Strona 2 z 17

Re: Sala jadalna i balowa

: wt paź 27, 2020 1:47 pm
autor: Liadon Ichimaru
Ze spirali coraz to gorszych wspomnień wyrwało go dotknięcie kobiety. Powoli odwrócił w jej kierunku twarz o nieodmienionym wyrazie. Chyba szczerze z nim sympatyzowała i żałowała go. Nie odmieniało to jednak stanu rzeczy. Czuł odrazę w stosunku do magów i nigdy więcej nie chciał się znaleźć w takiej pozycji. Jej sympatia nie mogła tego odmienić. Dłonie znieruchomiały pod jego dotykiem i nie wyrwał ich, co mogło być odczytane jako dobry znak. Odpowiedział gdy już zabrała ręce sprawiając wrażenie jakby wstrzymał oddech gdy go dotykała.
Nie, nie pytali. Powoli ściągnął dłonie z blatu. A Ty co tu robisz?

[mention]Erin Wyrm[/mention]

Re: Sala jadalna i balowa

: wt paź 27, 2020 2:12 pm
autor: Erin Wyrm
Myślała, ze raczej zabierze dłonie, nie stało się tak. Uśmiechnęła się w sumie sama do siebie i zabrała dłonie. Nie była zdziwiona odpowiedzią. Przyjrzała mu się. Po tym co powiedział, przypuszczała, że dolega mu coś więcej niż skrajne zagłodzenie i jakieś tam blizny.
Podeszły do nich służki z dwoma tacami. Postawiły przed nimi zamówione dania i szybko się ulotniły. Ruda zdążyła tylko skinąć im głową w formie podziękowania. Chwyciła za sztućce i dopiero spojrzała na Liadona.
- Mieszkam, czasem wydaje rozkazy. Powinieneś wiedzieć jak wyglądają ci, którzy mogliby ci zaszkodzić. - Teraz wydawała się prawie łagodna, szczególnie w porównaniu z jej złością w ogrodzie. Celowo wcześniej nie zdradzała mu zupełnie swojej pozycji, przypuszczała, że rozmowa po tym przestałaby być tak miła. W końcu jednak dobrze byłoby odkryć te kartę, by nie wyszło na jaw, że zrobiła to zupełnie umyślnie.
- Jestem żoną Lorda. - No i co teraz? Obserwowała jego reakcję.


[mention]Liadon Ichimaru[/mention]

Re: Sala jadalna i balowa

: wt paź 27, 2020 4:46 pm
autor: Liadon Ichimaru
Mężczyzna cierpiał na wiele dolegliwości fizycznych po swoim pobycie u Geda, jednak chyba żadne nie były tak dotkliwe jak uszczerbek na zdrowiu psychicznym. A to nie było najlepsze gdy do niego trafił!
Gdy talerz z zupą wylądował przed nim Liadon wpatrywał się chwilę w niego niezbyt entuzjastycznie. Powoli chwycił za łyżkę i nabrał nieco płynu pociągając jeden łyk. Nie odczuł smaku.
Powinien znać tę kobietę bo może mu zaszkodzić. Wydawało się być to groźbą, nie całkiem potrzebną bo już zdążyła go skrzywdzić. Ale dopiero wiadomość o tym, że jest żoną niesławnego Lorda sprawiła że łyżka zamarła mu w połowie drogi do ust.
Nie miał okazji spotkać Lorda Dariusza, przynajmniej nie fizycznie. Wiedział jednak kim albo raczej czym było to co opętało ciało kogoś kogo uznawał za ojca. Oddech nieco mu przyspieszył jakby sam stres wywoływał u niego zmęczenie.
Nasłał Cię… Powiedział tak jakby miał wpaść w panikę. Ta istota, która sprowadziła skazę zabrała go z Cross City i tu umieściła. Dopatrywał się w tym tylko jednego celu, który ta dziewczyna mogła pomóc ziścić. Wypuścił z dłoni łyżkę tak jakby właśnie zdał sobie sprawę, że zupa była zatruta. Ponad to jednak nie poruszył się. Bo nawet jeśli tak było to nic nie mógł na to poradzić. Był bezsilny w obliczu tych którzy „mogliby mu zaszkodzić”.

