Strona 1 z 55

Sala jadalna

: śr wrz 02, 2020 12:52 pm
autor: Tkacz Losu
Duże pomieszczenie ze stołami i krzesłami. Za barem stoi wilkołak, Sylvan Vulkodlak. Przyjmuje zamówienia jak i rezerwacje noclegów. Posiłki nie są pierwszej klasy ale za te niedużą, kwotę jaką tutaj się płaci, są bardzo porządne.
Można tutaj skosztować domowej roboty mocniejszych trunków jak i za odpowiednią zapłatę spędzić ciekawie noc z kurtyzaną.

Płaci się tutaj za łóżko, nie cały pokój. Można więc nie wiedzieć, a dzielić pokój z kimś.

Re: Sala jadalna

: pt paź 23, 2020 1:57 pm
autor: Los
Chłopak otworzył drzwi przed kobietą - Zapraszam - poczekał aż ona wejdzie pierwsza a później wszedł za nią. Rozejrzał się za kierowniczką, pomachał jej gdy tylko znalazła się w zasięgu jego wzroku - Zaraz przyjdę a Ty zajmij jakiś stolik - powiedział radośnie maszerując do Pani Róży. Zamienił z nią kilka słów, kobieta mogła zauważyć, że młodzieniec był nieco zakłopotany podczas spotkania ze starszą Panią.
Chłopaczek rozejrzał się gdzie to usiadła Blondynka i zaraz do niej dołączył - Już jestem - usiadł naprzeciwko kobiety - To słucham co Ci wyjaśnić? - oparł się o krzesło. Małolat ściągnął czapkę z głowy ukazując zwichrowane włosy. Przeczesał je palcami.

Re: Sala jadalna

: sob paź 24, 2020 4:00 pm
autor: Lexa Blake
Początkowo chciała odmówić zmiany miejsca, obawiała się z jego strony jakiegoś podstępu. Zdecydowała się jednak po raz kolejny mu zaufać, bo przy okazji bardziej pozna miasto i może dowie się czegoś ciekawego, co rozwieje jej pytania, wątpliwości i fascynację nowościami. Do karczmy weszła za chłopcem pewnym krokiem, rozejrzała się po sali i poprawiła rozwiane włosy, musiała zaprezentować się z jak najlepszej strony mieszkańcom Cross City. Tym bardziej, że przez ostatni czas robiła wszystko by tej społeczności po katastrofie pomóc. Mimo to odczuwała niechęć do swojej osoby, może dlatego iż była obcą osobą, która pojawiła się znikąd i nagle chciała pomagać. Sama już nie wiedziała co jest z nią nie tak.
Nie chciała nikogo pytać o możliwość siedzenia obok, poczekała chwilkę aż czteroosobowy stolik się zwolnił i skierowała się w tamto miejsce, siadła i spokojnie obserwowała zebranych, a wśród nic swojego młodego przewodnika. Wrócił do niej jak obiecywał, ale ona już nawet nie miała pojęcia co powinna mówić.
- To miasto mnie przerasta. Różne dziwne istoty, o których czytała mi za młodu matka są tutaj... prawdziwe. Ty z jakiegoś powodu mi pomagasz, ja nie wiem kim jesteś i po co to właściwie robisz. Mogłeś zostawić mnie na głównej ulicy, a przyszedłeś ze mną aż tutaj. Zostawiłeś mnie na chwilę samą, nie wiem o czym dyskutowałeś z tą kobietą, ale rozumiesz moją pozycję? - jej głos brzmiał bardzo obojętnie, bez emocjonalnie może trochę leniwie i niechętnie.

Re: Sala jadalna

: ndz paź 25, 2020 11:58 am
autor: Los
Chłopaczek ziewną zasłaniając usta - Przepraszam - otarł łzę z kącika oka. Rozsiadł się wygodniej na krześle słuchając kobiety - Booo jak już mówiłem jesteś jedną z nas, a nas jest obecnie za mało - dotychczasowe zachowanie młodzika całkowicie uległo zmianie.
Wyprostował się, lepiej układając włosy na głowie - Tak, też jestem nieśmiertelny - wyprzedził potencjalne pytanie Blondynki, pokazał jej identyczną bransoletek jaką i ona nosiła na nadgarstku.
Założył ręce na klatce piersiowej - Od jak dawna jesteś przemieniona? - małolat czy mężczyzna? Wygląd mówił jedno ale obecne zachowanie wskazywało na coś innego. Chłopaczek nie odpowiedział na pytanie Lexy czekając aż ta sama mu powie to co sam chciał wiedzieć.

