Kwiaciarnia "Niezapominajka"

[Sigrun]

Jednopiętrowy budynek z poddaszem. Na parterze znajduje się sklep z roślinami, pierwsze piętro to część mieszkalna, w której wchodzi w skład kuchnia, pokój i łazienka. Poddasze zostało przerobione na część sypialnianą. Z tyłu budynku znajduje się niewielki ogród a w nim szklarnia. Schody na piętro jak i wyjście do szklarni znajdują się za ladą sklepową w łukowatej wnęce.

[Fenrir Labdakid]

Skrzyżował ręce na klatce piersiowej słuchając tego co miała do powiedzenie kobieta, na twarz dowódcy powróciła powaga którą zawsze ze sobą nosił. Zmieniło się podejście mężczyzny, widząc jak kwiaciarka mu wizualizuje wielkość bukietu rzekł spokojnie - Średni - powinien wystarczyć. Nie bardzo go interesowało jak, co jest odbierane. Chce kupić te chwasty nieprzydatne na co dzień w domu, uschną i się wywali. On to robi dla samego gestu, sam nie wiedział jak ta się zachowa kiedy go otrzyma.
Sprawy taka jak ta była dla przyziemnych ludzi lubiących żyć swoją monotonnością, nie mniej jednak żadna praca nie hańbi.

[Sigrun]

Obserwowała jego mimikę i ruchy, skrzyżowane ręce na klatce były już sygnałem, że dystansuje a może nawet nieco już niecierpliwi. Odpuściła dalsze pytania, zaczęła wybierać kwiaty, sześć peonii i dziewięć irysów. Zaniosła to wszystko na ladę sklepową. Po swojej lewej stronie miała wazony z zieleniną do ozdoby, wybrała kilka gałązek z liśćmi.
- Owinąć bukiet w papier? - Zapytała zabierając się za układanie kwiatów, wtykaniem ozdobnej trawy i ziela pomiędzy naręcze. Wstążką obwiązała zaś podstawę by się nie rozleciała.

[Fenrir Labdakid]

Nie przeszkadzał kwiaciarce w układaniu bukietu. Powoli ruszyło do przodu, kobieta była miła nie mniej jednak nie chciał przebywać zbyt długo w tym miejscu. Sprawa może i nie była aż taka poważna aby wymagała otrzymania prezentu ale się na to zdecydował.
- Tak, poproszę - rzekł spokojnie pomimo innego wyrazu twarzy. Stał w ciszy - Dziękuję za pomoc - sam pewnie dalej by się kłopotał jakie kwiaty wybrać. Choć mogłoby się też zdarzyć tak, że ostatecznie zrezygnowałaby z tego pomysłu wracając do domu.

[Sigrun]

Gdy była już zadowolona z własnego efektu, owinęła kwiaty w elegancki papier o lekko beżowym zabarwieniu. Na koniec owiązała dół pastelową różową kokardą by współgrała z peoniami. Na koniec machnęła nad bukietem paluszkami dłoni by lekko zrosić wyczarowaną wodą kwiaty i nadać im żywszego blasku oraz naturalności. Podała gotowy bukiet mężczyźnie.
- Proszę bardzo, cztery mynty się należą.

[Fenrir Labdakid]

Obserwował poczynania kobiety, nie specjalnie się przejął kiedy użyła magii do dodatkowe udekorowania bukietu. Jego zdaniem i bez tego też by się nadał. Za to nie będzie mówił co ma robić kwiaciarka w swojej pracy, nie jest od tego.
- Dziękuję - za nim wziął od kobiety bukiet zapłaciła za niego dając dziesięć myntów - Do widzenia - nie poczekał na resztę. Nie zamierzając jej nawet przyjąć opuścił dżunglę udając się do domu.

Zt

[Sigrun]

Podała mężczyźnie bukiet, otworzyła kasę by wydać resztę ale ten już wychodził drzwiami.
- Chwileczkę... - odliczyła szybko pieniądze, trzasnęła szufladką by ją zatknąć i wybiegła przed sklep. Rozejrzała się za nim ale w tłumie idących osób uliczką straciła go z oczu.
- ...a reszta. - rzuciła już ciszej sama do siebie. Westchnęła do siebie i wróciła do swojej w kwiaciarni, zajmując się kolejnymi sprawami.

[Sigrun]

Dzień jak każdy poprzedni zleciał jej dość szybko, gdy ma się zajęcie a nawet nadmiar obowiązków. Pochowała wystawę sprzed budynku do środka, podlała roślinki, przeliczyła utarg, zamykając gotówkę w sejfie. Odświeżyła się szybką kąpielą, ubrała i wyszła na spacer. Potrzebowała chwili relaksu i zmiany otoczenia.
z/t

[Sigrun]

Wróciła do kwiaciarni, podlała rośliny, które tego wymagały. A potem skierowała się na górę by się wykąpać i położyć spać. Atrakcje dnia sprawił, że momentalnie usnęła.

Rankiem próbowała doprowadzić włosy do porządku, co było nie lada wyczynem, szczególnie że jedn trzecia była mocno uszkodzona. Chcąc nie chcąc musiała trochę ich przyciąć nożyczkami, resztę zaczesała do tyłu upięła w chaotyczny kok. Takie upięcia były ostatnio w modzie, a dzięki temu uszkodzona część włosów się zamaskowała. Zadowolona z efektu ruszyła na dół, otwierając sklep. Czekając na klientów oprowadzała kilka roślin do porządku przycinając uschnięte liście czy przecierając z nich kurz delikatnie ściereczką.

[Helion Kanavar]

Widział ogłoszenie o pracę. Ta może się mu przyda. Może nie zna się na kwiatach ale no. Wszedł do środka.
-Dzień dobry- Rzekł rozglądając się uważniej. Kupi do razu kwiatka. O jak skończy rozmowę. No i może jeśli go przyjmą to się czegoś nauczy.

[Sigrun]

Kończyła właśnie czyszczenie liści roślin z pyłku i kurzu, który się na nich osadził gdy wszedł potencjalny klient.
- Dzień dobry. - Odpowiedziała podnosząc się z nad kwiatka i uśmiechając do klienta. - W czymś pomóc? - Zapytała widząc jak ten się rozgląda.