Wizard's World

Mił komplement. Cieszyło go to, że zielonemu smakuje to co ten przygotowuje. Przeszedł go dreszcz kiedy ten przyłożył swoje usta do jego szyi.
-Wiem, ale zdążysz zjeść?- Zapytał się go. W końcu no stara się wyrobić, o dziwo. Zmniejszył ogień i obrócił się do niego aby go objąć w pasie. Czemu wszyscy faceci jakich zna, są wyższy do niego. No ale skubnął sie na paluchy bo dać mu całusa w policzek.
-Chyba dobrze, ma nowego współlokatora- Tak to chyba szło jakoś tak...

Uniosłem głowę rozglądając się za jakimś zegarkiem tutaj, no zapomniałem gdzie to ustrojstwo się znajduje. No dobra już znam godzinę - Dla chcącego nic trudnego - na pewno zdążę nie ma co. Widząc co zamierzał zrobić Helion no nie ma tak łatwo, wyprostowałem się chwilę uniemożliwiając mu danie mi całusa. Na serio był małym człowieczkiem jak na wilkołaka i do tego faceta.
No aż zamrugałem kilka razy - Jak to ma nowego współlokatora? A co się stało z poprzednim? - no ta to co chwilę ma jakiegoś nowego.

No i znalazł godzinę, to dobrze. Za to to jego pogrywanie się nie było ani trochę urocze. Menda jedna.
-Tęskniłem- Oj tak tęsknił i był w cholere zazdrosny. No i ten nawet nie zwracał na to uwagi, no menda i tyle.
-No ma, a co z tamtym? Nie wiem- Wzruszył ramionami, bo co ona ma do tego?

Nie odpowiedziałem a sam się do niego przytuliłem tylko że mocniej, niech poczuje moc moich bicków a co! Też się trochę zmieniłem od naszego ostatniego bliższego kontaktu.
- To Ognista da se radę i z tym - zaśmiałem się pod nosem. I w sumie to Helek chyba nie wie o naszej umowie? Nie powiedziała mu, nie? No mam nadzieję, że nie bo będzie lipa. Przeczochrałem mu czuprynę łapą i no skradłem buziaka.

Zgasił ogień wolną ręką. Nie chce by coś sie przypaliło. No a chwilowo nie był w stanie skupić się na robieniu posiłku. No a pożar to ostatnia rzecz jaka by teraz tutaj chciał. Zaśmiał się pod nosem kiedy ten poczochrał mu kłaki. Chce się nacieszyć tym momentem i chwilą, póki chłopaka ma przy sobie.

No nie zauważyłem manewrów ręki Heliona ale ja wciąż czekałem na posiłek przed pracą. Głodny na pewno nie wyjdę i no opłaca się wstawać skoro świt jest więcej czasu na wszystko. Trochę chaotycznie to wszystko dzisiaj wyszło i tym bardziej moja przeprowadzka tutaj czy tymczasowa zobaczymy. Coś zaczęło chodzić mi po głowie ale to później ogarnę.
- Co tak zamilkłeś? - no jakiś taki cichy się zrobił i chyba zaczynałem rozumieć dlaczego.

Rozmyślał, dużo myśli przechodziło przez te jego łepetynę.
-Po prostu cieszę się chwilą- czy to źle? Sam nie wiedział czy w ogóle dobrze robi, że pozwala sobie na to wszystko. Jest starszy i nie powinien był mącić tak w jego głowie. Nie uwalniał jednak Mephista ze swoich objęć. Sam blondyn nie miał okazji przyjrzeć mu się. Fakt faktem, ten trenował i były widoczne tego efekty.

No mówię on jest jak kobieta, nie wiem czy to nie to mnie w nim tak urzekło ale stój wróć. Nie mówimy takich rzeczy nawet w myślach, tak nie mówimy.
- A okey czyli mogę już iść? - no wracał mi mój zwyczajny humor czyli zawsze dobry. Zobaczymy jak będzie później ale no na razie był.
A to czy mącił mi w głowie to w sumie nie wiedziałem, nie znałem się na takich rzeczach czy coś. Jak na razie jestem a to chyba dobrze nie?

-Nie- Nie ma, ze idzie sobie. Blondyn nie widział go tyle czasu. No dobra widział ale nie czuł, nie dotykał. Może to głupie ale lubił takie rzeczy i czuł sie i lepiej i bezpieczniej wtedy. Nie jego wina, ze nie było tego typa przy nim i w ogóle.
-Chodź do mnie do pokoju- Nie ma co czasu marnować.

Jak widać wciąż łyka te same żarty ale to w nim najlepsze.
- A do Twojego, tak? - tak czepiałem się, nie powinienem a jednak - I szybki jesteś, myślisz że mnie od tak przekonasz? - no niech mnie ruszy z miejsca Pan Blondynek. To już nie to samo cielsko co wcześniej a lepsze. Tak jestem z siebie dumny.