regulamin i zapis | FAQ | kompendium | poszukiwania | nieobecności |
== Ogłoszenia ==
== Media == | == Fabuła == Wiosny czar... Atak bombowy! Zima, 45 lat po Kataklizmie | ==Faza Księżyca== |
Pole Walk
- Tkacz Losu
- Punkty Przygody: 0,00
- Posty: 452
- Rejestracja: pt sie 14, 2020 9:47 pm
Arena wydaje się typowym miejscem do mordobicia. Może być jednak bez problemu przekształcona w różnego rodzaju tory czy to wyścigowe czy z przeszkodami. Takie "atrakcje" służą do utrudniania walk czy innych rozrywek.
Na arenie również trenują Strażnicy pod okiem byłych łowców.
- Sylvan Vulkodlak
- Punkty Przygody: 3,74
- Posty: 750
- Rejestracja: sob wrz 26, 2020 11:21 am
- Medale: 4
- Poziom Zdrowia: 300 + 125 (425)
- Poziom Mocy: 100
- Karta Postaci:
- Statystyki:
30
50 + 10 (60)
20
60
20
40 - Stan portfela: 2460
- Przedmioty magiczne: Kamizelka + 100 HPSpodnie sk.wz +25hp
-Nie można się ograniczać i warto poznawać tez i to co było- Tak dziedzictwo wilków i inne takie. Teraz miał wrażenie, ze jego pobratymcy tak trochę olali korzeni i to czym są ale eh.
Załatwił wejściówkę aby trochę potrenować. Dzisiaj nie było żadnego widowiska, więc i jest spokojnie czas na wszystko.
-Na początek ustalmy jakieś zasady, aby było jasne, walka w ręcz, dozwolone formy- Tak pełnia tuż tuż i go nosiło, wiec nie miał pewności czy po prostu z ekscytacji się nie przemieni. Wolał wiec od razu to zaznaczyć-Bez używania darów.. zdolność, takie tam, rozumiemy się? To ma być trening a nie próba wymordowania się- Spojrzał poważniej na młodzieńca.
-Zaczynaj- Sam odszedł kawałek i stanął w pozie gotowości.
I've seen the terrible hand of struggle
and felt the pain the hubris brings
I have tasted the wisdom of divinity
and the horror of its sting
And though they tell you i am lost
and their words report my death is come
the fates have left me breathing still
very much alive
And though my mind is cut by battles
fought so long ago
I return victorious
I am coming home
And if the paths that I have followed
have tread against the flow
there is no need for sorrow
I am coming home
- Primeval
- Punkty Przygody: 1,69
- Posty: 306
- Rejestracja: pn lut 22, 2021 12:58 am
- Poziom Zdrowia: 253/315
- Poziom Mocy: 55/75
- Karta Postaci:
- Statystyki:
20
70
15
45
20
20 - Stan portfela: 6490
- Jeśli będziesz miał ochotę, możemy sobie regularnie takie pojedynki urządzać - Powiedział spokojnym dla siebie głosem, bo jakoś tak zawsze było, że akurat na walkę zawsze znajdzie się czas wolny. Natomiast słowa karczmarza dla niego wybrzmiały trochę tak, jakby... nie miał z kim rozmawiać? Albo nikt nie chciał na ten konkretny temat mówić, tego nie wiedział, ale zauważył jedno...
- Jednym wilkołakiem który mi cokolwiek mówił o korzeniach to był mój mentor, poza nim mało kto mówił coś więcej - Stwierdził, być może stare dzieje były, aż tak mroczne, że tylko wybrani wiedzieli, bądź nie mieli oporów mówić o przeszłości? Możliwe, jednak średnio to utwierdzało go w przekonaniu. W końcu... poznanie tradycji, chociaż te są zazwyczaj truchłem mądrości, bywało przydatne. Natomiast chwilę później dostali się na arenę i była zdecydowanie bardziej pusta niż zazwyczaj, chociaż, kto by chciał tutaj trenować o 10 rano. A no tak... ON!
- Zasady...? - Przewrócił oczami, jakby te nie były oczywiste oraz niezwykle powszechne. - Proponuję na początku na pięści... - Rzekł w tym czasie zdejmując swoje ogromne ostrze, po czym machnął nim raz i wbił w ziemię. - Bez rozlewu krwi, do powalenia przeciwnika, bądź unieruchomienia go... a jak zacznie przytłaczać nuda, to możemy iść na ostrza - Czy był podekscytowany, raczej tak. Czy by się przemienił z tego... nie. A jakby tak się stało, to jak jego mentor by się o tym dowiedział, to miałby gorzej niż przewalone, więc akurat ten aspekt miał pod kontrolą, choć u Ahrunów można by rzec, że było to coraz rzadsza umiejętność. A w pływ pełni na niego? Czy można czuć się tej jednej nocy lepiej niż ryba w wodzie? Zdecydowanie tak. Następne zasady karczmarz dopisał sam, chociaż musiał przyznać, że chyba zbyt bardzo się wczuł w nierobienie sobie krzywdy...
