Strona 1 z 1

Erin Wyrm

: pn paź 05, 2020 4:12 pm
autor: Erin Wyrm
Obrazek URODZONA 18 grudnia 1997

WYGLĄD
W swojej naturalnej wersji jest niską (158cm), drobną kobietą o zielonych oczach i burzy rudych włosów. Dziewczyna jednak równie często pojawia się z zupełnie inną długością czy kolorem włosów, albo choćby czarnymi oczami, które wyjątkowo sobie upodobała. Jej ciało zdobi trochę blizn, ale kto w tych czasach nie ma ani jednej niech… albo lepiej nie rzucajcie kamieniami. Porusza się zgrabnie i z gracją, a kobiecych wdzięków też jej tu i ówdzie nie brakuje.
Lubi ubrania, które stanowią jakby jej drugą skórę, choć te raczej nadają się do upodobanej przez nią profesji, niż pełnionego obecnie stanowiska. Jako żona Lorda musi wyglądać odpowiednio, a teraz nie brakuje jej strojów, które nie dość, że pasują rozmiarem to jeszcze naprawdę dobrze wyglądają (i o dziwonie są to jedynie mało poręczne suknie).

Obrazek

CHARAKTER
Wiele zmieniła się ostatnimi czasy. Kiedyś wybuchowa kobieta, nauczyła się powściągać emocje, co wcale nie oznacza, że jest spokojnym duchem. Nie narzeka na to, okazało się, że nawet odpowiada jej taki sposób bycia. Nadal nie jest jednak zalecane nadepnąć jej na odcisk. Potrafi być nieprzewidywalna i nie zawaha użyć się wszystkich dostępnych środków by osiągnąć to czego chce. Kiedyś raczej ponura i niewłączająca się do życia toczącego się wokół niej, teraz trochę odżyła. Nigdy nie była jakoś bardzo chętna do przebywania w większej grupie ludzi. Częściowo dlatego, że nie raz ciężko jej się odnaleźć, nie czuje się pewnie w nowym towarzystwie, co oczywiście dobrze maskuje uśmiechem i kokieterią.
Wychowana w wysoko postawionej rodzinie zmuszona była do nauczenia się manier i norm zachowania, pamięta je do dziś i stosuje gdy sytuacja tego wymaga. Późniejsze życie na ulicy nauczyło ją jednak zupełnie innego spojrzenia na świat i zakorzeniło kilka zupełnie sprzecznych z naukami nawyków. Rudej nie łatwo czasem powstrzymać się od powiedzenia kilku słów za dużo. Niechęć do towarzystwa ludzi co prawda zanikła trochę z wiekiem, nadal jednak to zwierzęta wydają jej się bardziej szlachetnymi stworzeniami, a już na pewno lepszymi towarzyszami. Nauczyła się je oswajać i trenować, co robi z przyjemnością. Całkiem niedawno okazało się, że prócz wiedzy i potęgi, do jakiej zawsze podświadomie dążyła, Erin lubi również władzę. Jednocześnie odkryła, że choć los większości ludzi jest dla niej w zasadzie obojętny, ci którzy zaskarbią sobie choć trochę jej sympatii mogą liczyć nawet na jej bezinteresowną pomoc, o co wcześniej by się nie posądziła. Oczywiście nie przesadzajmy, nawet jak cię lubi, to nie osłoni cię własnym ciałem, choć może z jednym zaskakującym wyjątkiem.


