Strona 9 z 11

Re: Korytarze

: sob sty 13, 2024 11:45 pm
autor: Fenrir Labdakid
Mężczyzna dalej był niewzruszony zachowaniem obydwóch przybyszy a nawet wręcz miał znudzony wraz twarzy. Uniósł rękę ku górze na kolejne słowa czarodzieja - Kneblowanie nie będzie potrzebne o ile nauczy się Pan nad nim panować - na prawdę zachowanie gości była dla niego dość popularna i nic nie znacząca. Na prawdę dużo takich istnień przychodzi do straży próbując coś ugrać mówiąc kim oni nie są i czego nie potrafią. Takie zachowanie na prawdę było nużące. Nie zareagował na słowa wilkołak gdyż był on tylko niewolnikiem.
- Jak widzę dobrze Pan to rozumie i jak na dobrego człowieka przystało powinien Pan to uszanować i zachować się z odrobiną godności oraz przyzwoitości bez względu na swój stan majątkowy - ostanie słowa podkreśli dość wybitnie unosząc przy tym głowę do góry - Mało tego jak na cywilizowaną osobę przystało powinien Pan zrozumieć, także że nie ma tutaj podziałów na klasy ani rasy. Jest to przybytek pomagający każdemu - podkreślił ostatnie słowo - A nie tylko tym którzy uważają, że mają do tego większe prawo - rzekł spokojnie. Zmierzył obydwojga wzrokiem - Poproszę o Pańską godność w celu zidentyfikowania - to już nie brzmiało jak prośba, na prawdę Fenrir był znużony rozmową.

Re: Korytarze

: sob sty 13, 2024 11:49 pm
autor: Takaro
-Kaganiec? Phi- Wzruszył ramionami i odchylił się do tyłu. Dziad mówi o panowaniu nad nim?- A co ty o panowaniu możesz wiedzieć, dziadku, he?- Zarzucił do wilkołaka ignorując znowu swojego pana i te jego groźby. On wolałby aby wszystko poszło jak trzeba. Widział, ze i tak co mówi odbija się do niego jak od ściany. To czy może pozwolić se na więcej.. Hmm.. intrygujące. Blondyn powinien się zamknąć ale no skoro nie może fizycznie to słowami rzuca na boki, nawet jeśli go ignorują.

Re: Korytarze

: pn sty 15, 2024 10:00 pm
autor: Reginald
Znudzony wyraz twarzy na ustach strażnika mnie w ogóle nie dziwił. Typowy urzędnik. Pewnie takie spojrzenie było obowiązkowe, sprawdzane w trakcie rekrutacji i nikogo, kto nie był znudzony, się nie zatrudniało. A może nawet osoby, które wykazywały chociaż odrobinę chęci pomocy innym były z miejsca wyrzucane? Na pewno tak! To znaczy nie miałem nic przeciwko takiej postawie, sam bym się zachowywał dokładnie tak samo, ale obsługując kogoś wyżej urodzonego od siebie to powinien się jednak starać!
- Ja świetnie nad kundlem panuję – odpowiedziałem mu zimnym tonem. Ku*wa, jakim prawem zwracał mi uwagę? I to jeszcze w towarzystwie mojego kundla? Przecież to podważanie mojego autorytetu! Ja się już nad nim zemszczę! Jak tylko pojawi się ktoś stojący wyżej w hierarchii od niego, to też po nim pojadę! O ile jeszcze przed chwilą starałem się być miły dla tego strażnika, bo jednak zależało mi na pomocy, to teraz mnie mocno wkurzył… i nawet się cieszyłem, że wilkołak mu zaczął dogadywać. Dokładnie, stary dziad, którego wkrótce wyślę na emeryturę! Albo do czyszczenia latryn!
- Całe miasto funkcjonuje dzięki elicie, szlachcie, tym wyżej urodzonym, wykształconym. Mówienie, że wszyscy są równi, to trochę przesada. Gdyby nie najbogatsi, gdyby nie podatki płacone przez nich, produkty wytwarzane w ich przedsiębiorstwach, wynalazki wytworzone przez uczonych, ich mecenat nad artystami, ich szczodrość i charytatywna działalność, to miasto by się tak nie rozwinęło i nie miało takiej świetności – zaprotestowałem. Chociaż w sumie może i miał on rację? Ludzie zarabiający lepiej, woleli sami wymierzyć sprawiedliwość wynajmując bandę siepaczy, niż się użerać z takimi tępymi trepami, jak ten stojący przede mną! A jedynymi ich „klientami” mogli być co najwyżej biedacy! Miałem ochotę jeszcze mu więcej powiedzieć ale w sumie… to co powiedziałem to było tylko stwierdzenie faktu, nie chciałem go zbytnio wkurzyć. Nie mówiłem wprost, że tacy jak ja powinni być traktowani lepiej. Po prostu wyjaśniałem mu, ile nam zawdzięcza.
- Reginald Beauregard – odpowiedziałem mu. Z taką siłą zaakcentowałem swoje nazwisko, że mój akcent mógłby wyważać drzwi.
- Mam list polecający od ojca – stwierdziłem – do dowódcy – dodałem, chociaż raczej niepotrzebnie. Z jednej strony było to oczywiste, a z drugiej stojący przede mną trep pewnie nawet nie umiał czytać. Nie mówiłem tego wprost, ale skoro mu go od razu nie podałem, znaczyło to, że wolę go wręczyć osobiście. Bo pewnie on nawet nie wiedziałby, co z nim zrobić! Pewnie by go zabrudził swoimi brudnymi rękami i pomiął. Pewnie jedyny papier, który kiedykolwiek miał w dłoni, to toaletowy!