- Aż się boję zapytać z kim miałeś do czynienia, skoro zwykły trening porównujesz do mordowania się nawzajem - Stwierdził z udawaną rezygnacją, choć na jego twarzy widniał delikatny uśmiech. Niestety, ale miał już przygody, gdzie zwykły trening kończył się rozlewem krwi, o dziwo głównie z Ahrunami, ale to go w sumie nie dziwiło zbytnio. Na jego szczęście nie dla niego nie kończyło się to zbyt tragicznie, a potem tropienie zranionych kompanów również było pewnego rodzaju treningiem... Ale wracając!
Przybrał postawę bojową, pamiętał o pracy nóg oraz o odpowiednim trzymaniu gardy w razie potrzeby. Jednak, pojawiło się magiczne słowo Zaczynaj! To zaczął jak to miał w zwyczaju z impetem. Zbliżył się do przeciwnika w dwóch szybkich krokach, po czym od razu przeprowadził atak swoją prawą pięścią celując jego lewe ramię, a dokładniej w okolice bicepsa/s34/. A się przyłożył, by cios był zdecydowanie silny i celny. Następnie spodziewał się kontry w jego stronę, dlatego miał zamiar jej uniknąć szybkim zwrotem prawego bądź lewego ramienia w zależności od działań karczmarza/z34/. Natomiast, zaraz po tym chciał skontrować kontrę jego przeciwnika, uderzając lewą ręką od dołu, w okolice brzucha/s15/. Jednak chyba za bardzo podjarał się tym pojedynkiem i zdekoncentrował...
- Sylvan Vulkodlak
- Punkty Przygody: 3,74
- Posty: 750
- Rejestracja: sob wrz 26, 2020 11:21 am
- Medale: 4
- Poziom Zdrowia: 300 + 125 (425)
- Poziom Mocy: 100
- Karta Postaci:
- Statystyki:
30
50 + 10 (60)
20
60
20
40 - Stan portfela: 2460
- Przedmioty magiczne: Kamizelka + 100 HPSpodnie sk.wz +25hp
-Przy dobrym trunku z chęcią opowiem- No a niby z niego wój nie bard, ach te czasy.
-Takie były czas-Treningi to co innego niż to co było.
Chłopak był szybki i szybko zaatakował, starszy wilkołak postanowił przyjąć atak na klatę. Jak to się mówi. Zwykle nie bawił się w obronę i nie skupiał się na niej. Pięść dosięgła Sylvana/w31/. Na szczęście nie było to aż tak powalające aby ten stracił równowagę czy też został odrzucony w tył. Od razu sam zaatakował i swój cios wymierzył pod żebra młodzieńca /s56/. Ab nie tracić wersy i widząc kolejny atak napastnika, nie miął zamiary teraz go blokować tylko sam wymierzył mu kolejny w to samo miejsce ale bardziej z boku/s50/ z pięści. ----
-18 hp Sylvan
-106 hp Primeval
I've seen the terrible hand of struggle
and felt the pain the hubris brings
I have tasted the wisdom of divinity
and the horror of its sting
And though they tell you i am lost
and their words report my death is come
the fates have left me breathing still
very much alive
And though my mind is cut by battles
fought so long ago
I return victorious
I am coming home
And if the paths that I have followed
have tread against the flow
there is no need for sorrow
I am coming home
- Primeval
- Punkty Przygody: 1,69
- Posty: 306
- Rejestracja: pn lut 22, 2021 12:58 am
- Poziom Zdrowia: 253/315
- Poziom Mocy: 55/75
- Karta Postaci:
- Statystyki:
20
70
15
45
20
20 - Stan portfela: 6490
Niemalże wyskoczył z kolana zostawiając za sobą podmuch powietrza oraz czerwony ślad wstęgi wydobywającej się z jego oczy. Najpierw postanowił oddać za na dobre, ciosem w żebra, ale od dołu swoją prawą pięścią /s37/. W ślad za tym wrócił do przybrania gardy, aby zablokować pierwszy cios karczmarza /w39/, w międzyczasie swoją pracą nóg znalazł się przy jego prawym boku, gdzie zmarkował cios lewą pięścią, na rzecz kopnię lewą nogą w jego brzuch /s30/.
- Fenrir Labdakid
- Dowódca Straży
- Punkty Przygody: 0,48
- Posty: 1330
- Rejestracja: pt wrz 25, 2020 11:04 pm
- Medale: 3
- Poziom Zdrowia: 350 +90 (440)
- Poziom Mocy: 95/95
- Karta Postaci:
- Statystyki:
20
55
19
70
20
50 - Stan portfela: 7100
- Kontakt:
Już przeklinał pod nosem, że znowu Sylvan wpakował się w tarapaty i głowie szykował już mowę dla przyjaciela. Będąc już na miejscu zauważył, że to nic takiego strasznego jak opisywali strażnicy. Co go zdenerwowało jeszcze bardziej, pełnia tuż tuż a oni mu dupę czymś takim zawracają.
Jak już tu był, zatrzymał się gdzieś niedaleko wejścia i obserwował cały pojedynek.