Re: Sala jadalna

: wt paź 27, 2020 6:05 pm
autor: Lexa Blake
Zrozumiała w tym momencie już wszystko. Wyjaśniło się dlaczego jej pomógł, dlaczego dostała tę bransoletkę... swoją drogą nikt jej wcześniej nie powiedział po co ona, ale wyjaśniało by to teraz bardzo wiele. Już miała pewność, że nie miała przykrywki zwykłej ludzkiej dziewki i każdy kto tylko się trochę orientował i dostrzegł część biżuterii wiedział już, że jest wampirem. Poczuła się w tym momencie naga i widoczna, co nie należało do przyjemnych uczuć. Zaciągnęła rękaw płaszcza na nadgarstek, nie chciała problemów, których swoją drogą wcale nie stwarzała.
- Chyba będzie około 60 lat... kto by to liczył. - czuła się jak skończona idiotka, przez tyle czasu wypierała się przed chłopcem wampiryzmu, a teraz... cóż nic dodać nic ująć.
- Czy w mieście jest bezpiecznie dla takich jak my? - zapytała zaciekawiona odpowiedzi, była już gotowa psychicznie do odejścia w jakieś inne miejsce, gdzie będzie bardziej anonimowa i nierozpoznawalna ze względu na przynależność do nieśmiertelnych.

Re: Sala jadalna

: śr paź 28, 2020 12:58 pm
autor: Los
Chłopaczek pomachał do jakieś kelnerki, która wstawiła się po niedługim czasie - Poproszę to co zwykle - uśmiechnął się do kobiety - Napijesz się czegoś? Albo poproszę jeszcze jedno takie samo co moje - zamówił a obsługa oddaliła się.
- Jak nie będzie Ci smakowało to najwyżej zamówimy coś innego - chłopaczek poprawił ubranie.
- To dość świeża jesteś, ja mam około 200 - przyszło zamówienie, przed Lexy wylądowała filiżanka na pierwszy rzut oka napój wyglądał na sok pomidorowy zaś w smaku można było wyczuć metaliczny smak krwi. Małolat upił niewielki łyk - Obecnie dla nieśmiertelnych w Cross nie jest najlepiej ale jak masz dobre intencje i robisz wszystko zgodnie z zalecaniami to nie masz się czego obawiać. Co innego chodzenie w miejsca gdzie ślad by o Tobie zaginął - odstawił naczynie. Rozejrzał się po obecnie zgromadzonych istotach - Jako wampir gdy czujesz taki smród jak wcześniej a nikt inny go nie czuje to znaczy, że gdzieś w pobliżu jest wilkołak. A Ci nie są naszymi zwolennikami choć zdarzają się wyjątki. - chłopak wskazał osobę za plecami Lexy - To jest zmiennokształtny, dobrze zapamiętaj tą woń, kiedy człowiek dla Ciebie pachnie mieszanką czyli ludzką a zwierzęcą to jest właśnie taka osoba podobnie jak czujesz coś podobnego od zwierzaka. Chociaż niektórzy zmienno zatracili się w swoich zwierzętach totemicznych i żyją tylko jako zwierzę to wtedy ich woń też jest inna. Za to smród pchlarza zawsze będzie taki sam - ponownie opadł na oparcie krzesła popijając soczek.

