regulamin i zapis | FAQ | kompendium | poszukiwania | nieobecności |
== Ogłoszenia ==
== Media == | == Fabuła == Wiosny czar... Atak bombowy! Zima, 45 lat po Kataklizmie | ==Faza Księżyca== |
Rzeka
- Tkacz Losu
- Punkty Przygody: 0,00
- Posty: 452
- Rejestracja: pt sie 14, 2020 9:47 pm
- Ventus Livingstone
- Punkty Przygody: 0,00
- Posty: 8
- Rejestracja: czw gru 03, 2020 8:51 pm
- Poziom Zdrowia: 100
- Poziom Mocy: 100
- Karta Postaci:
- Stan portfela: 30
Przysiadła, oparła się o kamień i wyjęła swój notatnik z kawałkiem czarnego węgla, który niedawno zaostrzyła. Obok przysiadł jej mechaniczny kot, a Ventus po chwili wpadła w swój trans, oddając się projektom, które krążyły po jej głowie, czekając aż jasnowłosa dziewczyna, umieści je na papierze, a może i kiedyś podaruje im życie.
"Chaos jest niczym drabina.
Wielu próbuje się po niej wspinać,
jednak ponoszą porażkę i na zawsze porzucają dalsze próby.
Upadek ich łamie. Niektórzy zaś otrzymują taką szansę,
ale zamiast tego kurczowo trzymają się królestwa, bogów albo miłości.
To tylko złudzenie. Jedynie drabina i wspinanie są prawdziwe."
- Ventus Livingstone
- Punkty Przygody: 0,00
- Posty: 8
- Rejestracja: czw gru 03, 2020 8:51 pm
- Poziom Zdrowia: 100
- Poziom Mocy: 100
- Karta Postaci:
- Stan portfela: 30
Szkicowanie projektów było niczym hobby, które przydawało się do zarabiania pieniędzy i pomaganiu ojcu. Fabio Livingstone na pewno rozpierała duma na myśl, że ma tak zdolną córkę, a także pomocną. Oczywiście Ventus musiała również przyłożyć się do treningów. Ostatnio zaniedbała ćwiczenia z arkan ognia, a przecież to na nich kładło się główny nacisk w organizacji Czcicieli Pradawnych Smoków. Nie wzięła ze sobą swojej książki, ale równie dobrze bez niej mogła nieco potrenować manipulacje ogniem. Może i dobrze, że przyszła nad wodę. Chociaż do rzeki nie dało się wejść, a i ona nie zamierzała niczego spalić, lepie po prostu było dmuchać na zimne. Jeśli przez przypadek coś uległoby podpaleniu, na pewno mieszkańcy bliżej wody wiedzieliby jak zareagować. Nie znała się na magii wody, ale może w przyszłości się to zmieni. Odłożyła swój szkicownik na bok i wstała, aby lepiej wykonywać gesty dłońmi. To bardzo ułatwiało kierowanie energią, kiedy też ta miała zmienić się w płomienie. Magia ognia była nieco bardziej chaotyczna niż reszta, ale też i niebezpieczniejsza. Nikt nie był na tyle odporny, aby nie dać się temu niszczycielskiemu żywiołowi i nie spłonąć. Podstawy medytacji miała ogarnięte, więc szybko wyciszyła umysł. Chciała osiągnąć jak najlepsze efekty. Siłą woli powoli uformowała niewielki płomień i zwiększała go, aż w jej dłoniach pojawiła się niewielka kula ognia. Czuła jak ciepło przepływa przez jej ciało, a także bije od tworu. Uwielbiała to uczucie. Nie przepadała za chłodem, ale jeśli w środku czuła ciepło, nie miało znaczenia, jaka temperatura jest na zewnątrz. Kula ognia uniosła się nad jej dłonią. Skierowała ją kilka razy przed siebie i do siebie. Ogień zatoczył okrąg wokół jej dłoni, aby następnie wrócić na swoje miejsce. Kula znikła. Stworzyła kolejną i zrobiła ponowny tor lotu, po czym twór znikł. Następnie tylko kreowała niewielki ogień i gasiła go siłą woli. Nie było to nic skomplikowanego, ale takie właśnie z pozoru proste ćwiczenia, powodują, że nabiera się wprawy. Największą frajdę sprawiały niebieskie ogniki. Opanowując drugie arkana ognia, potrafiła je stworzyć. Również i dzisiaj je przyzwała. Tańczyły i dawały światło, chociaż w świetle dnia nie były jej potrzebne do rozświetlenia. Mogła nimi kierować. Miała kontrole nad ogniem, niż kiedy zaczynała naukę magii ognia. Ten żywioł był nieprzewidywalny, a teraz dzięki skupieniu i koncentracji potrafiła go kontrolować. Tworzyła raz za razem kule ognia, ale nie rzucała jej, chyba że w górę, aby tam rozleciała się, nie chciała przecież nic zniszczyć. Dlatego wolała ćwiczyć na powietrzu, bliżej wody niż w domu. W domu mogła jedynie podgrzewać obiad lub herbatę. Po serii ćwiczeń nie czuła się jeszcze tak bardzo zmęczona. Postanowiła podgrzać rzekę. Wiedziała, że nie jest to możliwe, ale kilka prób i wysyłanie energii w stronę wody to też był jakiś trening. Po nieudanych próbach usiadła na chwilę, tam, gdzie zostawiła szkicownik. Przyglądała się swoim rysunkom przez chwile, a gdy nieco odetchnęła. Wstała, spakowała swoje rzeczy do torby i ruszyła do domu.
| zt
"Chaos jest niczym drabina.
Wielu próbuje się po niej wspinać,
jednak ponoszą porażkę i na zawsze porzucają dalsze próby.
Upadek ich łamie. Niektórzy zaś otrzymują taką szansę,
ale zamiast tego kurczowo trzymają się królestwa, bogów albo miłości.
To tylko złudzenie. Jedynie drabina i wspinanie są prawdziwe."