Cela nr.1

[Tkacz Losu]

Znajdują się tutaj cele, w których trzyma się więźniów. Każdy znajduje się w osobnej celi. Pomieszczenia małe, pozbawione okien. Drzwi do pomieszczeń są dodatkowo wzmocnione magią aby nie dało się ich sforsować siłą czy to właśnie magią. W niektórych celach znajduje się łóżko czy kajdany w ścianie, zaś inne są całkiem puste, sam kamień.

[Helion Kanavar]

Znowu spojrzał na niego ale tylko na moment odwrócił spojrzenie bardziej przyciskając do siebie termofor- Ta.. ale nic nie potrafię prawie- No nie ukrywał tego faktu. Coś umiał ale to coś patrząc na jego wiek to... mało. Chciał coś zapytać ale ten już wyszedł. Kiedy nastała swoista ciemność, przewalił się na bok, an siano. "zwinął" się bardziej do ciepła i zanurzył pod koc. Może uda się mu w końcu chociaż an chwilę zasnąć i nie myśleć juz o tym jak bardzo jest okropną osoba. W końcu jednak zasnął. Za bardzo jego organizm był zmęczony do tego doszedł jeszcze kolejny wysiłek. Patron zagórował i Helion źle to obliczył. W trakcie snu zmienił się w basiora.

[Fenrir Labdakid]

Do celi weszło dwóch strażników, przemienionych w formy garu - Wstawaj! - zawołał jedne a drugi tykał go łapą. Jeśli chłopak nie odpowiadał chcieli go obudzić siłą, wtedy przyszedł ten który wcześniej rozmawiał z napastnikiem - Uspokójcie się - burknął do nich negocjator. Pokazał wilkołakom aby wyszli przed celę i tam na niego zaczekali.
- Helionie, jak się czujesz? Możesz wstać? - zapytał negocjator.

[Helion Kanavar]

Spał. Był wykończony. Dopiero po chwili dotarły do niego dźwięku zamętu. Obrócił się lekko. Jeszcze sobie nie uświadomił, że przemienił się w śnie.
-ja... - łeb go bolał i wszystko. Spróbował wstać. Nie było to łatwa. Ciało nie chciało współpracować ale tak, wstał. Przytaknął mu.

[Fenrir Labdakid]

Negocjator ucieszył się widząc jak wstaje - Świetnie, dasz radę iść? - złapał za łapę wilkołaka odpinając mu łańcuch a później z drugiej. Szło to tak powoli, że strażnicy czekający za drzewami się zdenerwowali. Podeszli do Heliona, ponownie zakuli w kajdanki i wynieśli z celi.
Facet za nimi wyskoczył mówiąc, że tak nie można!
Wilkołaki nie posłuchały, zaprowadzili więźnia do pokoju przesłuchań.

// Zapraszam do pokoju przesłuchań.

zt 2x

[Helion Kanavar]

-Co-On mówił serio. Szarpnął- Proszę nie mieszaj do tego ani jej ani moich sióstr- Po spacyfikowaniu powiedział. Wystarczy mu już, ze siostry urwały kontakt, teraz to jeszcze im kłopoty miał robić?
-Moje siostry nic nie wiedza! urwałem z nimi kontakt już dawno-Rzucił będąc wyprowadzanym. Dziwne, ze będąc osłabiony mimo wszystko się stawiał. Koniec końców i tak wylądował w celi.

[Fenrir Labdakid]

Dowódca użył blefu ale i tak porozmawia z Orecev o nim, musi być pewny swoich ludzi. Kiedy wyprowadzali wilkołaka z pokoju przesłuchań Fenrir stał niewzruszony na jego prośby i zachował się dokładnie jak Helion przed chwilą. Milczał. Po chwili ruszył za nimi - A jeszcze ten Kudo - rzucił do strażników, odnotował coś w kartotece.
Helion został wprowadzony do innej celi. Ta była jaśniejsza a nawet prycza zwisała ze ściany. Strażnicy przykuli więźnia do ściany zostawiając samego.

[Helion Kanavar]

I jeszcze Mepha w to wciągnął. Tak rzucał się ale na marne. Nie chciał nikomu robić problemów, a teraz? Wszyscy przez niego tylko będą je mieć. Helion się całkowicie załamał. Walnął się na pryczy plecami do drzwi.
-Wiem- Mruknął do dziadka- Tak wiem- Dodał i nie chciał go już słuchać ale musiał.
-Znienawidzą mnie- Mruknął jakby do ściany.

[Helion Kanavar]

Helion nie najlepiej znosił tutaj pobyt. Leżał praktycznie nie zmieniając pozycję. Do teg wszystkiego wpakował osoby poboczne, które nie miały żadnego wpływu an to wszystko. Tak przynajmniej uważał. Leżał w ciszy.

[Fenrir Labdakid]

Strażnik zaprowadził Zielonowłosego do cel tak jak polecił mu dowódca. Za nim otworzył drzwi powiedział do chłopaka - Macie 5 minut, nie więcej. Rozumiesz? - zapytał się. Do takich trzeba mówić dobitnie a nie ogólnikowo bo jak można się domyślić ciężko przyswajają wiedzę.
Mężczyzna otworzył cele wpuszczając młodzika do środka zaraz za nim zamykając - 5 minut - powtórzy i dając tym dwóm trochę prywatności oddalił się od drzwi.

[Mephisto Kudo]

Na reszcie mnie wypuścił ten stary dziad. Nic już nie mówiąc poszedłem za strażnikiem i miałem nadzieje, że tym razem mnie dobrze zaprowadzą a nie znowu do jakiegoś pokoiku.
Będąc już na miejscu spojrzałem na gościa - No dobra, dobra - niech im będzie te pięć minut. Wszedłem do celi i zobaczyłem kumpla w formie kłaka na pryczy - Helion - powiedziałem podchodząc do niego bliżej. Nie obawiałem się go bo nie miałem czego, najwyżej wpierdziel dostanę i tyle.