Re: Sala jadalna

: pn lis 02, 2020 7:01 pm
autor: Lexa Blake
- Naprawdę nie trzeba było.. nie stać mnie na taką rozrzutność, nie chcę cię też wykorzystywać. - odpowiedziała.
Pieniądze w dużej mierze przeznaczała w sposób bardziej szlachetny, kupując sierotą i biednym ciepłe posiłki, obuwie i odzież. Nie mogła sobie pozwalać na takie przyjemności jak kupowanie czegokolwiek w tawernach, barach i tym podobnych miejscach, do których mimo wszystko bardzo ją ciągnęło.
- Gdzie moje maniery... Jestem Lexa Blake. - tak długo rozmawiają, a nawet się sobie nawzajem nie przedstawili, co za niestosowna sytuacja.
Kobieta nie upiła jednak ani łyka z napoju jaki otrzymała, trzymała go w prawej dłoni i bujała nim delikatnie na boki, nie wiedziała czy wypadało jej się napić, ale ostatecznie wzięła malutkiego łyka i odłożyła na stół. Nie spodziewała się tego, co poczuła. Metaliczny posmak sprawił, że jej zmysły się pobudziły, lecz nie była z tego powodu z siebie dumna. Jeśli krew serwowano, musiała się ona skądś wziąć, a o tym wolała już nawet nie myśleć. Na tę chwilę nie zwracała jednak uwagi wampirowi, uznała, że mogłaby zachować się niewdzięcznie i zamierzała tego uniknąć.
- Nie byłam tego świadoma. Myślałam, że to jakiś biedny człowiek... chciałam mu pomóc swoją walutą, wesprzeć. Bardzo dobrze, że mnie uprzedziłeś.
Z jakiego powodu tak bardzo walczyła o dobro potrzebujących i ogólnie rasy ludzkiej? Otóż wyrzuty sumienia nie dawały jej wytchnąć, z dnia na dzień przygnębiając ją coraz bardziej. Czuła się odpowiedzialna za rzeź jaką urządził jej stwórca, a ona nie była w stanie cofnąć czasu i uratować tych niewinnych istnień. Zacisnęła lewą pieść na samo wspomnienie, a w gardle coś jakby jej stanęło.
- Właściwie to dlaczego mi to mówisz, moje życie cię interesuje? Jestem nowa, mógłbyś się mnie łatwo wyzbyć.

Re: Sala jadalna

: czw lis 05, 2020 7:07 pm
autor: Los
Chłopaczek się uśmiechnął do kobiety - Spokojnie ja stawiam - upił kolejny łyk napoju.
Zgiął rękę machając sobie przed twarzą - Musisz zrozumieć, a przede wszystkie zaakceptować że nie uratujesz wszystkich na tym świecie. Co nie zmienia faktu, że szlachetny z Ciebie człowiek - przeciągnął się na krześle.
Pokręcił głową zrezygnowany - Dlaczego miałby się Ciebie pozbyć? Przecież mówiłem Ci, że jest nas mało i każda nie dusza się nam przyda - rzekł spokojnie wypijając soczek. Chłopaczek spoglądał na blondynkę.

Re: Sala jadalna

: pn lis 09, 2020 3:52 pm
autor: Lexa Blake
- Powinnam wiedzieć coś jeszcze jako adeptka tego "nowego świata"? - zapytała, nie drążąc już poprzednich tematów. Wiedziała co robi i na co się pisze, a także zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że sama nie uratuje całego ludzkiego społeczeństwa chociażby miało to trwać latami. Co za tym idzie nie wyzbędzie się wyrzutów sumienia już prawdopodobnie nigdy.
- Gdzie mogę spotkać więcej takich jak my?

Re: Sala jadalna

: czw lis 12, 2020 4:35 pm
autor: Los
Chłopaczek rozejrzał się po pomieszczeniu - No właśnie z tym jest problem. Mieliśmy swoje miejsce w katakumbach ale ono zostało spalone przez ogień smoczy - powiedział zrezygnowanie, to był ich dom a teraz już go nie ma. Wampiry nie mają już swojej ostoi jak kiedyś, gdzie mogły się zaszyć, zniknąć. Młody zastanowił się chwilę - Obecnie jesteśmy porozrzucani po całym świecie ale wiem że jeden z nas będzie nawoływał do zjednoczenia - pokukał się palcem po brodzie - Tylko jak on się nazywał - zrobił tęgą minę. Niestety jak i za życia i nie życia małolat miał słabą pamięć do imion - Może coś na E a może na S, kurczę nie pamiętam - młodzieniec pamiętał, że kobieta mu się przedstawiła a on sam to zignorował? Nie, jego imię jest zbyt często używane w tym mieście i mogłaby mieć nieprzyjemności z tego powodu dlatego wolał uniknąć tego.