[mention]Erin Wyrm[/mention]

Re: Sala jadalna i balowa

: wt paź 27, 2020 5:11 pm
autor: Erin Wyrm
Nie była to groźba, daleko jej było do tego, bo i w sumie po co? Raczej swego rodzaju rada, ostrzeżenie? Spodziewała się jakiejś reakcji na swoje słowa, ale nie takiej. Zatrzymała na nim wzrok, wmurowało go? Zaraz jednak łyżka wypadła mu z dłoni rozbryzgując nabraną zupę na stole. Pokręciła głową z wyrazem lekkiego rozbawienia.
- No co ty... Nikt mnie nie nasłał, trafiłam na ciebie przypadkiem. Jedz bo wyglądasz jak szkielet. - Uniosła brwi i w końcu sama spokojnie zabrała się za swoją porcję. Odkroiła kawałek mięsa i włożyła sobie do ust. Przeżuwając patrzyła na Liadona. Nie była pewna o co mu chodzi, zachowywał się jakby miała zrobić mu krzywdę, a przecież próbowała tylko pomóc.
- Uspokój się, przecież nie zamierzam nic ci zrobić. - Przełknęła i odezwała się. Była zupełnie spokojna. Wzięła kolejny kęs dania.


[mention]Liadon Ichimaru[/mention]

Re: Sala jadalna i balowa

: wt paź 27, 2020 5:52 pm
autor: Liadon Ichimaru
Liadon nadal był niespokojny ale czy to strach czy coś zupełnie innego, nie ruszył się z miejsca. Trafił do miejsca w którym mógł się spodziewać jedynie dalszych tortur, dlaczego więc do tej pory pozostał nietknięty?
Wiele pytań krążyło po jego głowie ale ostatecznie wiedział, że nie ma wyboru. Dziewczyna miała nad nim władzę czy mu się to podobało czy nie, nawet jeżeli wcale nie chciała jej egzekwować. W to nawiasem mówiąc nie chciał wierzyć. Ponownie wziął łyżkę i nieco drżącą dłonią zaczął nalewać sobie płyn do ust. Spokój kobiety nie poprawiał jego stanu. Wyglądała jakby to sobie zaplanowała. Choć może doszukiwał się w tym zbiegu okoliczności zbyt wiele?
Dlaczego tu jestem? Spytał w końcu pomiędzy łykaniem zupy. Wątpił, że chodziło jedynie o tą przeklętą jaszczurkę.

[mention]Erin Wyrm[/mention]

Re: Sala jadalna i balowa

: wt paź 27, 2020 6:04 pm
autor: Erin Wyrm
Ruda nie należała do tych, którzy czerpią przyjemność z bezsensownego cierpienia innych. Owszem posiadała swoją ciemniejszą stronę i z pewnością nie była aniołem, diabłem jednak też by się nie nazwała. Działała po prostu dla siebie i zwykle swoje dobro stawiała najwyżej, ale była przecież człowiekiem, odczuwała też takie rzeczy jak współczucie, empatia.
- Gdzie? W zamku? Nie wiem, nie jestem we wszystko wtajemniczana. - Tak zrozumiała to pytanie. Nie przyszło jej do głowy, by mogło chodzić o o coś innego. Przywołała służkę i poprosiła jeszcze o szklankę jakiś zmiksowanych owoców i łyżkę. Gdy to dostała, nabrała trochę ze szklanki i położyła łyżkę na stole niedaleko jaszczurki. Po tym kontynuowała posiłek.


[mention]Liadon Ichimaru[/mention]

Re: Sala jadalna i balowa

: wt paź 27, 2020 10:36 pm
autor: Liadon Ichimaru
Mężczyzna kontynuował jedzenie wyraźnie o czymś rozmyślając. Najbardziej fantastyczne i śmiałe fantazje zakładały uprowadzenie kobiety i zagrożenie Lordowi. Mógłby dać mu wszystko czego sobie zażyczy, jeżeli faktycznie ceni sobie tak jej towarzystwo. Były to jednak próżne marzenia a wraz z ich odpływem uspokajał się tak, że wkrótce ręka przestała mu drgać.
Co, My, tu robimy? Powiedział akcentując wyraźnie by tym razem zdobyć tę upragnioną informację. Dlaczego chciałaś bym z Tobą zjadł?

[mention]Erin Wyrm[/mention]

Re: Sala jadalna i balowa

: wt paź 27, 2020 11:03 pm
autor: Erin Wyrm
Zaśmiała się z własnego niezrozumienia. Nie sadziła, że będzie nad tym rozmyślał, powinien się raczej cieszyć, a nie szukać dziury w całym. Zdążyła już jednak zauważyć, że nawet mimo braku sił, na marudzenie starcza mu ich, a nawet jeszcze coś zostaje.
- Bo marnie wyglądasz, a ja jestem tylko człowiekiem i posiadam empatię. Może wielu mnie o to nie podejrzewa, ale przecież wcale nie chcę tu wszystkich wymordować. - Była zupełnie szczera. Choć nikt nie był jej tu bardzo bliski, teraz może właściwe prócz Lorda, choć wciąż to wypierała, nadal też myślała głownie o sobie, ale nie była przecież nieczuła. Znała wiele nieszczęść, wielu sama doświadczyła i szczerze współczuła teraz Liadonowi. Nie potrafiła zupełnie ignorować świata wokół siebie i gdy miała możliwości i chęci zdarzało jej się komuś pomóc, nic ją to przecież nie kosztowało.
- Uważam też, że przydałaby ci się wizyta u medyka. - Dziwne, że jeszcze nikt go nie przebadał. Z drugiej strony nie zdziwiłaby się jakby próbowali, a on by odmówił.

