Wizard's World

Nari zrobiła się czerwona jak burak albo nawet i mocniej - Ręczniki mnie nie lubią - powiedziała mocniej się przytulając. Dopiero kiedy poczuła na plecach nowy odprężyła się zwalniając uściska na mężczyźnie. Jednakże kolejne słowa całkiem przypadkiem powiedziała mu do ucha - Poproszę - czuła, że o własnych siłach nie da rady wyjść. A co gorsz może się przewrócić gubiąc kolejny ręcznik, odsunęła się od mężczyzny. Próbując się szybko owinąć co przy jej ruchach wyglądało komicznie i niezgrabnie. Szamotała się jak dziecko.

Czuła się dziwnie a jednocześnie przyjemnie kiedy to mężczyzna ją nosił. Przeszły ją przyjemne ciarki za co się zgoniła w głowie, nie powinna. Skinęła głową - Dziękuję - poprawiła ręcznik i zniknęła za drzwiami pokoiku. Kąpiel trochę jej dała ulgi dla ciała ale nie koniecznie dla umysłu. Miała wrażenie jakby się bardziej upiła siedząc tam niż przy barze albo ten specyfik działa z opóźnieniem.
Wycierała się bezradnie aż w końcu stwierdziła, że już jest okey i zaczęła zakładać na siebie ciuchy. Szło kobiecie topornie przez to że jeszcze gdzieniegdzie miała mokrą skórę. Wyszła z małego pomieszczenia podchodząc do barmana - To było miłe doznanie - powiedziała z lekkim uśmiechem i miała na myśli masaż. A znowu wyszło dwuznacznie.

Uśmiechnęła się do mężczyzny - Chętnie skorzystam - powiedziała, o ile będzie jutro o tym pamiętać.
Chociaż na pewno przyjdzie któregoś dnia zapytać się co odwaliła o pijaku, sama jeszcze nie wie kiedy urwał się film ale na pewno jutro się zorientuje. Na odchodne Nari puściła do Sylvana oczko całkowicie zapominając o zapłacie.
- Jeszcze raz dziękuję i do widzenia - powiedziała opuszczając łaźnię. Zeszła na dół a stamtąd ruszyła od krawężnika do krawężnika do domu. Po jakimś czasie tam dotarła.

//z.t.

Szła za nim, tym razem oboje wiedzieli gdzie idą i znali drogę. W Tawernie rozejrzała się przy przechodzeniu przez salę, jednak nie jakoś dokładnie, tak po prostu z ciekawości.
- Jasne, zaraz wracam. - W szatni zrzuciła z siebie wszystkie ubrania i złapała za jeden z ręczników. Nie bawiła się w owijanie nim i po prostu weszła spowrotem do łaźni naga.
Rozejrzała się za miejscem gdzie mogła się obmyć, nim wejdzie do bali. Po zlokalizowaniu takiego, usiadła na stołku i zaczęła się opłukiwać, zerkając przy tym na Syla.

Zaczęła się obmywać gdy podszedł. Zamruczała na jego pocałunki i ochlapała jego twarz wodą. Odwróciła się do niego przodem i chwilę się zastanowiła.
- Lawendowy? Jak nie ma to inny kwiatowy. - Nie wiedziała co tu mają. Byle nie był żaden cytrusowy, bo drażniły ją takie zapachy w kąpieli.