HISTORIA
Nie miała cudownej rodziny, wspaniałego dzieciństwa, nic czym mogłaby się jakoś chwalić. Mamę kochała nad życie, z wzajemnością, o czym dość szybko się przekonała. Ojciec niestety nie był wzorem cnót i ideałem. Wysoko postawiony polityk magicznego świata, który lubił nadużywać swojej pozycji i alkoholu. Do tego bywał agresywny, nawet na trzeźwo, choć takiego Erin raczej nieczęsto go widziała, a jeśli już to mężczyzna i tak nie wydawał się chętny do okazywania córce zainteresowania. Właściwie nie posiada chyba żadnego dobrego wspomnienia z człowiekiem, którego wpisano do jej aktu urodzenia w rubryce „ojciec”.
Od małego Erin była świadkiem agresywnych zachowań ojca. Właściwie od kiedy pamięta, gdy tylko ten wracał do domu, mama kazała jej ukrywać się w niewielkiej komórce w ścianie. Do tej pory nie jest pewna, czy ojciec o niej nie wiedział, czy może mama chroniła to miejsce jakimiś zaklęciami. Nawet jeśli, nie mogły one zagłuszyć wrzasków i płaczu jaki słyszała prawie co wieczór. Były takie dni, kiedy wracał tak pijany, że właściwie matka musiała pomagać mu dostać się choćby do kanapy, były też takie gdy po prostu nie wracał. Te ostatnie były jak błogosławieństwo i nawet mając 10 lat Erin modliła się by ojciec po prostu wyszedł i nie wrócił, nigdy. Mama pracowała, co prawda w domu, ale pieniądze były z tego dobre. Ważyła eliksiry i sprzedawała je w przydomowej aptece. Erin spędzała z nią dużo czasu na czytaniu starych ksiąg i pomocy w pracy, tak zaraziła się miłością do Alchemii oraz nauczyła podstaw łaciny. Z czasem opanowała ten język tak dobrze, że sama mogła spokojnie czytać zakurzone tomiszcza z półek jej matki.
Z wiekiem coraz ciężej było jej mieścić się w zbyt ciasnej już wnęce, a wrzaski i świadomość co dzieje się za drzwiczkami odciskały się na jej psychice. Nabawiła się silnej klaustrofobii, a nienawiść do tego człowieka osiągnęła poziom, jakiego nawet Ruda by się nie spodziewała. Był to również okres, w którym jej zdolności magiczne zaczynały silniej dawać o sobie znać. Wtedy też ujawniła się rzadko spotykana u magów zdolność manipulacji własnym wyglądem. Erin była metamorfomagiem, o czym dowiedziała się będąc po raz kolejny świadkiem awantury w domu. Niekontrolowanie zmieniła kolor swoich włosów na czerń i wydarła się na ojca by przestał. Ten zamarł na chwilę w szoku widząc przemianę córki, ale już w kolejnej chwili rzucił się na nią, wyzywając ją od wybryków natury i szmat. Wybawieniem od tego koszmaru okazała się Szkoła Magów. Opuściła dom z uczuciem ulgi, jednak wciąż przez wszystkie lata nauki, towarzyszyło jej poczucie winy. Nauka okazała się najlepszym sposobem na oderwanie się od wszystkiego, lubiła to i była w tym dobra, szczególnie jeśli chodziło o dziedzinę Alchemii. Miała w tym obszarze jakby naturalne zdolności, a czas jaki spędzała z mamą podczas jej pracy już za dziecka, owocował teraz lepszym zrozumieniem całego materiału. Każdą wolną chwilę poświęcała na doskonalenie się, co przełożyło się na najlepsze wyniki. Mimo to nie lubiła zakończeń roku, wiedziała że po nich będzie musiała wrócić do swojego prywatnego koszmaru, w którym również co roku pozostawiała ukochaną mamę.
Pewnych wakacji ojciec wrócił z „pracy” bardziej agresywny i napity niż zwykle. Już na wejściu zaczął wydzierać się i okładać matkę pięściami. Erin nie unikała już starć z ojcem, często sama oberwała, jednak możliwość odciągnięcia go od rodzicielki rekompensowała powstałe siniaki czy rany. Często we dwie udawało im się zamknąć go w jakimś pokoju do rana i tak zapewnić sobie spokój. Tym razem jednak nie była wstanie nawet zwrócić na siebie jego uwagi, zachowywał się jak w amoku. Przerażona chwyciła za pierwszą rzecz pod ręką, jaką okazał się stojak na parasole. Nie zamierzała zrobić mu krzywdy, chciała tylko by zostawił kobietę, zamachnęła się celując w nogę mężczyzny. Ten odskoczył i z powodu zaskoczenia, bólu, stanu nietrzeźwości przechylił się na bok i stracił równowagę. Na oczach obu kobiet upadł uderzając głową o kant komody. Nie żył. Zabiła go.