Re: Korytarze

: wt sty 16, 2024 1:38 pm
autor: Fenrir Labdakid
Sytuacja z nurzącej zaczęła się robić żałosna, mag nie dawał żadnego przykładu swojemu podopiecznemu a wręcz wydawali się być na tym samym poziomie. Z różnicą wzbogaconego słownictwa - Rozumiem - rzekł spokojnie choć można było wyczuć nutkę niedowierzania w tych słowach. Jak na kogoś posiadającego niewolnika wydawał się kompletnym barkiem wiedzy.
- Proszę Pana - zaczął spokojnie - Gdyby nie ta "elita" wiecznie naginająca prawo, wywijająca się od płacenia prawdziwych podatków i ich szemranych interesów w mieście na prawdę byłoby spokojniej - a później przeniósł wzrok na wilkołaka - Słuchaj szczeniaku, rozumiem, że jesteś typem buntownika ale nie wszystko załatwisz w taki sposób - wskazał ręką na całego blondyna - Czasem trzeba wiedzieć kiedy się nie odzywać - wzrok Fenrir'a spoważniał, rysy twarzy stwardniał a od niego zaczął być lodowaty ton. Przerzucił spojrzenie na jego właściciela.
Nazwisko i to w jaki sposób to oznajmił nie zrobiło żadnego wrażenia na dowódcy, ugryzł się w język aby nie wypomnieć temu z rodu Beauregard, że nie są aż tak bogaci jeśli mianując się tylko jednym imieniem. Ktoś z szanowanego rodu posiadał ich co najmniej cztery, czyżby zapomniał o reszcie? Czy ich najzwyczajniej w świecie nie posiadał? Zaś kolejne słowa wywołały u niego lekkie drygnięcie kącików ust - Ach tak - rzekł spokojnie - Bardzo ciekawe rzeczy Pan mówi ale wciąż nie jestem przekonany aby coś takiego dawało Panu pierwszeństwo przed innymi w spotkaniu z dowódcą - kiedy wypowiadał te słowa podszedł do nich zastępca dowódcy. Ryu, niski mężczyzna o średniej budowie ciała ubrany normalnie w swoje służbowe odzienie stanął pomiędzy mężczyznami - Dzień dobry - przywitał się z czarodziejem zaraz zawracając do Fenrir'a - Jest sprawa, którą musisz od razu załatwić - wręczył mu dokumenty i mrużąc oczy przyglądając się towarzyszowi. Wolał nie pytać dlaczego tak się ubrał, zapewne miał swoje powody.
Dowódca na chwilę się zagłębił w dokumenty wskazując na czarodzieja - To dzieciak od Beauregard - rzucił krótko - Weź go na arenę i zobacz czy jest kompetentny - spojrzał na szczeniaka - Przekaż Zastępcy list o ile na prawdę zależy Ci na tej pracy - jak już wszystko się wydało Fenrir przybrał typową dla siebie pozę, wyprostował się zmieniając wyraz twarzy na taki, że ciężko było się zorientować co tak na prawdę myśli. A sam się oddalił ściągając marynarkę zwykłego strażnika, zawołał do siebie kilka osób i razem z nimi ruszył dalej.