[mention]Liadon Ichimaru[/mention]

Re: Sala jadalna i balowa

: wt paź 27, 2020 11:49 pm
autor: Liadon Ichimaru
Ta podejrzliwość a wręcz paranoja rozwijały się w nim od lat a wydarzenia minionych miesięcy nie pomogły się jej pozbyć. Ciężko byłoby mu uwierzyć w to, że ktoś z czystej nie przymuszonej woli oferuje pomoc bez żadnych haczyków. Choć może to była domena tych nielicznych, którym los za bardzo nie doskwierał. Spojrzał przeciągle na Erin. Lekka blizna na wardze nie zdradzała zbyt wiele cierpienia a i jej prezencja była bardzo optymistyczna. Kto mógł jednak wiedzieć co naprawdę kryje się w jej duszy. Odłożył łyżkę robiąc przerwę w siorbaniu zupy.
Ta empatia nie objęła mieszkańców Cross… Nie powiedział tego w oskarżycielski sposób. Raczej tak jakby się nie mógł dopatrzeć prawdziwych powodów stojących za jej zachowaniem. Zresztą on nie narzekał na śmierć setek ludzi jeśli wyciągnęło go to z lochów.
Zadrżał gdy zaproponowała mu wizytę u lekarza tak jakby spełniły się jego najgorsze obawy. Właściwie to nie był dreszcz a po prostu lekko dygotał na całym ciele. Do tej pory, czy to przez jego wygląd czy przemiłe usposobienie nikt mu tego nie zaproponował. Jedynym objawem przychylności było to, że prace jakie mu przypisywano nie były nadto ciężkie. To mogło jednak wynikać z pewnej sympatii tych, którzy go tu sprowadzili.
Chcesz by mnie zbadali… Powiedział powoli a nie mogąc powstrzymać drżenia rąk ścisnął je razem po czym przysunął do twarzy i najnormalniej w świecie ugryzł się poniżej przeguby nadgarstka.

[mention]Erin Wyrm[/mention]

Re: Sala jadalna i balowa

: śr paź 28, 2020 12:28 am
autor: Erin Wyrm
Na pierwszy rzut oka Erin rzeczywiście prezentowała się całkiem nieźle. Z drugiej strony jak inaczej miałaby się prezentować Lordowa? Nawet jeśli musiałoby to kosztować ją kilka godzin rano na ukrywanie jakichś blizn i skaz (co całe szczęście nie musiało mieć miejsca). Dużą część blizn wyleczył Darek, choć te przywołujące najgorsze wspomnienia wciąż były, a w gorsze dni nawet zdawały się trochę boleć, jakby chcąc przypomnieć o swoim istnieniu. Była jednak przyzwyczajona do bólu, ba nawet niejednokrotnie próbowała się nim poratować, ja i od jakiegoś czasu Liadon.
- Nie mówię, że jestem altruistą i kocham wszystkich. - Mogłaby zrównać to miasto z ziemią, gdyby nie przeszkodzono im wtedy, właściwie niewiele by z Cross zostało. Czym większa była grupa, tym Erin mniej do niej czuła. Co dziwne jednostka potrafiła wywołać u niej jakieś ciepłe uczucia, czym bardziej rozmywała się indywidualność, tym mniej Erin czuła. Może wynikało to z faktu, że ludzkość ogólnie uważała za niezbyt wiele wartą, co innego konkretne jednostki.
- Liadon... uspokój się. Chce by pomogli ci wyzdrowieć, to wszystko. - Sięgnęła do jego ręki, by odsunąć ją od jego ust. Przy okazji podwinęły się rękawy jej sukni ukazując blizny na nadgarstkach. Było ich zdecydowanie mniej niż kiedyś, Darek stare usunął. Tych kilka to w sumie nie tak stary nabytek. Właściwie starała się tego wcale nie robić, by nie wzbudzać złości Lorda, nie mogła jednak pozbyć się tego problemu jak za pstryknięciem palców.
- Sama mogę wyleczyć jedynie obrażenia niezbyt duże i na pewno nie sięgające głębiej. - Jeśli to ma go przekonać do medyków, to ona może z początku postarać się go trochę podleczyć.


[mention]Liadon Ichimaru[/mention]