Do you think about
Everything you've been through
You never thought you'd be so depressed
Are you wondering
Is it life or death
Do you think that there's no one like you
- Sylvan Vulkodlak
- Punkty Przygody: 3,74
- Posty: 750
- Rejestracja: sob wrz 26, 2020 11:21 am
- Medale: 4
- Poziom Zdrowia: 300 + 125 (425)
- Poziom Mocy: 100
- Karta Postaci:
- Statystyki:
30
50 + 10 (60)
20
60
20
40 - Stan portfela: 2460
- Przedmioty magiczne: Kamizelka + 100 HPSpodnie sk.wz +25hp
Fenrira nie poczuł jeszcze ani też nie zauważył
-----
- 67 hp Sylvan
- 87 hp Primeval
I've seen the terrible hand of struggle
and felt the pain the hubris brings
I have tasted the wisdom of divinity
and the horror of its sting
And though they tell you i am lost
and their words report my death is come
the fates have left me breathing still
very much alive
And though my mind is cut by battles
fought so long ago
I return victorious
I am coming home
And if the paths that I have followed
have tread against the flow
there is no need for sorrow
I am coming home
- Fenrir Labdakid
- Dowódca Straży
- Punkty Przygody: 0,48
- Posty: 1330
- Rejestracja: pt wrz 25, 2020 11:04 pm
- Medale: 3
- Poziom Zdrowia: 350 +90 (440)
- Poziom Mocy: 95/95
- Karta Postaci:
- Statystyki:
20
55
19
70
20
50 - Stan portfela: 7100
- Kontakt:
Uniósł rękę do góry, zamachał nią. Na arenę wbiegł medyk - Opatrz go- wskazał na chłopaka i nawet nie spojrzał na przybyłego. Specjalista od razu zabrał się za oglądanie młodzieńca.
Do you think about
Everything you've been through
You never thought you'd be so depressed
Are you wondering
Is it life or death
Do you think that there's no one like you
- Primeval
- Punkty Przygody: 1,69
- Posty: 306
- Rejestracja: pn lut 22, 2021 12:58 am
- Poziom Zdrowia: 253/315
- Poziom Mocy: 55/75
- Karta Postaci:
- Statystyki:
20
70
15
45
20
20 - Stan portfela: 6490
- Ktoś ty? - Zadał proste pytanie, po czym spojrzał na karczmarza, wyglądało jakby się znali. A przynajmniej on miał takie wrażenie, jednak nie wypadało zamilknąć na wieki.
- Ciekawy pojedynek, dobrze się bawiłem karczmarzu - Rzekł, a jego uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił, a szkarłatny blask w oczach również stał się tylko wspomnieniem. W końcu to był pojedynek, chociaż krótki, to jednak dla niego satysfakcjonujący. Oby dla Sylvana również był fajny, to może go jeszcze powtórzą? Kto to wie? A zaraz potem pojawił się specjalista, co prawda było ich tutaj trochę, to już mniej więcej orientował się kto był kim. A co za tym idzie... Poznał już prawie cały medyczny personel, gdyż jak można się tego domyślić, często tutaj bywał. Kiwnął tylko głową i nie robiąc większych problemów dał się obejrzeć. Miał parę siniaków na klatce piersiowej, diabelnie bolało go lewe kolano. A o dziwo twarzyczka nie była zbytnio naruszona. Całe szczęście, że nie było krwi, wtedy byłoby trochę trudniej ustać w jednym miejscu... Jednak teraz był ciekawy, co staruszkowie będą robić, ten jeden wyglądał na mocno wkurzonego.
- Sylvan Vulkodlak
- Punkty Przygody: 3,74
- Posty: 750
- Rejestracja: sob wrz 26, 2020 11:21 am
- Medale: 4
- Poziom Zdrowia: 300 + 125 (425)
- Poziom Mocy: 100
- Karta Postaci:
- Statystyki:
30
50 + 10 (60)
20
60
20
40 - Stan portfela: 2460
- Przedmioty magiczne: Kamizelka + 100 HPSpodnie sk.wz +25hp
-Ajajajaj...- Zaśmiał się głupkowato i poczochrał się lekko po tyle łba- No wiem.. przesadziłem ale nie ćwiczyłem ani nic od tylu lat...- Przynajmniej nie pamiętał tego- Nie robię problemów- Dodał trochę jakby tłumacząc mu się.
-Uważaj jak sie zwracasz, to przywódca straży, z szacunkiem młody- No i za takie teksty sztywny Feniek jeszcze do paki wsadzi dzieciaka. Sylvek za miękkie ma serducho do młodych jak widać, zawsze miął, nawet jak klepał po mordzie.
-Wzajemnie i wybacz, poniosło mnie trochę- Dodał trochę, mu głupio ale no. Zobaczymy czy jeszcze będzie miał okazje na sparing mały.
I've seen the terrible hand of struggle
and felt the pain the hubris brings
I have tasted the wisdom of divinity
and the horror of its sting
And though they tell you i am lost
and their words report my death is come
the fates have left me breathing still
very much alive
And though my mind is cut by battles
fought so long ago
I return victorious
I am coming home
And if the paths that I have followed
have tread against the flow
there is no need for sorrow
I am coming home