Ryu zasalutował - Tak jest - zwrócił się do wilkołaka a sam zaraz lekko się uśmiechnął do szlachcica - W takim razie poproszę o list i zapraszam za mną - poczekał na przekazanie papieru. Gdy czarodziej nie wyrażał sprzeciwu zaprowadził go na wskazane miejsce przez dowódcę.

Zapraszam tutaj arena.

Re: Korytarze

: wt sty 16, 2024 9:11 pm
autor: Takaro
Spoglądał na wilkołaka i kiedy ten skończył mówić, prychnął.
-No właśnie chujku- Odbił piłeczkę i tyle. Nie obchodziło go kim on jest. Wzruszył ramionami i jeśli trzeba poszedł za panem.

Re: Korytarze

: śr sty 17, 2024 10:17 pm
autor: Reginald
Po „rozumiem” strażnika domyśliłem się, że tak naprawdę on niczego nie rozumie, ale nie zaskoczyło mnie to jakoś bardzo. Prawdę mówiąc bardziej bym się czuł zaskoczony, gdyby on naprawdę rozumiał. Spiorunowałem go wzorkiem, gdy zaczął wypominać niepłacenie podatków. Czy on mi i ojcu… zarzucał oszustwo? Chyba tak to należało rozumieć! To już była bezczelność!
- Oczywiście płacimy podatki! Chociaż gdyby były mniejsze lub byłyby odpowiednio wydawane, to na pewno byłyby płacone chętniej! – odpowiedziałem mu. Bo podatki były płacone, ale oczywiście możliwie mocno obniżone… do takiej wysokości, jakie powinny być. Czyż nie każdy sam powinien decydować, ile się dokłada? Ale że później mnie obsługiwał taki… strażnik drugiego sortu, to ciężko powiedzieć, by były odpowiednio wydawane! Chociaż… jak się przekonałem, przynajmniej dobrze się dogadywał z moim niewolnikiem. Obaj byli siebie warci!

Cudem się powstrzymałem, by mu czegoś nie odpowiedzieć. A jakim on prawem uważał, co by dowódca uważał o moim pierwszeństwie? Mógł się go sam spytać… i przy okazji musiałby się przed nim wytłumaczyć! Po chwili na szczęście pojawił się kolejny strażnik. Chyba to był ktoś ważniejszy, bo coś kazał tamtemu załatwić. Czyżby wyczyścić jakiś wychodek? Rzeczywiście umiał czytać? Może tylko udawał, by wyglądać na mniej głupiego! I… i jak śmiał mnie nazwać dzieciakiem! I dziwne, że rozkazywał coś komuś, bo tak to brzmiało. Chyba oni tutaj mieli poważne problemy z hierarchią!
- Tak, list polecający – oznajmiłem, wręczając go Zastępcy. Bo jeszcze nie mówiłem, po co tutaj jestem i jaki jest cel mojej wizyty? A może oni się domyśleli, że był to Wielki Dzień Straży, skoro ktoś taki jak Ja, do nich miał zamiar dołączyć?
Do Drogiego Kapitana,

Z pewnością zdaje sobie Pan sprawę, że zbytnie wysiłki mojej osoby, Lorda Alarica Beauregarda, są nieodzowne w utrzymaniu prestiżu naszego szlachetnego rodu. Jednakże, chciałbym, byśmy pomijając wszelkie formalności, mogli bezpośrednio zajrzeć w serce sprawy, jaką stanowi przyszłość mojego syna, Reginalda Beauregarda.