Nie upłynęło nawet pół godziny, a do domu państwa Shadowmoon zapukali stróże prawa. Koś najwyraźniej zaniepokojony wrzaskami ich wezwał, z resztą nie pierwszy raz. Do tej pory jednak takie wizyty były krótkie i nic nie wnosiły, w końcu wysoko postawiony ojciec potrafił uciszyć każdą sprawę. Cóż, teraz to jego uciszono i nie miał kto zająć się tym problemem. Tym bardziej, że po trzeciej próbie pukania bez odpowiedzi funkcjonariusz po prostu nacisnął klamkę. Cała akcja rozegrała się zaledwie dwa metry od drzwi, więc pierwszym co zobaczył było martwe ciało i dwie trzęsące się kobiety. Matka oczywiście wzięła wszystko na siebie, nie musiała nawet mówić Rudej by siedziała cicho. Erin nie potrafiła wykrztusić nawet słowa, a wzrok matki dodatkowo kazał jej się nie odzywać. Zabrano ją, a Ruda miała się spakować. Już ona dobrze wiedziała, gdzie ją zabiorą. Za żadne skarby.
Może ulica wcale nie była tak dobrym zastępstwem dla sierocińca, ale ona za żadne skarby nie chciała tam trafić. Skierowała się na piętro, niby grzecznie wykonując polecenie spakowania się. W gruncie rzeczy wykonała je niemal wzorcowo. Wygrzebała spod łózka kufer z zaklęciem pojemności i wrzuciła do niego w biegu jak najwięcej rzeczy. Zapakowała się jeszcze do plecaka i wymknęła oknem. Dopiero później, gdy cały szok zaczął powoli z niej schodzić zdała sobie sprawę, że matkę oskarżą o jej zbrodnię. Wiedziała, że nie może wrócić, że to już nic nie zmieni.
Kolejne lata mieszkała na ulicy. Była poszukiwana, ale umiejętności zmiany wyglądu, których jej rodzice nigdy nigdzie nie zgłosili, pomogły jej uniknąć odnalezienia. Życie na ulicy nie było łatwe, ale zaadaptowała się. Nauczyła się bić, z czasem nawet nie tylko na gołe pięści, później kraść. Do Kataklizmu jakoś sobie radziła, później rozpętało się piekło. Jeszcze przed Kataklizmem, udawało jej się jakoś skontaktować z matką, obecnie… nawet nie wie czy żyje i niestety obstawia najgorsze. Gdy świat zaczął podnosić się po tragedii zaczęła uczęszczać do Akademii. Ukończyła tam naukę, z całkiem dobrym wynikiem i uzyskała tytuł Technomaga. W międzyczasie wygrała Turniej, który przyniósł jej sławę i niezłą sumkę na start, tak gdy już ukończy naukę. Nie żeby wszystko w jej życiu się ustabilizowało, miała nawet problem z ukończeniem szkoły i o mało jej nie wywali. Powodem tego całego nieszczęścia był Nathaniel. Wampir, który upatrzył ją sobie i po prostu porwał. Do tej pory Ruda nie wie co nim kierowało, chęć posiadania prywatnej lodówki, jakieś chore zapędy… bo takie miał. Niejednokrotnie maltretował ją, później twierdząc, że coś do niej czuje. Nawet ma pamiątkę po tej całej miłości – ślad we wnętrzu uda po rozgrzanym sztylecie. W końcu się wyrwała, ukończyła szkołę, nigdy nikomu nie zdradzając powodu nieobecności.
Niedługo później wyrwała się z miasta i trafiła do nowo zamieszkałego zamku na północy krainy. Ciężko sobie wyobrazić, jakie było jej zdziwienie, gdy zobaczyła tam smoki, a wśród nich mężczyznę, do którego czuła zdecydowanie coś więcej niż sympatię. Zaskoczenie zmieniło się w szok, gdy okazało się, że jedynie ciało należy do tego wilkołaka, a jego dusza została uwięziona, by jakieś pradawne bóstwo, w dodatku nie pałające miłością do ludzi, mogło zamieszkać sobie w tej ludzkiej skorupie. I tak ledwo wywinęła się z jednej niewoli i trafiła w drugą. Na zamku przeszła chyba przez wszystkie szczeble hierarchii, nawet te stworzone specjalnie dla niej. Od przymusowego gościa, przez sługę bez praw nawet sługi (wcale nie wkurzyła pradawnego bóstwa), końcowo zostając żoną owego Lorda. Nie obeszło się bez przygód, podczas wesela wszyscy goście zostali wciągnięci do Zaświatów, większość jednak powróciła. Ruda do tej pory nie wie co się wtedy stało. Z resztą całe to małżeństwo to jakiś dziwny twór, z początku było ciężko. W końcu jednak starania Rudej chyba dają jakieś efekty, choć nadal nie jest ona pewna co jej maż tak naprawdę o niej myśli. Ona natomiast zaczyna dopuszczać do siebie myśl, że czuje do niego coś więcej niż szacunek. Ostatnio głównie spędzał czas na planowaniu ataku na Cross, w którym i Ruda uczestniczyła, coś jednak zmieniło się od początku tego małżeństwa i Erin raczej nie zamierza na to narzekać.

Re: Erin Wyrm

: ndz paź 18, 2020 9:30 pm
autor: Erin Wyrm
GALERIA



Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Obrazek Obrazek Obrazek


Obrazek Obrazek Obrazek


Obrazek Obrazek