rozumiał wielu elementów pracy w kwiaciarni. W tym roślin. Dla niego większość kwiatów jest taka sama. No ale popracuje nad tym! Kiedy nadeszła pory wyszedł.

zt

[Helion Kanavar]

Pojawił się w robocie. Nastawił sobie czajnik na herbatę i zabrał się za wystawianie i rozstawianie wszystkiego co jest potrzebne do pracy. Potrzebuje energii i tego. Spojrzał na zegarek. Otworzył sklep. Zimno to wątpił by ktoś wpadł, to na zapleczu zrobił sobie herbatę i takie tam sobie dobrze i wyszedł udawać, że pracuje.

[Fenrir Labdakid]

Mężczyzna powrócił do kwiaciarni, w której ostatnio dobrze mu doradzono kwiaty. Sprzedawczyni była miła choć nieco dziwna jak dla wilkołaka co nie zmieniło faktu, że zrobiła ładny bukiet. Dowódca pochwycił klamkę otwierając drzwi prowadzące do dżungli, dzwoneczek przyczepiony na samej górze oznajmi za niego przybycie.
- Dzień dobry - rzekł nieco głośniej, nie dostrzegając sprzedawczyni zza tych habaziów. W tym miejscu zimą można było poczuć powiew wiosny, choć zapachy kręciły w nosie to dało się to wytrzymać.

[Helion Kanavar]

Usłyszał, że ktoś wszedł. Otrzepał dłonie od ziemi, w której się babrał.
-dzień dobry- Powiedział nim zobaczył gościa- o-Zatkało go przez chwilę- pan dowódca- Rzekł bardzo spostrzegawczo. Go się tutaj nie spodziewał. Nie spodziewał się kogokolwiek tutaj...
-Co pana sprowadza tutaj- Dodał kładąc szmatkę na blat.