Z pewnością rozumie Pan, że dla kogoś o mojej reputacji i statusie, sprawy związane z potomstwem mają wymiar priorytetowy. Moja decyzja wysłania Reginalda do Straży, pomijając wszelkie zbędne szczegóły, jest aktem niezwykłego łaskawstwa z mojej strony. Oczekuję, że Pan będzie tego świadomy i dostosuje się do istoty tej sprawy z należytym szacunkiem.

Ponieważ wydaje się, że Cross City jest miejscem, w którym ludzie o mniejszych ambicjach i znaczeniu niż moja rodzina zdają się czuć komfortowo, zwracam się do Pana jako osoby, która z pewnością zdaje sobie sprawę z wyjątkowości Beauregardów. Oczekuję, że Pan zrobi wszystko, co w swojej mocy, by Reginald został przyjęty do Straży z należytym szacunkiem do jego szlachetnego pochodzenia.

Mam pełne przekonanie, że Pan jako kapitan Straży zdoła dostosować się do standardów Beauregardów i przyczyni się do rozwoju mojego syna w sposób godny jego rodowego dziedzictwa. Dlatego też, Panie Kapitanie, wyrażam moje oczekiwania dotyczące bezwarunkowego przyjęcia Reginalda do Straży, z należytym szacunkiem i zrozumieniem dla wyjątkowości naszej rodziny.

Z góry dziękuję za wyrozumiałość i podporządkowanie się moim prośbom.

Z poważaniem,
Lord Alaric Beauregard
Spoiler
(list napisany przez ChatGPT)
To już pisać w nowym miejscu?

Re: Korytarze

: ndz mar 03, 2024 10:56 pm
autor: Nari Orecev
Wesołym krokiem dziewczyna weszła do straży, miała więcej energii niż pokazywała po sobie. Dzisiaj miała dobry dzień, nie tylko że wcześniejsza zmiana w klubie przebiegła bez większych problemów to też, to że się nie spóźniał. A to sprawi, że nie przysporzy żadnych kłopotów Bjorn. To na prawdę był dobry dzień, poszła do sali odpraw zastanawiając się gdzie dzisiaj ją poślą na patrol. Nie dostała najgorszej okolicy co tylko potwierdziło fart dzisiejszego dnia. Bez zająknięcia przyjęła teren i w podskokach poszła do swojej dzielnicy.
Po zakończeniu dość długiego spaceru wróciła do straży, poszła do odpowiedniego pokoju wypełniając raport z dzisiejszej służby gdzie dowiedziała się od dziewczyn z przodu, że na arenę przywieźli nowych "rekrutów" do klatki. Nari aż się wychyliła aby przysłuchać się dokładniej informacją jakie koleżanki wymieniały między sobą. Były to dość ciekawe wieści i aż ją korciło aby zobaczyć co za egzemplarze przywieźli. Szybko i dokładnie wypełniła raport składając go na odpowiednim biurku. Opuściła pracę.

Zt

Re: Korytarze

: pn kwie 15, 2024 9:14 pm
autor: Takaro
Szedł obok kobiety , no może krok za nią. Sam się nie odzywał. Nie wiedział co tutaj sie odstawiło. Nie chciał prowokować swojej panie ponownie. Przekroczył granice za bardzo.

Re: Korytarze

: pn kwie 15, 2024 9:19 pm
autor: Nari Orecev
Kobieta nie czuła się w żaden sposób sprowokowana, chłopak czuł się źle i miał ochotę komuś przyłożyć. To tyle weszła do straży witając się z każdym. Nie powiedziała Blondynowi jak ma się zachowywać. Najwyżej później za niego oberwie.

Re: Korytarze

: pn kwie 15, 2024 9:21 pm
autor: Fenrir Labdakid
Ryu

Mężczyzna od razu podszedł do wchodzącej pary. Stanął przed Nari - Orecev, dowódca chce Cię widzieć natychmiast - jak zawsze spokojny lecz tym razem można było wyczuć zdenerwowanie w jego głosie. Ruszył przodem - Postaraj się go nie rozjuszyć bardziej - rzekł prowadząc kobietę do biura. Nie miał pojęcia jak Fenrir zareaguje na spóźnienie dziewczyny ale wiedział pewno, nie był zadowolony z listu który od niej otrzymał.