Zacisnęła pięści, wbijając sobie paznokcie w dłonie. Starała się pomóc jak potrafiła, a on ma tylko pretensje. Rozumiała jego złość, o dziwo niesamowicie ludzką i głupią, ale ona też się martwiła, to nie tak, że to jedynie jego problem. Wzięła głęboki oddech. Kłócenie się z nim nie przyniesie nic dobrego i choć było widać, że jest zirytowana, nie odezwała się. Wróciła na ławkę i usiadła. Wkurzało ja jak jest traktowana, tym bardziej, że była jego jedynym prawdziwym sprzymierzeńcem. Nikt nie omawiał z nim planów ataku, nikt nie doradzał, nikomu nic nie mówił. Nawet ona wiedziała tylko tyle ile udało jej się z niego wyciągnąć, a mimo to chciała pomóc.
Siedziała tak w milczeniu i patrzyła na materiał sukienki zaginający się na ugiętych kolanach i spływający luźno do ziemi. Dopiero gdy uspokoiła się na tyle, by być pewną, że nie wybuchnie i nie spowoduje kłótni, otworzyła usta.
- Przepraszam, nie wiem jak będzie wyglądać twoje przebudzenie. Próbuje analizować to co mówisz i szukać najlepszego rozwiązania. Nie mam pojęcia jaka jest jego moc, nawet twojej nie widziałam i nie pojmuję w całości. Staram się tylko pomóc. - Nie brzmiała pewnie. Bała się, że nawet te słowa mogą w obecnym stanie rozjuszyć Darka. Zmięła w dłoni ciemny materiał, cóż na takim chociaż nie będzie tak bardzo widać tych zagięć. Sięgnęła po szklankę soku, by zająć czymś ręce. Postawiła ją sobie jednak tylko na kolanach i tak siedziała.
[mention]Dariusz Wyrm[/mention]